Garmisch Partenkirchen – Najlepszy w Niemczech

Niemcy – mimo szerokiego dostępu do Alp – nie mają na swoim terytorium dużych ośrodków narciarskich – porównywalnych choćby ze średniej wielkości terenami w Austrii. Zdecydowanie najbardziej znaną i oczywiście najlepszą ofertą są dwa ośrodki narciarskie położone w pobliżu słynnego bawarskiego miasta, a właściwie – „dwumiasta”: Garmisch–Partenkirchen: pierwszy to teren Hausberg – Alpspitz, a drugi to oczywiście lodowcowy ośrodek narciarski Zugspitzplatt, położony poniżej najwyższego szczytu Niemiec – Zugspitze.

Ga-Pa
Słynne Garmisch-Partenkirchen, zwane w skrócie Ga-Pa, leży prawie dokładnie 100 km na południe od stolicy Bawarii – Monachium. Ma ona podobny charakter jak nasze Zakopane – leży na niemalże równym terenie, w górskiej kotlinie na przedgórzu Alp i całkiem słusznie nazywane jest Zimową Stolicą Niemiec. Narciarstwo zaczęło się w Ga-Pa już w 1926 roku, kiedy pierwsi narciarze zaczęli zjeżdżać po stokach w okolicy miasta. W 1936 roku odbyły się w Ga-Pa Zimowe Igrzyska Olimpijskie, po których po dziś dzień stoi imponujący stadion. Przy stadionie na stokach Eckbauer znajduje się skocznia, na której rozgrywane są zawody Turnieju Czterech Skoczni, a także stok slalomowy, na którym od czasu do czasu odbywają się slalomy Pucharu Świata. Mimo, że archaiczna kolejka linowa nie jest obsługiwana przez ten sam system skipasów, co pozostałe tereny narciarskie Ga-Pa, to warto nią wjechać na Eckbauer, by w zejściu zwiedzić przepiękny wąwóz Partnachklamm.
Jeśli już jesteśmy przy zwiedzaniu: spacer po starym mieście Ga-Pa to absolutna konieczność, nawet jeśli w ogóle nie mamy w planie narciarstwa. Główna ulica starego miasta jest zdecydowanie reprezentacyjna, a shopping na najwyższym poziomie! Niezwykle estetycznego obrazu całości dopełniają charakterystyczne dla Bawarii przepiękne malowane domy.

Zugspitze Bahn
Osobny akapit należy się instytucji, bez której nie byłoby w Ga-Pa narciarstwa – czyli firmie Zugspitze Bahn, która nie tylko oferuje serwis wyciągowy na stokach, ale przede wszystkim zbudowała ona kolej szynową, która stanowi podstawę transportu w całej dolinie.
Na peronie, niedaleko Olympia Halle bierze swój początek bez wątpienia najciekawsza linia kolejowa w całych Niemczech, która z Garmisch wiedzie przez całą dolinę aż na lodowiec pod najwyższym szczytem Niemiec – Zugspitze (2962 m).
Dolna stacja Zugspitze Bahn, położona na wysokości zaledwie 720 m, znajduje się nie tylko przy Hali Olimpijskiej, ale także w bezpośrednim sąsiedztwie głównego dworca kolejowego. Dotarcie na peron kolei nie stanowi zatem najmniejszego problemu. Zanim wybierzemy się w podróż na Zugspitze warto wiedzieć, że pociągi odjeżdżają co godzina, a konkretnie kwadrans przed pełną godziną.
Jeśli się o tym nie wie, to w pechowym układzie można spędzić na peronie prawie pełne 60 minut, co nam się, niestety, zdarzyło. Jest to o tyle istotne, że po przekroczeniu bramki wejściowej i skasowaniu biletu, z peronu nie można się już wycofać.
Linia kolejowa Zugspitze została zbudowana na początku lat 30-tych XX wieku i słusznie uważna była i jest tak do dziś, za arcydzieło myśli inżynieryjnej.
Kiedy wsiadamy do nowoczesnych wagonów wyposażonych w monitory ciekłokrystaliczne, nie dane jest nam odczuć trudności, z którymi borykali się budowniczowie. Pierwszy odcinek kolei wiedzie całkowicie płaskim dnem doliny między Garmisch a Grainau i ma charakter typowej podmiejskiej kolejki.
Na stacjach nie wsiadają może „baby z koszami”, bo to wszakże zamożna Bawaria, ale widać że na tym odcinku kolej służy mieszkańcom, do codziennych dojazdów i oczywiście narciarzom w dotarciu do dolnych stacji gondolek na teren Hausberg-Kreuzeck-Alpspitz. Dopiero na stacji kolejowej w Grainau krajobraz zaczyna się zmieniać. W lokomotywie włącza się system koła zębatego, a tory zaczynają się „pionować”. W dużo wolniejszym tempie docieramy nad brzeg przepięknego jeziora Eibsee na wysokości 995 m. Z Eibsee już nie ma żartów – kolej pnie się cały czas niemal pionowo pod górę, aż dociera do stacji Rifellriss. Początkowo trudno się zorientować, dlaczego pociąg zatrzymuje się właśnie w tym miejscu – jest jakiś mały budynek schroniska i pustka wysokich gór. Gdy tylko pociąg rusza, wszystko staje się jasne… a właściwie ciemne. Wjeżdżamy do tunelu, który budowniczowie wydrążyli w granitowych skałach masywu Zugspitze. Robi się trochę straszno – tym bardziej, że tunel liczy około 2 km długości! Na szczęście w tym momencie na monitorach pojawia się film o kolejce – o jej atrakcjach, systemach bezpieczeństwa i historii budowania.
Nie ma czasu myśleć: „co by było gdyby”.
Podróż kończy się na podziemnym peronie, z którego wychodzi się na plateau przy lodowcu, na wysokości 2600 m. Oby dotrzeć na sam szczyt Zugspitze trzeba skorzystać jeszcze z typowej kolei linowej, która wywozi na wierzchołek zaledwie w 5 minut.
Nie muszę dodawać, że równie emocjonująca jest droga powrotna. Cała linia kolejowa na Zugspitze liczy 11,5 kilometra i w około 1,5 godziny pokonuje prawie 2000 metrów przewyższenia.