Tekst: Zyga Chwast
Zdjęcia: Pitztaler Gletscherbahn/Daniel Zangerl i Zyga Chwast
Kiedy w dolinach brakuje śniegu, na Pitztalu słońce i puch rozpieszczają narciarzy. W końcu to najwyższy austriacki lodowiec, z najwyżej położoną gondolą i wspaniałym widokiem na najwyższy tyrolski szczyt Wildspitze. I choć czasem mgła, wiatr i śnieżne nawałnice mogą popsuć jazdę, to przecież nie popsują humoru. Przy odrobinie fantazji i après-ski można dobrze się bawić.
Pitztal nie wymaga rekomendacji. To najwyższy z dostępnych narciarzom lodowiec Austrii (3440 m n.p.m.), przebijający spektakularnym położeniem wszystkie ośrodki tego kraju. Zdaniem wielu, jest to jedno z najlepszych narciarskich miejsc regionu. I nie chodzi tylko o świetnie przygotowane stoki i wyciągi, które ruszają już w połowie września, ale o całe zaplecze, bary z après-ski, gastronomię lodowcową czy fakultatywne imprezy.
W słońcu i we mgle
Skręcając z drogi koło Ims, wpadamy w piękną, 40-kilometrową dolinę Pitztal. Mijamy wioski o dziwnie brzmiących nazwach Arzl, Wenns, Jerzens, mających retoromańskie pochodzenie, tak jak wiele miejscowości w sąsiednim Południowym Tyrolu. Ta niegdyś uboga dolina już dawno zaskarbiła sobie sympatię Tyrolczyków, przyjeżdżających tu z rodzinami na wypoczynek. Ale największym magnesem przyciągającym turystów stał się otwarty w 1983 roku ośrodek narciarski na lodowcu.
Pitztal wita nas tak gęstą mgłą, że część narciarzy rezygnuje z jazdy już na dzień dobry. Z przekory nie odpuszczamy i ruszamy do kolejki Pitzexpress w Mittelbergu, która w siedem minut dowozi nas tunelem na lodowiec Mittelbergfemer (2800 m n.p.m.). Upór się opłaca, bo po chwili przez grube warstwy mgły przebija się słońce i cieszymy oczy niezwykłą scenerię. Działa tu na dodatek jeden z najnowocześniejszych systemów zaśnieżania, więc śnieg, jak mówi nasz ski guide Mario Fuchs, jest zawsze.
Jak na dłoni widać wszystkie stoki z gęstą siecią wyciągów i nartostrad, z których część schodzi prosto do Glacier Restaurant. Warto do niej zajrzeć, bo serwuje pyszne przekąski i wyborne appfelstrudle i kaiserschmarrn (z musem jabłkowym i konfiturami), wyrabiane na miejscu w najwyżej położonej austriackiej cukierni. Niedaleko znajdziemy słynną Kaplicę Białego Światła, dzieło tyrolskiego artysty RudiegoWacha, w której można wziąć… ślub. W środku światło zmienia barwę tak jak kryształ, przybierając odcienie czerwieni, fioletu, zieleni… Idealne miejsce na taką okazję.
Wszystkie smaki lodowca
Ale największe atrakcje z serii „naj” dopiero przed nami. Najwyższa austriacka gondola Wildspitzbahn wywozi nas na lodowiec Hinterer Brunnenkogel (3440 m n.p.m.) w sześć minut! Miłym zaskoczeniem jest to, że do środka można zabrać ze sobą narty, co ułatwia wsiadanie i wysiadanie. Na górze zaś wszechobecna biel. Z zawieszonej ponad skałami platformy widokowej podziwiamy scenerię, stworzoną przez pięćdziesiąt trzytysięczników i ozdobioną Wildspitze (3772 m n.p.m.), najwyższym szczytem Tyrolu. Widać stąd wyciąg na sąsiednim lodowcu Rettenbach w Sölden, który w planach ma zostać połączony z Pitztalem. Może w związku z topnieniem lodowców i kurczeniem się terenów narciarskich w końcu ten piękny projekt się ziści – marzy Mario. Nasz przewodnik wiele lat temu porzucił Wiedeń i wrócił w rodzinne strony na Pitztal. Nie zna lepszego miejsca do życia.
Młode pary często wykorzystują platformę widokową na sesje zdjęciowe. Ślub i wesele można zamówić obok, w najwyższej austriackiej kawiarni Café 3.440. Mario wraz ze swoją obecną żoną Jekateriną, Rosjanką z Petersburga, byli pierwszą taką parą. Pamięta, że było to wielkie wydarzanie, bo na uroczystość stawiło się stu gości.
Lśniąca w słońcu, futurystyczna Café 3.440 na takie okazje wydaje się idealna. Przeszklony, panoramiczny taras zapewnia widok na wszystkie górskie szczyty, a specjalnie upieczony na tę okoliczność przez mistrza cukiernictwa Norberta Santelera tort weselny to rozkosz dla podniebień. Na miejscu narciarze mogą zjeść lunch, wypić kawę i posmakować ciast domowej roboty. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że będą to ciasta zjedzone w najwyższej z możliwych w Tyrolu wysokogórskiej scenerii… Tradycyjnie już na początku kwietnia w Café 3.440 organizowany jest festiwal Firn, Wein & Genus. Świetna impreza, nigdzie indziej w Austrii nie robi się winnych degustacji na tak dużych wysokościach.
Pasjonujące zjazdy
Z samej góry do stacji pośredniej przy Glacier Restaurant można zjechać kilkoma wariantami. Doliczyliśmy się jedenastu tras czerwonych (16 km), dwóch niebieskich (4 km) i czarnej Glacier Express (1 km). Można też wypuścić się niżej, do samej doliny, dwiema pasjonującymi trasami. Jedna zaczyna się przy Mittelbergjoch i prowadzi przez szczelinę w lodowcu do dolnej stacji Pitzexpress, druga zaś startuje przy wyciągu krzesełkowym Gletschersee, mija schronisko Braunschweiger i ciągnie się około trzech kilometrów w dół do kolejki w Mittelbergu. Takie eskapady po jęzorze lodowca wymagają jednak sporych umiejętności i powinny się odbywać w asyście doświadczonych przewodników.
Miłośnicy nart turowych będą mogli poszaleć w nowym Ski Touring Parku, który powstał tu w 2017 r. Dwugodzinne szkolenie z kompletnym sprzętem to koszt 60 euro. Dla snowboardzistów zaś przygotowano piękny snowpark z dwustumetrową rampą na wysokości 3000 m n.p.m., a dla miłośników biegówek siedmiokilometrową trasę w dolinie. Dodatkową atrakcją dla wszystkich mogą być zjazdy w sąsiednim ośrodku Rifflsee leżącym nad jeziorem, po drugiej strony drogi – stoki dość strome, łącznie 20 km. W sumie na lodowcu i w Rifflsee czeka 68 kilometrów tras i 120 hektarów stoków.
Konie, bungee i wspinaczki
Nasze plany, niestety, krzyżuje mgła. Następny dzień poświęcamy więc na zwiedzanie doliny, przejażdżkę bryczką w miłym towarzystwie Fredla Eitera, jedynego posiadacza dziewięciu koni w dolinie. Na koniec odwiedzamy stajnię, gdzie poznajemy Bellę, piękną klacz, która łaskawie daje się pogłaskać, a także Hubiego, Linka, Muckiego. Jak mówi Fredl, każdy nowy koń z początku nie ma łatwo, bo jest zwalczany przez stado. I tak dzięki mgle odkrywamy nowe atrakcje Pitztala. Można by jeszcze spróbować wspinaczek lodowych czy skoków na bungee z Mostu Benniego Raicha, najwyższego wiszącego mostu dla pieszych w Austrii, ale zostawiamy to już młodym śmiałkom.