Trysil – Narty w Norwegii

Przyznajcie – myśląc o wyjeździe na narty narzuca się podróż na południe. Ten stereotyp najwyższy czas skreślić, bowiem na północy na Półwyspie Skandynawskim też są świetne góry i znakomite tereny narciarskie. Mój pierwszy wybór padł na krainę fiordów – Norwegię.

Norwegia oferuje kilka bardzo dobrych stacji narciarskich, a ja zostałam zaproszona od razu do jednego z najlepszych i przy okazji największego. W zeszłym roku byłam na nartach w Trysil. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe doświadczenie dla narciarza, który jeździ na nartach głównie w Alpach. Podróż to krótki lot do Oslo, a potem 2,5 godziny wygodnej jazdy autobusem na północny-wschód od stolicy. Trysil to największy ośrodek narciarski w Norwegii, jednocześnie jest to małe miasteczko, które ma swój klimat. Gestorzy stacji idealnie zagospodarowali swoją górę, czyli Trysilfjellet o wysokości 1132 m. Wysokość może nie powala, ale trzeba wiedzieć, że górę otaczają raczej równiny, więc nie ma obawy – jest gdzie jeździć. Norwegowie „wydusili” z niej wszystko, co można było! Na Trysilfjellet wytyczono aż 70 kilometrów tras narciarskich i około 100 km tras biegowych, biegnących wokół góry.
W Trysil sezon dla narciarzy zaczyna się 31 października i trwa do 2 maja. Prawdziwy śnieg leży tu przez 6 miesięcy w roku i muszę przyznać, że jest największy plus nart w Norwegii. Jazda po prawdziwym, puszystym, północnym śniegu to istna rozkosz! Norwegia to bogaty kraj, więc na wszelki wypadek, w ośrodku uruchamiany jest największy i najbardziej nowoczesny w kraju system do sztucznego naśnieżania. Nie ma więc obawy: tutaj śniegu nigdy nie brakuje!
Norwegowie zaskoczyli mnie swoją zapobiegliwością i dbałością o klienta. Dla zupełnego spokoju wszystkich narciarzy, na stronie www.skistar.com widnieje informacja: „Jeżeli wbrew oczekiwaniom zima nie zjawi się na czas, Trysil zwraca pieniądze wszystkim, którzy opłacili swój zimowy pobyt. Gwarancja śniegu obejmuje zakwaterowanie, lekcje jazdy na nartach, wypożyczenie nart i karnety na wyciągi. A w razie niespełnienia warunków gwarancji, można zrezygnować z podróży do Trysil. Wówczas Trysil zwraca koszty związane z rezerwacją.” Godne podziwu!
Miasteczko Trysil to główna „handlowa” ulica, otoczona przez liczne osiedla chatek górskich, zwanych po norwesku hyttami, do których prowadzą trasy narciarskie, tak że ze stoku zjeżdża się na nartach pod same drzwi.

Tereny narciarskie
Jak już wspomniałam teren narciarskie Trysil znajdują się na górującym nad całą okolicą masywie Trysilfjellet. Na jego zboczach znajdują się wszystkie trasy zjazdowe. Stacja oferuje 71 kilometrów przygotowanych zjazdów, 33 kilometry tras niebieskie 18 kilometrów czerwonych i 20 kilometrów czarnych. Wyciągi wwożą narciarzy na wysokość 1100 m, a maksymalna różnica wysokości wynosi 635 metrów. Ze szczytu rozciąga się przepiękny widok na całą okolicę, zupełnie inny niż w Alpach. Widać niekończącą się równinę, rzekę i lasy. W Trysil zostałam prawdziwą fanką czarnych tras. Są one szerokie, o dużym nachyleniu, świetnie przygotowane i utrzymane, a co najważniejsze prawie puste. Jeździłam na nich ze sporą prędkością, na którą nie pozwalam sobie na czarnych trasach w Alpach. Druga niespodzianka to zielone nartostrady, jazda nimi przez las była po prostu relaksująca.
W Trysil pierwszy raz w narciarskiej karierze przypięłam narty o godz. 7.00 rano! Atrakcja o adekwatnej nazwie „Early Morning Ski” to po prostu poranna jazda na świeżo przygotowanych, nienaruszonych stokach, wyratrakowanych w sztruks. Z tej oferty mogą skorzystać tylko małe grupy. Chodzi o to, żeby mała grupa narciarzy miała stoki wyłącznie do swojej dyspozycji na dobre kilka godzin. Rezerwację trzeba zrobić wcześniej. Zapewniam – jest to coś, co się długo pamięta: zupełnie puste, świetnie przygotowane stoki, spory poranny mróz, gorąca kawa i gofry z marmoladą na śniadanie. W Norwegii jest średnio zimniej niż w Alpach, ale temperatura jest stała i w powietrzu jest mniej wilgoci, więc mróz nie dokucza.
A propos gofrów: w Norwegii można jeść od rana do wieczora. Nawet trzeba! Głównym daniem śniadaniowym w hotelu są gofry, które sama robiłam w maszynce do gofrów z gotowego ciasta, a potem wybierałam dodatki. Codziennie inne. Z charakterystycznych dań jadłam też steak z łosia w starej, stylowej „knajpie” na stoku. Był bardzo smaczny. W Trysil zrozumiałam, dlaczego Norwegowie mają tylu świetnych narciarzy. Przykłada się tu dużą wagę do szkolenia dzieci. W Trysil trzy specjalne trasy dla dzieci znajdują się przy Turistsenteret, Hoyfjellssenteret i w Skihytta. Dzieci jeżdżą dziewięcioma wyciągami, skaczą na małych skoczniach zbudowanych w „świecie” zabawnych, znanych z bajek postaci. Np. w Skihytta jest wyciąg Bamse z 365-metrowym zjazdem z ciekawymi elementami w kształcie zwierząt, w Hoyfjellssenteret jest duży Smottepark z figurami i mówiącym niebieskim drzewem. Nie zapomniano oczywiście o snowparku dla miłośników freestyle. Jest imponujący!

Inne atrakcje
Wielbicielom luksusu Trysil oferuje rezydencję Radisson Blu Resort, czyli elegancko urządzone pokoje i centrum odnowy biologicznej, a w nim m.in. jacuzzi, saunę fińską, łaźnię turecką i aromatyczne Laconium. W miasteczku jest dużo pubów i restauracji, np. włoskie eleganckie Al Dente, czy popularna Peppes Pizza z ogromną pizzą oraz restauracje i puby z tradycyjnym skandynawskim jedzenie m.in. daniami z łososia i łosia. W Trysil pierwszy raz w życiu powoziłam psim zaprzęgiem. W Mountain King’s Dogsled Kennel mamy do dyspozycji 60 bardzo towarzyskich psów razy Siberian Husky i Alaskan Husky, które lubią być głaskane, drapane, ale przede wszystkim uwielbiają gnać ciągnąc zaprzęgi po dużym, płaskim otwartym terenie.

Podsumowanie
Po pobycie w Trysil, wiem że w temacie narciarstwa Norwegia ma dużo do zaoferowania: prawdziwy śnieg, świetnie przygotowane stoki i długą tradycję narciarstwa. W 1861 roku powstał w Norwegii pierwszy klub narciarski: Trysil Shooting and Skiing Club. W 1866 roku na stoku w Holmenkollen zorganizowano pierwsze zawody narciarskie: Holmenkollen Nordic, tzw. Pierwsze Igrzyska Nordyckie. Zwycięzcą tych Igrzysk został szewc z Telemarku – Torjus Hemmestveit. Skoczył na nartach 23 metry. W Trysil Knut Hotell, w którym mieszkałam, znajduje się Muzeum Narciarstwa. Tam poznałam lokalną i krajową historię narciarstwa. Zobaczyłam tu m.in. pierwszy wyciąg narciarski.
Na koniec o cenach. Norwegia jest uważana za drogi kraj. Jednak koszty jazda na nartach w Norwegii są porównywalne do kosztów alpejskich. Co ciekawe, jedzenie na stoku jest tańsze, a ceny w barach, w supermarketach są podobne do cen w większości kurortów alpejskich. Norwegowie oferują specjalne ceny dla dzieci, np. dzieci do lat 6, jeżdżące w kaskach, korzystają z wyciągów za darmo. Średnia cena dobowego karnetu wynosi 360 NOK czyli około 46 €.

www.skistar.com/trysil