Narciarstwo jest jedną z tych dyscyplin sportu, która – oprócz kupna sprzętu – wymaga zaopatrzenia się w odzież przystosowaną do warunków panujących na stokach.
Dla kobiet ważna jest jednak nie tylko funkcjonalność materiałów, z których wykonane są spodnie narciarskie czy kurtka, ale również ich fason i kolor. Moda na stokach narciarskich jest równie powszechna jak na ulicach. W każdym sezonie obowiązują konkretne kroje, kolory i tkaniny. Nadążanie za tymi trendami nie jest fanaberią kobiet, lecz chęcią dobrego wyglądania i tym samym dobrego samopoczucia na stoku. Zresztą mężczyźni również ulegają modzie. Często zmieniają gogle czy rękawiczki, tylko dlatego, że dany model jest akurat popularny, tyle że nie przyznają się do tego tak chętnie, jak kobiety. Projektanci odzieży sportowej, wiedząc o tym, jak wielką wagę narciarze przywiązują do strojów, przed każdym sezonem starannie projektują nowe kolekcje.
Od futerek po wyluzkę
Moda kobieca na stoku nie zawsze była jednak czymś tak oczywistym. Wraz z dynamicznym rozwojem narciarstwa wśród płci pięknej (około 10 lat temu w Polsce) rozpoczęto projektowanie specjalnych linii ubrań ukierunkowanych wyłącznie na panie. Firmy sportowe nieco się wtedy zatraciły, utożsamiając z modą kobiecą wszystko to, co błyszczące, świecące i posiadające futerko (które, choć ładne i kobiece, nie do wszystkiego pasuje). Kroje były przesadnie obcisłe, kurtki obowiązkowo ściągano paskiem, a materiały, pozornie ładne, nie posiadały odpowiednich do warunków zimowych parametrów technicznych i tym samym nie spełniały oczekiwań użytkowniczek. Moda się jednak zmieniała. Popularne stawały się choćby kolory „instruktorskie“, czyli przede wszystkim czerwony. Cenione były również wszystkie odcienie szarości, czerni i popielu. Także fasony również nawiązywały do tych „instruktorskich“. Kolejna era stała pod znakiem kanarkowokolorowych i bardzo luźnych (po prostu zbyt dużych) kurtek i spodni, przeniesionych na trasy ze snowparku. Były one ładne, budziły zainteresowanie, tyle że gubiły całą kobiecość narciarek.
Sportowa elegancja
Dziś sytuacja na stokach zarówno w Polsce, jak za granicą wygląda zupełnie inaczej. Dzięki dużej dostępności produktów różnych firm oraz konkurencji cenowej zapanowała „świadoma moda“, określana przez niektórych mianem „sportowej elegancji“. Na stokach Europy Środkowej królują obecnie puchówki – choć w różnych wariantach i różnie zestawiane. Z reguły prezentują się bardzo sportowo, a przy tym elegancko. Na dodatek (albo przede wszystkim) zapewniają komfort termiczny.
Firmy prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej wyjątkowych ich fasonów i nietuzinkowych kolorów, a nadto wyposażają kurtki w oryginalne rozwiązania ułatwiające właścicielce narciarskie życie. Od kilku już sezonów największą puchówkową popularnością wśród pań (i nie tylko) cieszą się, ujmujące klasą i prostotą, ubrania firmy Peak Performance. Są wykonane ze świetnych materiałów o dobrych parametrach i ciekawej kolorystyce, a nadto – dobrze skrojone i pozbawione zbędnych udziwnień. Moda na tego rodzaju minimalizm przejawia się nie tylko w wyglądzie kurtek i spodni narciarskich. Równie istotną częścią garderoby narciarza, a może czasami istotniejszą, jest przecież kask. Nie przez przypadek ponoć już blisko 40 proc. narciarzy w Alpach jeździ w minimalistycznych (choć zróżnicowanych kolorystycznie) kaskach POC – i oczywiście w goglach tej skandynawskiej firmy.
Za zawodnikami panny sznurem
Moda widoczna jest nie tylko wśród turystek w znanych resortach narciarskich, ale także wśród zawodniczek, a nawet zawodników. I to nie tylko podczas dużych imprez, ale nawet… treningów. Oczywiście w przypadku zawodników/zawodniczek najważniejsza jest funkcjonalność i praktyczność używanej odzieży. Ale przecież wyczynowi narciarze, którzy spędzają na śniegu mnóstwo czasu, również chcą wyglądać i czuć się modnie. Z kolei dla firm produkujących stroje zimowe „dobrze” ubrana alpejska sława jest doskonałą reklamą.
Więcej, zawodnicy coraz częściej produkują… własne modele gogli, kasków czy rękawiczek – przykładem Shred Teda Ligety, sygnują swoimi nazwiskami linie odzieży – Lasse Kjus i jego „Kjus“ lub wiążą się na dobre z daną marką – jak Amerykanki Lindsey Vonn i Julia Mancuso ze Spyderem. W efekcie produkty te stają się modne przede wszystkim dlatego, że są sygnowane przez idoli.
Zawodnicy w dużej mierze napędzają więc machinę światowej sportowej mody i w dużej mierze decydują o tym, co w przyszłym bądź jeszcze nawet w tym sezonie będzie noszone.
Oglądając zawody Pucharu Świata i obserwując stroje zawodniczek, można od razu stwierdzić, która firma robiąca kaski czy „gumy” jest w danym sezonie na topie. Nie dziwi później kolejka do gondolki lub wyciągu pełna „młodych klonów” Lindsey występujących w kaskach POC i „gumach” Spyder, dokładnie w takiej samej kolorystyce jak idolka.
Moda jest wspaniałym dodatkiem, którym należy się bawić. Jest kolejną składową budującą narciarstwo. Ale narciarstwo to przede wszystkim sport. Fajnie, kiedy sport możemy ładnie „opakować”, lecz gorzej, jeśli w ładnym „pudełku” nie widać sportu.