Dobieramy buty, czyli o co pytać subiekta

Wybierając dla siebie przed sezonem buty narciarskie, nie musicie się na tym znać. Trzeba tylko rozpoznać kompetencje sprzedawcy. Wystarczy kilka pytań.

Przed nami nowy sezon. Dla wielu będzie to oznaczać wybór nowych butów narciarskich, czyli wiele niewiadomych, poszukiwania informacji w sieci, wizytę w sklepie itd.

W idealnym świecie sprawa powinna zostać załatwiona następująco: idziemy do najbliższego sklepu sportowego, w którym znajduje się przyzwoity wybór różnych modeli. Spotykamy tam też kompetentnego sprzedawcę, który zbada naszą postawę, dobierze model zgodnie z oczekiwaniami oraz … Stop! Tu muszę przerwać snucie marzeń. Oczywiście, można już w Polsce znaleźć profesjonalne sklepy, tyle że nie jest to takie proste.

Stąd kilka wskazówek, które pomogą rozpoznać, czy mamy do czynienia z profesjonalistą czy ze sprzedawcą nastawionym wyłącznie na sprzedaż i operującym kilkoma wyuczonymi sloganami. Bo zasada brzmi: zaufaj zawodowcom, ale wcześniej sprawdź, czy masz z nim do czynienia.

Oto sześć podstawowych kroków, którymi kierować się należy przy dobieraniu butów narciarskich. Jeśli sprzedawca nie wykona chociaż pięciu z nich, to… warto poszukać innego sklepu.

1. Badanie stopy w zakresie ruchomości w stawie skokowym. Ma to duże znaczenie, szczególnie w przypadku butów sportowych z większym pochyleniem cholewki do przodu. Niektórzy twierdzą, że stopa zablokowana jest „na fix” i taki ma być ideał. To nieprawda: stopa pracuje w stawie skokowym, przenosząc energię na nartę, ale również amortyzuje drgania. Jeśli ktoś nie ma odpowiedniego ugięcia w stawie skokowym, to mocno pochylone buty sportowe będą niewygodne lub po prostu przy pochyleniu kolana pięta będzie się unosić wraz z naciskaniem na język buta.

2. Wykonanie badania stopy. Najlepiej tutaj użyć podoskopu albo skanera, który za nas wykona badanie. Ale kompetentny sprzedawca łatwo sam oceni poziom wysklepienia stopy. Trzeba też sprawdzić, czy ustawienie stopy jest prawidłowe – czy nie „ucieka” ona do środka bądź na zewnątrz. Otóż właśnie… postawa najczęściej nie jest prawidłowa, dlatego, należy wykonać wkładkę (punkt 4).

3. Wsadzamy stopę do samej skorupy. Chodzi o to, aby ustalić, czy rozmiar oraz kształt skorupy pasuje do naszej anatomii. Ważniejszy jest rozmiar, bo kształt w miarę łatwo można dopasować termicznie.

4. Wykonujemy indywidualna wkładkę, na której bezpośrednio leży stopa. Filcową podkładkę dostarczaną wraz z butami od razu wyrzucamy na śmietnik. Wyjątkiem jest tutaj Atomic, który stosuje przyzwoite wkładki Sidas’a! Indywidualna wkładka daje idealne wypełnienie buta, precyzję w sterowaniu nartami oraz znacznie poprawia komfort. Jest niezbędnym łącznikiem pomiędzy stopą i nartą.

5. Wsadzamy stopę do samej skorupy, stając na swojej własnej już wkładce. Sprzedawca ustawi wtedy właściwy canting, czyli pochylenie buta na zewnątrz bądź do wewnątrz. Zwykle nie trzeba wielkiej poprawki, ale są tacy, którzy te kąty muszą mieć skorygowane.

6. Indywidualnie dopasowujemy but, Oczywiście, jeśli jest to niezbędne, lecz z mojego doświadczenia dziewięciu na dziesięciu klientów potrzebuje niewielkich poprawek. Tu kierować się należy doświadczeniem sprzedawcy, popartym oczywiście wcześniejszym wywiadem. Szczegóły nie muszą klienta interesować: w grę może wchodzić frezowanie, naciąganie, wycinanie, uzupełnianie (wypełnianie) itp. Ważne jest, i mile widziane, aby na te czynności została wystawiona dożywotnia gwarancja.

Choćby dlatego, że buduje to niezłą relację, klient – sklep.

Powodzenia!