Paweł Palichleb – Ze snowparku poza trasę

Pochodzący z Krakowa Paweł Palichleb był do zeszłego roku kojarzony bardziej z freestylem niż jazdą poza trasami. Tymczasem, jak się okazało, umiejętności ze snowparku w połączeniu z techniką nabytą w czasie treningów alpejskich dają świetne efekty właśnie na zawodach freeride’owych.

SKI: Spodziewałeś się dobrego wyniku na Polish Freeride Open?

Paweł Palichleb: Jadąc do Austrii nie spodziewałem się wygranej, raczej chciałem zobaczyć, jak wyglądają zawody freeridowe. Wcześniej tylko raz miałem okazję rywalizować poza trasami w czasie The North Face Ski Challenge. Polish Freeride Open zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie, raz ze względu na wynik, dwa ze względu na organizację, a trzy w związku z liczbą znajomych, których tam spotkałem. Wiele osób, co prawda, narzekało na warunki śniegowe, ale moim zdaniem nie były najgorsze. W pamięci mocno utkwiło mi afterparty, które przeniosło się do malutkiej drewnianej chatki.

SKI: Jak to się stało, że spędzając czas przede wszystkim w snowparku zwyciężyłeś w zawodach freerideowych?

P.P.: Freeride od zawsze był moją wielką pasją, jednak nigdy nie miałem okazji oraz odwagi, aby zaprezentować się z dobrej strony w tej dziedzinie narciarstwa. W Polsce nie było wcześniej żadnych zawodów, a starty poza granicami kraju są bardzo kosztowne. Fundusze, którymi dysponowałem, wolałem przeznaczyć na treningi w parku. Kiedy jednak trafiałem na odpowiednie warunki, starałem się spędzić jak najwięcej czasu poza trasami. W efekcie w ubiegłym sezonie spędziłem podobną liczbę dni w parku jak i w terenie. W tym roku chcę to powtórzyć, bo zależy mi na obu dyscyplinach.

SKI: Myślisz, że umiejętności zdobyte na tyczkach też jakoś pomogły?

P.P.: Moim zdaniem taki trening jest podstawą sukcesu. Jazda na tyczkach uczy techniki, dynamiki i równowagi w trudnych warunkach. Ja większość zawdzięczam właśnie takim treningom. Od dziecka dużo jeździłem na tyczkach i w dalszym ciągu, kiedy trafia się okazja, lubię uciec na dobrze rozstawiony slalom.

SKI: Organizuje się coraz więcej imprez łączących freeride z freestylem. Jest szansa, że zobaczymy Cię na tego typu zawodach w Europie?

P.P.: Przenoszenie freestylu poza trasy to jest to, co najbardziej mnie kręci, dlatego nie chcę odpuszczać treningu w parku. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę miał możliwość startu właśnie w takich zawodach. Mam ambitne plany jednak nic nie chcę jeszcze zdradzać. Poza wszystkim wiem, że freeride jest dla mnie lepszym pomysłem na przyszłość, choćby ze względu na mój wiek.

SKI: Z drugiej strony mamy cały nurt freeski idący w kierunku Igrzysk Olimpijskich. Czy kiedy usłyszałeś o decyzjach MKOl pomyślałeś, że może to być cel dla Ciebie?

P.P.: Ja nie jestem wielkim zwolennikiem freeskiingu na Igrzyskach. Uważam, że jest wiele innych sportów, które bardziej się do tego nadają. Z drugiej strony taki start dla każdego sportowca jest wielkim zaszczytem i przeżyciem.

SKI: Jakie w takim razie masz plany na najbliższy sezon?

P.P.: Początek sezonu chcę spędzić na lodowcach w Austrii jeżdżąc w parku. Następnie, jak spadnie więcej śniegu, zacznę jazdę poza trasami, bardzo bym chciał nakręcić jakieś relacje z wyjazdów. Zamierzam pisać znacznie więcej, chcę również postawić na nogi moją stronę internetową. Do tego planuję z kolegami projekt w Tatrach, w tym momencie nie mogę jeszcze zdradzić dokładnych szczegółów, ponieważ mamy kilka drobiazgów do dopięcia.

pawel-palichleb