Tekst i zdjęcia: Piotr Jasieński „Szuwarek”
Część pierwszą artykułu znajdziecie tutaj.
Wiązania Balata
Myli się ten, który sądzi, że Balat to konstruktor wiązań. Balata to rodzaj żywicy naturalnego pochodzenia stosowany w pasach transmisyjnych – gurt balata – i to właśnie kawałki pasów transmisyjnych stanowiły podstawę tych wiązań. Popularna nazwa tych wiązań to kaloszowe, gdyż nadają się do każdego rodzaju obuwia. Posiadają skórzany zapiętek z paskiem do zapinania buta w okolicy śródstopia i drugi obejmujący nosy butów. Takich wiązań używał sam Mariusz Zaruski, ale były one produkowane w kompletach z drewnianymi nartami, głównie dla dzieci jeszcze w latach sześćdziesiątych minionego stulecia. [zdj.8]
Klamra Ellefsena
Drugim milowym krokiem w 1904 roku został wynalazek Sigurda Ellefsena. Ellefsen był autorem pomysłowej klamry, która zrewolucjonizowała sposób zapinania paska okólnego na obcasie buta narciarskiego.[zdj.9]
Od tej chwili element ten był nierozerwalnie związany z wiązaniami Huitfelda. Klamra ta miała, oczywiście, wiele różnych wersji w zależności od producenta. Wzorowanie się na pierwszym pomyśle, modyfikowanie go, przeróbki pierwowzoru były na porządku dziennym. Stąd tak wiele jest odmian tej klamry. A była jeszcze stosowana i produkowana w młodzieżowych wiązaniach z naszych rodzimych Bielskich Zakładów Sprzętu Sportowego, w latach sześćdziesiątych minionego wieku i ja sam posiadałem takie wiązania. [zdj. 10]
Powszechniejsze stosowanie wkrętów do drewna (dawniej mówiło się „śrub”) spowodowało, że zaczęto jednoelementowe szczęki przykręcać na wierzchu nart. W następstwie tego faktu następowała ewolucja szczęk, zaczęły być dzielone. [zdj. 11]
Następnie zaczęto stosować rozwiązania pozwalające na regulację ich szerokości. Szczęki posiadały podłużne otwory na wkręty, które umożliwiały regulację ich szerokości po uprzednim poluzowaniu wkrętów. [ zdj.12]
Prędko okazało się, że wkręt słabo trzyma element szczęki, gdy otwory są podłużne, zaczęto więc wykańczać je ząbkami, a na wkręty stosować prostokątne podkładki z ząbkami, które stabilizowały szczęki dzięki idealnemu wpasowywaniu się ząbkowanych podkładek w szczeliny z ząbkami. [zdj.13]
Paski okólne zaczęto przyczepiać bezpośrednio do szczęk. Metody połączenia były różne. Małe metalowe zakończenia pasków okólnych wpinano w specjalne otwory w szczękach, dzięki temu były ruchome, montowano też paski trwale, do ruchomych nitowanych uchwytów w szczękach, ale najpraktyczniejsze okazywały się podwójne, przewlekane przez przewidziany do tego otwór w szczęce lub specjalnym ruchomym łączniku. [zdj.14]
Gdy zrywał się należało wymienić go na nowy i wiązanie było już naprawione. Niektóre szczęki posiadały bolce, za które zaczepiało się haczyki pasków okólnych. [zdj. 15]
W 1914 roku w Norwegii Bergendahl konstruuje typowe wiązanie biegowe – metalowa sprzączka ze spinanymi ramionami. [zdj. 16]
Jego rodak Marius Eriksen w swoim rozwiązaniu zastępuje pasek rzemienny metalową linką, jaką następnie powszechnie stosowano w kandaharach. W tym samym czasie zaczęto też używać linki stalowej w Szwajcarii. Ale w jakich wiązaniach wykorzystano pierwotnie to rozwiązanie, nie wiem. Posiadam w swoich zbiorach wiązanie zbliżone do kandaharów – ze skórzanym paskiem, który regulowany był wstępnie dzięki sprzączce i dziurkom. Napinanie zasadnicze rzemienia następowało za pomocą dźwigni zbliżonej do tej, którą używano w kandaharach. [zdj. 17]
Langrimeny
Aleksander Bobkowski, autor podręcznika narciarskiego wydanego w 1918 roku, opisuje wiązanie, czyli uprząż długorzemienną, która, jak pisze, jest najbardziej zbliżona do pierwotnej lapońskiej. Cytuję tu opis z wydania II z 1926 roku, gdyż jest pełniejszy. „Kto raz popróbował jazdy na nartach przytwierdzonych dobrze do nogi uprzężą długorzemienną, ten zapewne nie będzie jej więcej zamieniał na inną. Nic dziwnego, że uprzęży tej używają powszechnie omal wszyscy zawodnicy tak biegacze jak i w szczególności skoczkowie. Zaletą wielką tej uprzęży jest miękkość jej rzemieni, tem samem dobre ich przyleganie tak do stopy jak i do narty, w miejscu, gdzie rzemienie opuszczają otwór w narcie; to pozwala w jeździe na trzymanie nart przy sobie tuż jednej przy drugiej. Uprząż ta, podobnie jak Huitfelda, posiada także szczęki, zamiast sztywnego rzemienia, biegnącego wokół obcasa, posiada miękki rzemień, wycięty ze skóry chromowej popielatej lub ze żółtej solonej, którego długość wynosi 1,6 m -2 m, a szerokość około 15 mm. Aby rzemienie, które mają być użyte do sporządzania tej uprzęży, straciły swoją ciągliwość, natłuszczamy je intensywnie oliwą i wyciągamy; w tym celu zawieszamy rzemień jednym końcem, na drugim zaś umocowujemy ciężarek i tak długo pozostawiamy, aż rzemień nie przedłuży się przeciętnie o 15 cm. Wtłaczanie trzewika między szczęki przy pomocy uprzęży długorzemiennej polega na zasadzie wielokrążka, przy pomocy włączonych w uprząż pierścieni. Pierścienie te umieszczamy po obydwóch stronach trzewika.” Z czasem uprząż ta oczywiście ewaluowała i stawała się tylko wiązaniem zjazdowym. [zdj. 18]
Otwór w narcie do przewleczenia rzemienia przesuwał się do tyłu, aby znaleźć swoje miejsce pod stawem skokowym. Dzięki temu stopa i but tworzyły jedną całość z nartą. To wiązanie z niemiecka nazywało się „Langrimenem” i było z powodzeniem używane jeszcze do lat 60 – tych ubiegłego wieku. [zdj. 19]
Kandahary
Powszechnie uważa się, że pierwsze wiązania Kandahar wprowadziła w 1933 szwajcarska firma Adolfa Attenhofera, mistrza Szwajcarii w narciarstwie z 1917 roku. Kolejny raz okazuje się, że ile źródeł tyle wersji. Pierwsze wiązania o nazwie Kandahar w niczym nie przypominały tych, o których myślimy przywołując tę nazwę (a była to nazwa firmy, która je produkowała) – były paskowymi z klamrą Eleffsena. Prototyp kandaharów, tych „prawdziwych” opracowali dwaj bracia, Szwajcarzy Guido i Henryk Reuge w 1927roku. Obaj byli narciarzami, zawodnikami, Guido był ponadto inżynierem mechanikiem i członkiem Swiss Academic Ski Club (SAS). W 1932 roku rozwiązanie to zostało opatentowane jako pasujące do zjazdów i slalomów, telemarku, touringu, cross-country i skakania.
Szczęki
Wracając do szczęk, które już standardowo produkowano jako ruchome – regulowane, były one takie same dla wiązań paskowych z klamrą Ellefsena czy kandaharów. Posiadały po bokach specjalne otwory, w których można było umieścić metalowe zakończenia pasków lub bezpośrednio przewlec paski. Odmian było wiele, rozwiązania konstrukcyjne najbardziej zaawansowane technicznie umożliwiały regulację szerokości szczęk bez częściowego luzowania – wykręcania wkrętów. Zamieszczam tu zdjęcia dwóch wersji szczęk, które wyprodukowano w zakładach Gajduszki: EL-GE STANDARD bez możliwości regulacji i EL-GE REKORD z regulacją szerokości (co ciekawe, te ostatnie posiadały prawną ochronę). [zdj. 20]
W jakich latach były produkowane, tego niestety, nie wiadomo, ale sygnatura była wykonana czcionką polską, nie gotykiem, jak to było później w czasach przedwojennych.
Stanisław Zubek uzyskał patent, gdy wymyślił dźwignię umożliwiającą błyskawiczną regulację szerokości. [zdj. 21]
Firma Ge-ze rozwiązała ten problem inaczej, stosując przekładnie ślimakowe. [zdj. 22] Takie same śruby widziałem też na szczękach sygnowanych nazwą Slalom.
Każda firma produkująca wiązania narciarskie posiadała inne rozwiązania konstrukcyjne – zbliżone do siebie, ale różniące się wyglądem i szczegółami. I tak szczęki Attenhofera, Ge-ze, Dolomiti, Fis, El-Ge, Zubka, Bujaka, Olszewskiego Slalom czy innych nie pasowały do siebie. Prócz tego posiadały różne zaczepy umożliwiające prowadzenie linki. Już wtedy zmiana sposobu prowadzenia linki zmieniała funkcje wiązania, ze zjazdowych na turystyczne.
Linki w kandaharach też bywały różne. Najczęściej sprężyna była na obcasie buta, ale czasem znajdowały się również w lince pomiędzy szczęką a klamrą napinającą linkę-kabel. [zdj. 23]
Bywały modele, które posiadały na obcasowej sprężynie napinającą klamrę Elefsena, tzw. tylnik sprężynowy. Był to patent Bildsteina, i taką też nosiły zwyczajową nazwę jako wiązania bildsteinowe. [zdj. 24]
Bywały modele kandaharów, które posiadały również rzemienie zaczepione po bokach linek w specjalnych uchwytach na końcach sprężyn. Miały one służyć stabilizacji kabla na bucie. [zdj.25]
Chciałbym tu zacytować parę akapitów z wydanej w 1935 roku staraniem TKN (Towarzystwo Krzewienia Narciarstwa) broszury Adama Zielińskiego „Jak zostać narciarzem, wiadomości wstępne o sprzęcie narciarskim”.
„Więźba lub wiązanie, której zadaniem jest połączenie płozy z nogą narciarza, składa się ze sz cz ę k oraz u p r z ę ż y. Zadaniem szczęk jest ujęcie buta narciarza w sposób umożliwiający kierowanie nartą, a więc tak, by oś buta i oś narty nakrywały się stale, przy równoczesnym umożliwieniu poruszania nogi wokół tej osi, czyli zachowaniem możności podniesienia obcasa, aż do zupełnego przyklęku na narcie, Uprząż ma na celu takie połączenie buta ze szczękami, by warunki powyższe były spełnione….
Nowoczesna technika narciarska wytworzyła olbrzymią ilość wiązań, które dadzą się podzielić na kilka typów: więźby metalowe, jak n. p. więźba Bilgeriego, więźba typu Huitfelda, polegające na połączeniu szczęk metalowych z uprzężą rzemienną, oraz więźby bezrzemienne, jak Bergendal, Bror With’a i i. Więźba metalowa wyszła już niemal zupełnie z użycia, tak, że obecnie używane są prawie wyłącznie więźby o u p r z ę ż y r z e m i e n n e j oraz b e z r z e m i e n n e.
SZCZĘKI
Warunkiem dobrego zamontowania więźby jest, by but w szczękach był osadzony m o c n o, n i e w y c h y l a ł s i ę n a b o k i, n i e o c i e r a ł p r z y s z w ą o s z c z ę k i i n i e w c h o d z i ł z a g ł ę b o k o w s z c z ę k i. Wiele zależy tu oczywiście od należytego kształtu buta, o czem niżej.
Pierwotny typ więźby Huitfelda polegał na tem, że przez otwór, przewiercony w środku płozy, (Płoza jak opisywał wcześniej to łata drzewna, której jeden koniec, zwężający się w ostry d z i ó b, zagięty jest łagodnie ku górze a narta składa się z płozy i więźby – przyp. autora) równolegle do powierzchni ślizgowej, przeciągano szczęki, oraz rzemień uprzęży. Szczęki zaginano w sposób uniemożliwiający ich odgięcie. Obecnie typ czystej więźby Huitfelda został zarzucony i zastąpiony najrozmaitszego rodzaju wiązaniami, których wspólną cechą jest, że szczęki nie są przeciągane przez płozę, lecz n a k ł a d a n e n a w i e r z c h deski i przymocowywane za pomocą śrub, zaś rzemień uprzęży biegnie od szczęki do szczęki, na poziomie samej stopy.
Pewne zróżnicowanie da się jeszcze przeprowadzić na zasadzie sposobu umocowania buta od góry szczęk. Huitfeld i typy mu pokrewne utrzymują but w szczękach przez r z e m i e n i e
n a p a l c o w e, przeciągnięte przez otwory w szczękach i przyciskające palce do płozy. Więźby typu Hang i im pokrewne nie mają rzemieni nad palcami, natomiast wystające ł a p k i wewnątrz szczęk, przytrzymujące podeszwę.
Pierwszy rodzaj jest prostszy, tańszy i pozwala na większy przyklęk, natomiast jest nieco kłopotliwy w zakładaniu i czasami, przez ucisk na palce, może spowodować ich odmrożenie, co jednak zawsze wskazuje na nienależyty montaż. Rodzaj drugi, bardziej nowoczesny i modny, ma jako główną zaletę większą łatwość w zakładaniu, natomiast stawia zwiększone wymagania butom, i niszczy podeszwy.
Współczesną cechą nowoczesnych typów więźb, tak rzemiennych jak i bezrzemiennych, jest możność regulowania odstępu szczęk, które, odmiennie od swego pierwowzoru Huitfelda, nie składają się z jednego kawałka metalu, lecz dwu samodzielnych części, osadzonych śrubami na płozie. Ma to oczywiście duże zalety, zwłaszcza przy zmianie butów lub płóz, natomiast wszystkie te urządzenia sczasem ulegają osłabieniu, tak że najnowsze szczęki, używane w Alpach, nawracają znowu do typu Huitfelda, jednolitej płytki metalowej dla każdego buta indywidualnie wyginanej.
Część trzecią artykułu przeczytacie tutaj.
Piotr Jasieński „Szuwarek” jest starszym ratownikiem TOPR, instruktorem SITN PZN, Instruktorem Telemarku SN PTT. Jest także biegłym sądowym ds. wypadków narciarskich. Założył Sekcję Telemarku w Klubie SN PTT Zakopane 1907. Absolwent Politechniki Śląskiej Wydziału Budownictwa. Kolekcjonuje stary sprzęt, ekwipunek narciarski i odznaki z tym związane. Prowadzi blog http://www.piotr-jasienski-topr.blogi.goryonline.com/