Instruktor Zderegulowany

Narty z najwyższej półki temu, kto wytłumaczy, dlaczego tzw. deregulacja objęła również zawody instruktora i trenera narciarskiego.

Był niedawno minister, który postanowił „ułatwić dostęp” do niektórych zawodów. Uzasadniał to otwarciem rynku pracy, wolną konkurencją i walką z monopolem, europejskimi standardami itd. I faktycznie, ideę tę można zrozumieć w przypadku rozbijania korporacji zawodowych. Naganne jest przecież, na przykład, preferowanie w trakcie starań na aplikację prawniczą dzieci własnych lub kolegów po fachu. Ale co to ma wspólnego z instruktorem narciarstwa? Czy zawód ten był zamknięty dla wybranych tylko osób lub grup społecznych? Nie! Kto tylko wykazał się wystarczającym poziomem jazdy; kto tylko zdobył wiedzę teoretyczną na specjalistycznych kursach – od metodyki nauczania począwszy przez psychologię dziecka i dorosłych, analizę techniki, bezpieczeństwo i niesienie pomocy poszkodowanym, po historię technik narciarskich itd.; i wreszcie – kto tylko zaliczał kolejne egzaminy sprawnościowe i teoretyczne, ten bez żadnych „układów” mógł zostać instruktorem narciarstwa, a dokładniej szanowanym za wiedzę i umiejętności posiadaczem certyfikatu Instruktora Polskiego Związku Narciarskiego (bo tak formalnie nazywa się stopień nadawany przez Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów PZN).

KADRY NIE NA POZIOMIE

Tymczasem efektem zmiany Ustawy o sporcie i przejścia deregulacyjnej lawiny jest kompletne rozchwianie się systemu szkoleń narciarskich. Co najważniejsze, wobec braku jednolitych wymogów egzaminacyjnych ekstremalnie zróżnicował się poziom szkoleń kadrowych. W efekcie na rynku pojawiły się nowe kadry, mające formalne prawo do nauczania jazdy na nartach. Otóż wiele firm mogło w ostatnim czasie organizować szkolenia na Instruktora Rekreacji oraz Instruktora Sportu, bo na to nie trzeba już było zgody ministerstwa. Wystarczyło ogłosić nabór na kurs, najlepiej niezbyt długi i bez zbyt wygórowanych wymagań. Dawał on legitymację łudząco przypominającą dotychczasową „państwową”, a wraz z nią zapewnienie organizatora, że cała Unia Europejska otwiera rynek pracy instruktorskiej dla właściciela tego kartonika. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przyznało, że zawód „Instruktora Rekreacji Ruchowej” wpisany został do „Klasyfikacji zawodów i specjalności”, bo „został zidentyfikowany na rynku pracy i jest grupa osób, która go wykonuje”, choć „nie przesądza to o nadaniu uprawnień do jego wykonywania”. Odrzucając uroki języka urzędniczego, można się z tego oficjalnego stanowiska dowiedzieć, że nie jest ważne kto, gdzie i w jaki sposób zdobył legitymację, jako że „o wymaganiach kwalifikacyjnych dla danego instruktora decyduje pracodawca”. On też „precyzuje szczegółowy zakres obowiązków i ustala zakres wymagań i odpowiedzialności na konkretnym stanowisku pracy”. Tego typu wolność w sposobie zdobywania nie tyle autentycznych kwalifikacji, co odpowiednio nazwanego papierka, zaniepokoiła osoby, którym na sercu leżało utrzymanie poziomu szkolenia kadr instruktorskich. Sygnały z uczelni, związków sportowych, stowarzyszeń, renomowanych szkół narciarskich trafiły do instytucji centralnych. Na szczęście grunt okazał się podatny.

SZCZĘŚLIWY POWRÓT DO (PRAWIE) PRZESZŁOŚCI

Oto bowiem Ministerstwo Sportu i Turystyki dało do zrozumienia, że pracodawcy – a więc kluby i związki sportowe – powinny dokonywać oceny przydatności do zawodu nie tylko na podstawie kwalifikacji nieformalnych, ale również formalnych, w tym ukończonych szkoleń. W nowej sytuacji to same kluby czy związki sportowe będą musiały sprecyzować wymogi, jakim sprostać musi ich trener lub instruktor.

Takie podejście uprawnia do nazwania deregulacji – dereglamentacją. Już nie państwo poprzez ministerstwo określać będzie system szkolenia i weryfikacji uprawnień. W przypadku trenera i instruktora funkcję tę przejmą związki sportowe, ustanawiając klucz kompetencji i umiejętności niezbędnych do prowadzenia szkolenia w danym sporcie. Tak więc tylko od sposobu ukształtowania przez nie systemów licencyjnych zależeć będzie jakość szkolenia oraz rzeczywista dostępność zawodów trenera i instruktora. Co więcej, resort sportu ostrzega, że zbyt liberalne wymogi mogą prowadzić do obniżenia jakości szkolenia w danym sporcie.

We wrześniu w Polskim Komitecie Olimpijskim oraz Instytucie Sportu w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja „Organizacja i Zarządzanie Sportem – Sektorowe Ramy Kwalifikacji”. Wzięli w niej udział przedstawiciele narodowych związków sportowych, akademii wychowania fizycznego i środowiska akademickiego związanego ze sportem i rekreacją. Wśród pięciu związków poproszonych o zaprezentowanie systemów licencyjnych i programów szkoleniowych znalazł się PZN oraz SITN. Prezentacja naszych instytucji została uznana za przykład funkcjonowania w warunkach, które wyprzedziły deregulację zawodów, zaś system szkolenia – za zbliżony do norm Unii Europejskiej. Głównym wnioskiem była potrzeba opracowania jasnego, a zarazem jednolitego systemu szkolenia, który przynajmniej w części ogólnej byłby interdyscyplinarny. W jego ramach byłyby weryfikowane umiejętności i uprawnienia na różnych poziomach szkolenia (przez niezależne komisje egzaminacyjne). Wiodącą rolę w tym systemie winny mieć narodowe związki sportowe, które w obliczu deregulacji przejmą rolę ministerstwa. W październiku PZN i SITN powołały komisję, która jeszcze przed sezonem uregulować ma podstawowe kwestie szkolenia kadr instruktorskich w narciarstwie. I dopiero wtedy były minister będzie mógł mówić, że zapewnił równe szanse w dostępie do zawodu instruktora. Nowa struktura szkolenia powinna zakładać, że nim jakaś firma ogłosi zamiar zorganizowania kursu instruktorskiego, musi postarać się o zatwierdzenie programu szkolenia oraz kadry prowadzącej zajęcia sportowe, metodyczne i teoretyczne. Poza tym absolwent takiego kursu powinien podlegać weryfikacji w postaci egzaminu przed niezależną komisją, gdzie wymogi będą zunifikowane do poziomu Instruktora PZN.

INSTRUKTOR NIECH INSTRUKTOR ZNACZY

Nie zawsze bowiem wielki napis „Instruktor” na kurtce oznacza, że mamy do czynienia z dobrym nauczycielem narciarstwa. Podobnie jest z legitymacjami: nie każda jest równoznaczna z wystarczającym przygotowaniem jej posiadacza do wykonywania tego zawodu. Jednak osoby, które wykupią lekcje w szkole z licencją SITN PZN lub bezpośrednio u Instruktora PZN, mogą mieć prawie całkowitą pewność, że oddają się pod opiekę fachowców. W odróżnieniu bowiem od innych instruktorów, nie firmowanych przez związek sportowy, ci z odznaką PZN musieli przejść długi, często kilkuletni!, system szkolenia z jazdy technicznej i sportowej, wykładów teoretycznych, praktycznych zajęć z instruowania i zachowania na śniegu, udzielania pierwszej pomocy itd. Tak szerokiego wachlarza przedmiotów specjalistycznych nie da się zawrzeć w tygodniowym kursie. A właśnie takie ekspresowe pseudo-szkolenia w ostatnich latach oferują różne firmy kandydatom na nauczycieli narciarstwa. Co ważne: szkolenie na stopnie Instruktora PZN przebiega zgodnie z Programem Nauczania Narciarstwa Zjazdowego, opracowanym – i systematycznie uaktualnianymi – przez zespół fachowców.

Program szkoleniowy SITN PZN – jako jedyny w Polsce – podlega międzynarodowym rygorom wyznaczonym przez międzynarodowe organizacje zrzeszające związki instruktorów sportów śnieżnych. Ponadto jedynie SITN wymaga od swoich instruktorów weryfikowania (co trzy lata) posiadanych uprawnień.

Drobny przykład: czy jest w Polsce inna instytucja, która w programie nauczania dzieci cały rozdział poświęciła delikatnej kwestii nagłej potrzeby skorzystania przez dziecko z toalety? Temat może wydać się błahy i łatwy do rozwiązania. Ale wystarczy wyobrazić sobie kilka sytuacji, by pytania same cisnęły się na usta: czy instruktor-mężczyzna z małą kursantką ma iść do toalety męskiej czy damskiej?; czy ma pomagać dziecku rozebrać się z niecodziennego stroju?; czy ma zamknąć drzwi do kabiny, czy też zostawić je uchylone? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań udzielają praktycy, psychologowie i prawnicy. To tylko jeden z dowodów starań SITN, aby tytuł „Instruktor PZN” był synonimem fachowości i wszechstronności.

SITN PZN

To największa pozarządowa organizacja działająca w sferze rekreacji zimowej i szkolenia tzw. sportów śnieżnych. Kwalifikacje Instruktorów PZN podlegają standardom wypracowanym przez organizację INTERSKI i uznawane są także poza granicami Polski. Licencję SITN posiada ponad 100 szkół narciarskich. Swoją markę ma również POL – SKI DEMO TEAM SITN. Stowarzyszenie prowadzi także liczne szkolenia specjalistyczne: lawinowe, freeride`owe, telemarkowe i biegowe.

Zdjęcie: Strama-szkola.pl