Pasje Josepha Mosera

Joe Moser z Inneralpbach jest mistrzem w aż dwóch konkurencjach: warzeniu piwa i ściganiu się na sidecarze. Nic dziwnego, że cała dolina jest z niego dumna.

Josep „Joe” Moser robi swoje piwo w pomieszczeniu liczącym ledwie… 100 m kwadratowych. Sam wykonał kadzie i inne instalacje. Sam także opracował – i ciągle, już od ponad 20 lat, doskonali – receptury. Efektem jest 7 tys. litrów pienistego trunku rocznie. Joe zasadnie podkreśla na etykietach „Mein bier – das beste aus der natur” („Moje piwo – najlepsze z natury”). Przekonuje bowiem, jak wielki wpływ na smak napoju ma woda – a tę czerpie z górskiego źródła, bo jest dużo bardziej miękka niż ta z wodociągu w samej wiosce (ta skądinąd też jest świetna i można ją bez obaw pić prosto z kranu).

Joe warzy aż 5 rodzajów piwa. A że jego browar, który nazwał „Kristall” (od jakości wody właśnie, ale potem i od piwa) znajduje się tuż przy dolnej stacji gondolek Ski Juwel, to w sezonie sporą część produkcji wypijają od razu narciarze. Po dniu spędzonym na stoku przychodzą zwykle prosto do browaru Joe, choć obok są także inne, zdawałoby się bardziej ekskluzywne, bo oferujące m.in. produkty światowych piwowarskich marek, lokale.

Wśród narciarzy właśnie wielką popularnością cieszy się piwo grzane – faktycznie, jest dużo lepsze i ciekawsze w smaku od znanego glühweina (a nie zawiera cukru i, jak zapewnia Joe, nawet po wypiciu sporej ilości nie ma mowy o kacu).

Świetny aromat i barwę ma też ciemny (ale z ledwie czterema procentami alkoholu) keller. Joe podaje też oczywiście lager (zwickl) oraz pszeniczny weizen. Zaś za chlubę swojego browaru uważa „limitowaną edycję” dłużej dojrzewającego i mocniejszego (7,2 proc. alkoholu) piwa „bożonarodzeniowego”. Oczywiście do każdego używa się innego kufla bądź kieliszka.

Flaszka 0,75 litra każdego z podstawowych rodzajów piwa kosztuje ok. 4 euro, butla dwulitrowa – 13 euro, a trzylitrowa – 16 euro (oczywiście można się trochę potargować). Są również butle pięciolitrowe… Joe serwuje też na miejscu zakąski w postaci również miejscowych precli i baranio-wołowej kiełbasy. Piwa Joe Mosera nie można kupić poza Albachtal. Serwuje je tylko w swoim browarze, a sprzedaje jedynie lokalnym restauracjom i pubom w dolinie. Na świecie jest tylko jeden sklep, który na półkach ma „Mein Bier” – to SPAR w… Alpbach.

W całym Tyrolu uchowało się ledwie 6-7 podobnych małych browarów – pozostałe wchłonęły wielkie koncerny typu Heineken czy Carlsberg.

Lecz Joe Moser ma jeszcze drugą pasję – są nią sidecary, czyli trzykołowe motocykle, które kierowca prowadzi w pozycji głębokiego przyklęku (niemal leżąc na brzuchu), a znajdujący się na nim pasażer (a w zasadzie co-driver) musi precyzyjnie balansować na zakrętach. Maszyny te, wyposażone w silniki o mocy 250 koni mechanicznych i ważące ok. 200 kg, mogą jechać z prędkością grubo powyżej 200 km/h, a przyspieszenie mają lepsze niż bolidy Formuły I (prędkość od 0 do 100 km/h osiągają w 2,8 sekundy).

Okazuje się, że Joe także jako rajdowiec ma spore osiągnięcia – w 2009 roku zajął piąte miejsce w mistrzostwach świata, a niedawno otarł się o ustanowienie nowego rekordu prędkości.

A swoje motory pokazuje równie chętnie, jak swój browar.

Zdjęcie: Tomasz Rakoczy – Tommysuperstar.com