Les Diablerets to urokliwe miasteczko położne w Alpach Waadtlandzkich, które miałam okazję odwiedzić poprzedniej zimy, podczas krótkiego wypadu do Szwajcarii. Miejscowość leży w kantonie Vaud, w niewielkiej odległości od Jeziora Leman. Choć Les Diablerets oferuje w sumie trzy spore tereny narciarskie, mnie udało się zaliczyć tylko jeden z nich – Glacier 3000.
Les Diablerets
Les Diablerets leży na wysokości 1150 m. W miasteczku przeważają drewniane domy o spadzistych dachach i zielonych okiennicach. Góruje nad nim szczyt o tej samej nazwie, który wznosi się na wysokość 3209 m. Tuż obok szczytu znajduje się lodowiec o nazwie Glacier 3000, który jest naszym celem narciarskim. Lodowiec w najwyższym punkcie ma dokładnie 3000 m, stąd jego nazwa.
Podczas pobytu w Les Diablerets mieszkaliśmy w hotelu Eurotel Victoria. Jest to duży, bardzo wygodny, rodzinny hotel. Właścicielem jest Austriak, który dba o gości, i chętnie z nimi rozmawia. W hotelu jest bardzo dobra kuchnia, a ja śmiało mogę zarekomendować pyszną jagnięcinę.
Glacier 3000
Do dolnej stacji kolejki linowej na lodowiec w Col du Pillon (1546 m) dojeżdżamy skibusem. Stacja jest tuż za Les Diablerets. Na lodowiec można też wjechać kolejką linową z Reusch (1350 m). Dolna stacja kolejki linowej w Col du Pillon jest nowoczesna i co ciekawe, jest tak rozwiązana, że w budynku nie ma schodów. Jest to bardzo wygodne, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi. Pośrednia stacja kolejki linowej znajduje się na Cabane (2525 m). Z Reusch dojeżdża tu czteroosobowe zamykane krzesełko Oldenegg – Cabane. Dwa lata temu na Cabane zorganizowano zawody w skokach base jump z gondoli zawieszonej nad przepaścią!
My przesiadamy się tutaj to drugiego wagonika, którym wjeżdżamy na Scex Rouge (2971 m).
Końcowa stacja kolejki jest bardzo futurystyczna – zaprojektował ją słynny szwajcarski architekt Mario Botta. Są tu dwie restauracje i taras widokowy. Widok jest przepiękny. Doskonale widać Mont Blanc i Maternhorn. Niewątpliwą atrakcją lodowca jest samotna skała w kształcie ogromnej kolumny. To Quille du Diable, czyli Diabli Kręgiel. Ciskanie w nią głazami było ulubioną zabawą tutejszych diabłów. Spadające skały, czyli lawiny brano za oznakę dobrej zabawy diabłów.
Lodowiec zrobił na mnie bardzo przyjemne wrażenie. Są tu łatwe i szerokie nartostrady w większości niebieskie: Scex Rouge-Dôme, Dôme, Tsanfleuron, Dôme-Tsanfleuron, Quille i Yeti i jedna czerwona: Scex Rouge. W poprzek lodowca biegnie charakterystyczna „przecinka” o nazwie Retour Scex Rouge. Teren obsługiwany jest przez 3 orczyki i czteroosobowe krzesełko Glacier – Scex Rouge. Tuż pod górną stacją kolejki linowej znajduje się całoroczna atrakcja lodowca, czyli sztuczny tor saneczkowy Alpine Coaster, o długości 1 km.
Na trasach Glacier 3000 można śmiało ćwiczyć długie skręty, bez obaw o kolizje. Szerokość sprawia, że trasy są bardzo dobre dla dzieci. Nie ma jak się na nich zgubić, bez trudu trafia się do górnej stacji gondoli.
Na sam dół do dolnej stacji krzesełka Oldenalp – Oldenegg (1834 m) prowadzi 14 kilometrowa czarna trasa Olden/Audon. Trasa ta jest otwierana po odstrzeleniu lawin. Wiedzie ona w wąwozie i ma kilka naprawdę stromych zjazdów. Po przejechaniu tej trasy (wiał bardzo silny wiatr) poczułam się jak prawdziwy narciarz. Po wjechaniu krzesełkiem można kontynuować zjazd do Reusch czarną trasą Oldenegg-Reusch. Ofertę terenu uzupełnia długa czerwona trasa Cabane-Oldenegg.
Isenau i Meilleret
Dwa kolejne tereny narciarskie należące do Les Diablerets to Isenau i Meilleret. Oba leżą po dwóch stronach miasteczka i są dość duże. Niestety, nam zabrakło czasu by je odwiedzić, przez co jest powód, by znów zawitać do „Diablej Dziury”. Isenau położone na stokach szczytów Palette d’Isenau (2170 m) i Floriettaz (2120 m) oferuje kilkanaście zjazdów, obsługiwanych przez gondolkę Diablerets- Isenau i 5 orczyków.
Meilleret liczy 1949 m wysokości i również oferuje kilkanaście tras, które od strony Les Diablerets obsługują 2 czteroosobowe krzesła, 1 dwuosobowe i 6 orczyków. Meilleret jest wspólnym terenem narciarskim także dla ośrodka Villars-Gryon.
Apres-ski
Po nartach w Les Diablerets można pospacerować na rakietach śnieżnych (pół dnia ok. 40 franków, w cenie przewodnik) albo wybrać się na sanki. Tor saneczkowy znajduje się w ośrodku Meilleret i ma 7,5 km! Zjazd zaczyna się na szczycie Les Mazots (1717 m). Okalają go półmetrowe śnieżne bandy, więc można się śmiało rozpędzić. Wieczorem można zjeść pyszne fondue lub raclette w małej, nastrojowej restauracji i obowiązkowo dużo białego wina!
Dojazd
Glacier 3000 jest świetnym miejscem na 3-dniowy wypad na narty. Najlepiej dolecieć samolotem do Genewy, zwiedzić Genewę, kupić zegarek i pociągiem dojechać do Les Diablerets. Dojazd liczy tylko 120 km. Aby zaliczyć także Isenau i Meilleret potrzebny jest tygodniowy pobyt. Do „Diablej Dziury” przyjeżdża coraz więcej Polaków, głównie z Poznania. Z Poznania jest bardzo dobre połączenie lotnicze do Genewy – samoloty przylatują na 3-4 dni kilka razy w sezonie zimowym.
Szczegółowe informacje
www.diablerets.ch
www.glacier3000.ch