SerfausFissLadis – Tyrolski raj dla dzieci i ambitnych rodzic

Położone w Tyrolu zagłębie narciarskie, firmowane przez spółkę trzech miejscowości: Serfaus, Fiss oraz Ladis, do zeszłego sezonu leżało poza szlakiem moich narciarskich wędrówek. Z głębi tyrolskich gór co jakich czas dochodził jednak do mnie niejasny zew istnienia w Dolinie Górnego Innu wspaniałego terenu narciarskiego. Postanowiłem w końcu naprawić swój błąd i odwiedzić trasy położone na stokach górskiej grupy Komperdell. I nie zawiodłem się.

Pierwsze wrażenia
Fakt – podróż nie jest bardzo krótka, ale w sumie po minięciu Innsbrucka można się zmieścić w mniej więcej godzinie dojazdu. Dzieci trochę marudzą, ale da się wytrzymać. Zwłaszcza, że niedawno oddano do użytku super nowoczesny tunel, na który zjeżdżamy z A12 w Zams. W ten sposób unikamy przejazdu przez Landeck i przebijania się drogą krajową przez wąwozy Przełomu Innu. Za tunelem dolina rozszerza się, a droga wiedzie brzegiem zielonych wód „królowej Tyrolu”. W Ried odbijamy w prawo do Serfaus – Fiss. Wcześniej w tej samej miejscowości można odbić w lewo na Feicheten i Lodowiec Kaunertal.
Stroma droga z dziesięcioma serpentynami wyprowadza nas na wysokie plateau, na którym leży Fiss – nieco dalej za niewielkim grzbietem zaczyna się Serfaus. Oświetlone trasy i feeria hotelowych błysków tworzą niezapomniany wieczorny obraz. Jesteśmy wysoko nad dnem doliny – jakby zawieszeni w czasie i przestrzeni. Zmęczenie podróżą mija natychmiast.
Jednak przy wjeździe do Serfaus otrzeźwienie – policjant w budce i zamknięty szlaban przy wielkim parkingu… Policjant uprzejmie pyta o nazwę hotelu – sprawdza rezerwację i otwiera szlaban. Udziela też krótkiej informacji – w Serfaus obowiązuje całkowity zakaz ruchu pojazdów! Można przemieścić się tylko dwa razy – do hotelu i z hotelu, a transport do wyciągów odbywa się… metrem! Tak, tak – to nie żart. Pod głównym deptakiem Serfaus zbudowano linię metra z czterema stacjami. Początkowa stacja to właśnie ów duży parking przed wjazdem do Serfaus – końcowa to dolne stacje gondolek.
Ten niesamowity, jak na stację narciarską, wynalazek Serfaus zawdzięcza czasom II Wojny Światowej. W podziemiach miejscowości mieściły się wtedy zakłady zbrojeniowe ukryte przed czujnym okiem alianckich pilotów. Po wojnie podziemia wykorzystano w najlepszy możliwy sposób i odtąd można na narty jeździć prawdziwym wiejskim metrem.

Słoneczne narty z dziećmi
Ranek przywitał nas słońcem i piękną pogodą, która miała nam towarzyszyć już do końca pobytu w Serfaus. Wysokie Plateau (Serfaus: 1427 m), na którym leżą wszystkie trzy miejscowości, jest jednym z najlepiej nasłonecznionych miejsc w Austrii. Siłą rzeczy na okolicznych stokach też nie brakuje słońca.
Główne narciarskie centrum transportowe Serfaus znajduje się na końcu miasteczka. Zaraz przy głównym budynku informacyjnym z kasami startują aż trzy gondolki: lewa Alpkopf, środkowa Komperdell i prawa Sunliner. Sunlinerem przedostaniemy się na stoki ponad Fiss, ale tym kierunkiem zajmiemy się potem. Najpierw Komperdellbahn – główna linia komunikacyjna terenu narciarskiego. Dostaniemy się nią do centrum położonego na wysokości 1980 m. W budynku górnej stacji gondoli znajdują się dwie samoobsługowe restauracje. Z tego samego miejsca startuje gondolka na wyżej położony wierzchołek Lazid 2351 m.
My jednak zatrzymajmy się na dłużej na Hali Komperdell – zwłaszcza gdy jesteśmy z dziećmi. A ja byłem…
Jako ojciec dzieciom nie spotkałem bowiem w całych Alpach lepszego miejsca do nauki jazdy dla dzieci niż Komperdell. Fantastycznie zaprojektowany i wyposażony dziecięcy ogródek poniżej stacji gondolki robi furorę wśród maluchów. Nie za darmo ośrodek otrzymuje rokrocznie prestiżową nagrodę DSV dla najlepszego rodzinnego ośrodka narciarskiego w Alpach. Zrozumiałem to na miejscu.
W oddzielonym od reszty tras Murmli Parku znajdują się tu m.in. takie cuda jak: czarodziejskie dywany (czyli po prostu taśmy wwożące pod górę – jest ich kilkanaście różnej długości), narciarska karuzela, tor z falami, tor bobslejowy, przygodowy tor przeszkód, park do snowtubingu, las dinozaurów, wioska bajek, śnieżne zjeżdżalnie, wieża przygód. Z Serfaus wyjeżdża na Komperdell także kolejka linowa – tylko dla dzieci. Nie muszę dodawać, że w budynku gondolki i poniżej Murmli Parku znajduje się także kilka restauracji dla dzieci.
Dla lepiej jeżdżących maluchów – takich, których nie boimy się zabrać na dorosłe trasy dookoła Komperdell jest mnóstwo możliwości.
Stok poniżej stacji gondolki z krzesełkiem Gampen oferuje świetne warunki do szlifowania techniki – jest szeroko i łagodnie. Polecam także niebieską trasę Zanboden z krzesełka Plansegg – tu czeka nas ponad 3 kilometry łagodnego zjazdu. 6-letnia Ania dała sobie radę po dwóch dniach zabawy w Murmli Park. Także trasa do dolnej stacji kolejki – Mittelabfarht – daje dużo radości: 3,5 kilometra w urozmaiconym krajobrazie. Na dole trzeba trochę uważać – ścianka tuż przed wjazdem na wypłaszczenie pod gondolką, jest dość stroma jak na niebieską trasę.

Czas na zwiedzanie – Serfaus
Teraz, jak już wykonaliśmy plan „dobry rodzic”, czas poznać okoliczne trasy, a trzeba przyznać, że jest co zwiedzać. Serfaus – Fiss – Ladis to potężny ośrodek narciarski, który oferuje łącznie 185 km tras, obsługiwanych przez 53 nowoczesne wyciągi. Przepiękne dzikie góry zostały oswojone przez ratraki, krzesełka i gondolki.
Jeśli odstawiliśmy nasze pociechy na dół, możemy teraz wybrać gondolkę Alpkopf, by wjechać na kopulasty szczyt o tej samej nazwie na wysokość 2023 m. Startuje tu jedna z najładniejszych tras w Serfaus – Waldabfahrt długi na 3,5 km! Dość stroma czerwona trasa z kilkoma ściankami wiedzie w przepięknym lesie. Trasa przez cały dzień jest w cieniu – śnieg tutaj trzyma się znakomicie.
Polecam teraz przedostać się na Lazid, by wystartować do wędrówki przez szczyt Pezid 2770 m na stoki góry Masnerkopf 2828 m. Z Lazid kierujemy się w lewo czerwoną trasą Peischlkopf (2,5 km) do kanapy Lawens. Widok po prawej zapiera dech – fantastyczne grzebienie skalne pobudzają wyobraźnię. Przy niebieskim wariancie zjazdu znajduje się specjalna trasa do carvingu. Z krzesełka kierujemy się graniówką na stronę Moos. Przy niedługiej (800 m) czerwonej trasie Moos zbudowano tu w tym roku nowiutkie sześciosobowe krzesełko (ja jeszcze korzystałem z orczyka).
Trasą Moos zjeżdżamy do gondolki Pezid wjeżdżającej na niesamowitą górę o tej samej nazwie. I choć kuszą czarne trasy na północno-zachodniej ścianie Pezid, na razie jedziemy dalej na południe. Przepiękna i długa grań Arrez Non-Stop (3,5 km) zaprowadzi nas na Halę Masner. To sielankowe miejsce z super nowoczesną restauracją Masner koniecznie trzeba odwiedzić. Jest tu dość daleko od Serfaus i nie każdemu chce się tu przyjechać. Dzięki temu Masner to oaza spokoju i górskiej ciszy. Koniecznie trzeba zdobyć się na resztkę wysiłku i długim orczykiem (1,5 km) wjechać na wysokość 2700 m. Dwie trasy – niebieska Mindersjoch (2,3 km) i Minders (2,2 km) wynagrodzą nam ten wysiłek.
Do zeszłego roku powrót z Masner odbywał się drugim tak długim orczykiem, ale w tym sezonie zadziała już nowiutka kanapa Arrezjoch.
Nasz nowy cel to szczyt Scheid (2420 m) i trasy pod kanapą o tej samej nazwie. Konkretnie chodzi o trzy wspaniałe czerwone trasy: Scheid (2,2 km), Boederkopfabfahrt (2,2 km) i Arzkoepflabfahrt (2,3 km).
Aby wrócić na Halę Komperdell szukamy teraz kanapy Gampen, kursującej przez grań na obie strony góry. To już było dużo jak na jeden dzień – czas odpocząć. Żeby jednak zakończyć dzień z przytupem, proponuję wjechać wspominaną wyżej kanapą Plansegg i do Serfaus zjechać trasami Seables (czerwona) i Sudabfart (niebieska). Daje to nie mniej nie więcej, ale jedyne 10,5 kilometra zjazdu!

Czas na zwiedzanie – Fiss-Ladis
Po obowiązkowej przedpołudniowej sesji z dziećmi czas na zwiedzanie stoków wokół Fiss i Ladis. Nasz pierwszy cel to gondola Sunliner. Gondolką wydostajemy się na kopulastą grań spadającą z wierzchołka Sattelkopf (2310 m). Póki mamy jeszcze dużo sił, proponuję na pełnym gazie trasę Waldabfahrt (taka sama nazwa jak w Serfaus, ale teraz jest to „Wald” w Fiss). Czerwona trasa liczy 2,5 km, a na kilku ściankach można zawalczyć. Ściganie kończymy na gondoli Wald. Teraz niebieskim odcinkiem przedostajemy się pod krzesełka Rast (krótkie) i Sattel (długie) na skraju rozległej kotliny Moeser Alm 1820 m. Warto wjechać kanapą Sattel, by mieć podczas jazdy w górę przegląd sytuacji. Wybór tras i wariantów jest ogromny. Na pewno trzeba zaliczyć Sattelabfahrt – trasę biegnącą po przepięknej grani o długości 4,5 km. Wspaniały jest także zjazd Gondea (2,5 km) – wjeżdżający z grani w wąską i stromą kotlinkę. Każdy zjazd dowolną trasą z górnych stacji do Fiss daje ok. 10 km nieprzerwanej jazdy!
Ponad Halą Moeser kursuje atrakcja, jakiej nie spotkałem jeszcze w żadnej stacji narciarskiej – jest to Fisser Flieger. Już spieszę z wyjaśnieniami – chodzi o przelot nad doliną lotnią, ale… na linie. Wrażenia są niezapomniane, a narciarze nie muszą nawet odpinać ulubionych desek.
Z centrum Fiss startują trzy gondole: Moeserbahn (lewa), którą można wrócić na Halę; Soennenbahn (prawa), która kursuje pomiędzy Fiss i Ladis; oraz Schoenjochbahn (środkowa), która przez stację pośrednią Steinegg (1920 m), wjeżdża na szczyt Schoenjoch (2437 m). Jak sam nazwa wskazuje góra jest… piękna, w właściwie piękne są stąd widoki.
Północny stok Scheonjoch to prawdziwe narciarskie eldorado. Kilkanaście wspaniałych czerwonych tras o długości ok. 2,5 km obsługują trzy orczyki i dwie szybkie kanapy Schoengamp i Zwoelfer. Ta druga kulminuje na szczycie Zwoelferkopf 2596 m. Po kilku obowiązkowych zjazdach przed nami największa atrakcja dnia – zjazd najdłuższą samodzielną trasą w całym rejonie: Frommes liczącą 10 kilometrów długości! Dobrych narciarzy kusi oczywiście wariant Frommes Extrem – półkilometrowa ścianka z wyraźnymi tablicami ostrzegawczymi, przed niebotycznymi trudnościami. Niby tylko pół kilometra, ale 200 metrów przewyższenia. W rzeczywistości nie jest tak źle – na stromym wszak skręca się dużo łatwiej. Wariant Extrem jest miłą zapowiedzią następnego dnia, który proponuję spędzić wyłącznie na najbardziej stromych trasach, ale o tym za chwilę.
Frommes dowozi nas w końcu łagodnym trawersem ponad dachy Ladis. Żeby niepotrzebnie nie podchodzić, na końcu trawersu należy wykazać się minimalnym sprytem. Trzeba lawirować między siatkami rozdzielającymi trasy, ale przede wszystkim uważać na liczną dzieciarnię, okupującą przyjazne stoki i wyciągi Ladis.
My docieramy do Fiss i Moeseralm, a potem kanapą Sattelbahn wjeżdżamy na Sattelkopf. Aby zjechać do Serfaus proponuję wybrać trasę Jochabfahrt, która do połączenia z Mittelabfahrt liczy 5 km długości.
Teraz już było dość na drugi dzień jazdy…

Czas na sport, czyli najtrudniejsze
Jako się rzekło Serfaus – Fiss – Ladis to nie tylko raj dla dzieci, ale wielka frajda dla dobrych narciarzy. Raj dla tych, którzy lubują się w długich i stromych, wyratrakowanych zjazdach.
Celem numer jeden jest w tej konkurencji szczyt Lazid. Na północną stronę góry schodzą niesamowite ściany, aż dziw, że obrabiane przez ratraki. Teren naprawdę ucieka pod nogami i nie ma żartów – trzeba zawalczyć. Najlepsze wrażenie robi środkowa trasa Tschein długa na 2,2 km. Tuż obok jest Lazid Nord 2,8 km, a nieco z lewej Hohe-Pleis 2,4 km. Czarną ofertę Lazid uzupełnia wariant na czerwonej trasie Truje 2,7 km. Moja starsza córa Ewa (12 lat) dzielnie walczyła na Truje, choć po prawdzie muszę przyznać, iż była pewna, że jedziemy po wariancie czerwonym.
Ekstremalną siostrą Lazid jest góra Pezid i jej dwie czarne jak smoła trasy Pezid-Abfahrt i Pezid-Vertical. Zwłaszcza ta druga robi wrażenie – wymagane barrrrrrrdzo ostre krawędzie. Czasem trudno uwierzyć, że narta jednak wbije się w następny skręt. Obie trasy liczą ok. 1,5 km. Ale to nie koniec trudnych atrakcji Serfaus – wyłącznie dla dobrych narciarzy zbudowano kanapę Obere Scheidbahn na szczyt o tej samej nazwie (2420 m). Z tej góry w ogóle nie ma łatwego zjazdu i wiedzie z niego jedna jedyna wyratrakowana trasa – Obere Scheidabfahrt 2,6 kilometra długi. Podstawowa oferta góry to dwie skirouty – nieratrakowane pasaże poza trasowe. Pierwsza to Schleifplatten 2,6 km, a druga to najtrudniejszy zjazd w całym rejonie – Moosroute 1,2 km.
Trudna oferta Fiss-Ladis nie jest już tak bogata, ale nie można jej pominąć. Mam na myśli zwłaszcza fantastyczną ścianę Gfall, schodzącą z Sattelkopf do Hali Moeser. Ściana liczy 2,5 kilometra długości i pod warunkiem, że mamy niezłą technikę, można się popisać przed liczną widownią na kanapie Sattelbahn.
Na deser polecam także czarny wariant trasy Schoenjochabfahrt West. Z pozoru niewinna, a jednak trzeba się napracować. Tylko jeden fragment tej 2,2 km trasy jest stromy, ale za to bardzo. No i jeszcze rodzynek – sąsiednie nieratrakowana Direttissima ze szczytu Zwolferkopf. Na odcinku 2,5 km pokonuje 600 metrów przewyższenia i na dole łączy się z Schoenjochabfahrt West.

Podsumowanie
Tu nie będę się rozpisywał zbyt długo. Zbyt długo czekałem, by wreszcie odwiedzić Serfaus – Fiss – Ladis. To były nasze najlepsze rodzinne zimowe wakacje! Ale, ale, zapomniałbym o najważniejszym, czyli o sankostradzie. Już wsiadaliśmy do samochodu, by opuścić Serfaus, gdy przypomnieliśmy sobie o sankostradzie z Alpkopf. Szybkie i bezproblemowe wypożyczenie sanek i jazda! Kilkukilometrowy zjazd na sankach z emocjonującą końcówką – czy można chcieć czegoś więcej na do widzenia?

www.serfaus-fiss-ladis.at