Freeride – Technika jazdy i przygotowanie sprzętu

Rozmowa z Andrzejem Osuchowskim

SKI: Andrzej – jesteś uznawany za niezwykle dynamicznie jeżdżącego ridera, ale jednocześnie podkreśla się twoją nienaganną technikę. Skąd się wzięła?
Andrzej Osuchowski: Z tą „nienaganna” to może trochę przesada, bo zawsze może być lepiej.
Dynamicznie? Po prostu lubię zapieprzać – jeśli można tak to wyrazić (śmiech). Tak naprawdę, jak już rozmawialiśmy, technika jazdy – ta nienaganna – jest jedna i składa się na nią wiele technik i skrętów, które możesz zastosować w odpowiednich warunkach terenowych i na konkretnym sprzęcie. Nie ma tak, że wkładam ładnie bioderko, kolanka i czekam do jutra aż skręcę… Weryfikacja następuje szybko po wjechaniu na nierówny teren, w świeży śnieg lub po prostu poza trasę. Tam trzeba odciążyć albo dociążyć narty, pojechać skrętem rotacyjnym lub dopiero przy większych prędkościach „zbliżyć się” do techniki używanej w narciarstwie zjazdowym, czyli typowo sportowym (alpejskim czy jak kto woli). Można też pojechać skrętem funcarvingowym w świeżym śniegu pod warunkiem, że jest go na tyle dużo, że narty robią jakby bandę bobslejową (ale to jest tylko fajne pod zdjęcia itp., bo w praktyce mało skuteczne). Trwa ciągła ewolucja sprzętu, ale także techniki jazdy! Najskuteczniejsza wg mnie pod względem efektów jazdy jest technika i sylwetka „zbliżona do sportowej”: czyli tak jak sportowa, ale nie pochylamy się aż tak agresywnie do przodu, modyfikowana pod kątem używanego akurat sprzętu i rodzaju trasy. Na początku mojej przygody z freeride jeździłem na długich nartach – sztywnych i szerokich jak deski od płotu. Było fajnie, ale dzisiaj jest o wiele lepiej, bo jest Rocker.
Sylwetkę sportową (race), gdzie środek ciężkości jest spójny ze środkiem buta ze wskazaniem na dzioby nart w zapoczątkowaniu skrętu, musiałem dostosować do tych „kołów” i sztucznie przechodzić na tyły, żeby dzioby nie nurkowały pod śniegiem. To była ciągła walka z balansem i wychodzenie z tyłów na przody, żeby zrównoważyć sylwetkę… A podczas takich manewrów bułka puchnie!
Narty z Rockerem pozwoliły mi wrócić do prawidłowej sylwetki, a zatem techniki jazdy. Jasne, że potem warunki często weryfikują tę „nienaganność . Ale jak wiesz, że coś robisz nie tak, to już jest sukces.

SKI: Jak to ćwiczyć?
AO: Pomysły są różne. Oto przykład wyeliminowania detalu, który ma niekorzystny wpływ na technikę jazdy. Stoisz na płaskich nartach, na twardym podłożu – sylwetka jest przygotowana do startu. Wykonujesz symulowany, gwałtowny ruch prostujący ramiona w przód. Jeśli obserwujesz swoje narty to widzisz, że tańczą po podłożu. Ręka po prostu waży i jeśli została gwałtownie przesunięta czy wyrzucona to spowodowała odciążenie całego układu i w efekcie nieplanowany ruch nart. Lepiej wiec używać kończyny górnej w sposób oszczędny, kontrolowany i tak jak książki uczą, chodź zdarzają się wyjątki, gdzie nadmierna praca tułowia czy kończyn górnych określają styl jazdy ridera. Ale co ważne: dobrzy narciarze potrafią to robić w taki sposób, że nie ma to negatywnego wpływu na ich jazdę. Narty z Rockerem pozwalają mi zachować w miarę konsekwentnie książkową sylwetkę, w szczególności podczas jazdy z dużą prędkością, czy na dużym nachyleniu, gdzie wręcz wymagane jest dociążenie przodów. Z tym też wiąże się temat doboru nart. Np. na zawody jadę na tym samym modelu i długości – bez kombinacji, bez względu na panujące warunki śniegowe podczas startu. Tak żeby nie było niespodzianek.

SKI: Czy początkujący narciarz może i powinien zaczynać od nart freeride i jazdy poza trasami?
AO: Czy powinien to – niekoniecznie. Ja zacząłbym od nart All Mountain z górnej półki. Chodź dobry koń to i po błocie pociągnie… Ale jeśli ktoś chce koniecznie zaczynać od freeride, to też się da zrobić. Warto wtedy wybrać narty freeride o mniejszym promieniu skrętu, mniejszej powierzchni i taliowaniu pod butem, no i nie przesadnie długich. Takie narty jeżdżą prawie jak All Mountainy.

SKI: Mówi się, że freeride i tyczki momentalnie pokazują błędy w wyszkoleniu, że nie wybaczają błędów?
AO: To, że nie wybaczają błędów to raz, a dwa, że demaskują oszustów i ściemniaczy. Więc lepiej zastanów się dwa razy nim zaprosisz swoją dziewczynę na freerideową randkę. Bramki, czy nawet naturalne przeszkody tworzące ciasny korytarz wytyczony w jakimś terenie ogranicza pole manewru i wymusza skręt. Jadąc na luzaka podświadomie wybierasz teren, który ci odpowiada. Jazda poza trasą i w świeżych śniegach wymaga stosowania wielu technik i rodzajów skrętów w zależności od szybko zmieniającego się terenu (najczęściej wcześniej widzianego tylko z przeciwstoku). No i w tym sensie można powiedzieć, że te dyscypliny weryfikują jazdę i pokazują błędy.

 

SKI: Czy są to błędy w sylwetce, czy nieprawidłowo wykonywane podstawowe skręty? Jak to widzisz, obserwujesz nieraz innych z wyciągu czy jadąc poza trasą?
AO: Generalnie nie zaglądam innym do garów, ale jak patrzysz z góry dla zabicia czasu z wyciągu, to zawsze coś ci w oko wpadnie. Niektórzy, a szczególnie samoucy próbują niekontrolowanymi, pewnie podpatrzonymi ruchami sprowokować jakiś rodzaj skrętu lub na siłę próbują naśladować najlepszych na świecie zawodników i wykonują charakterystyczne dla nich ruchy, przez co często kończy się to totalną klapą. Czemu? Bo nie wiedzą o tym, że styl nie jest techniką. Czyli polecam najpierw nauczyć się poprawnie jeździć, a później doszukiwać się w swojej jeździe konkretnych nietypowych zachowań podczas jazdy, które będą określać nasz styl jazdy, może nawet czasem zbliżony do tego, jakim posługuje się nasz ulubiony rider. Ponieważ narty są tak skonstruowane, że jak je grzecznie poprosisz, to chcą skręcać i reagują. Niestety, nie zawsze pozostają pod kontrolą. Narty nie lubią gwałtownych ruchów – są zaprojektowane pod konkretne zachowania. Jak je odciążysz i wykonasz piętkami rotacje to zaczynają skręcać, bo mniej przez chwilę ważą. Jednak jak ktoś nie ma cierpliwości i w międzyczasie wykona jakiś dodatkowy ruch (jak z tą ręką) to układ się popsuje. Oczywiście, generalnie najważniejsza jest przyjemność! Jak już robi się z nartami mniej więcej to, co się chce, a nie odwrotnie – to można powiedzieć, że jeździmy (śmiech).

SKI: Jaką sylwetkę zalecałbyś zaawansowanym freeriderom? Odchyloną nieco do tyłu, jak często widzimy, czy zrównoważoną nad środkiem narty?
AO: Tak jak mówiliśmy powyżej – zrównoważoną z tendencją na aktywną pracę tył, przód w zależności od tego, w jakim poruszamy się terenie i czy chcemy jechać szybciej czy wolniej.

SKI: Jaki dystans polecałbyś zachować miedzy nartami?
AO: Na szerokość bioder podczas jazdy z dużą prędkością na otwartych przestrzeniach. I trochę węziej w lesie, bardzo głębokim śniegu i na słabym nachyleniu.

SKI: Czym dla ciebie są kije i praca rąk?
AO: Kije to przedłużenie ręki, dzięki nim mamy dodatkowy kontakt z podłożem (dobrze robi to na błędnik). Praca rąk to jeden z tych tematów, przy których popełnia się najwięcej błędów np. takich jak: machanie na prawo i lewo, rotacja, a za tym idzie obciążenie nie tej nogi co trzeba podczas skrętu). Pozdrawiamy ludzików jadących na wyciągu, którzy też do nas machają, a my nie wiemy, o co im chodzi… Ręce trzymamy naturalnie przed sobą i uruchamiamy nadgarstki, które mogą nas ładnie wyręczyć z niepotrzebnej roboty. Aha! Tu wracam na chwilę do stylu jazdy: niektórzy potrafią to zrobić tak, że ładnie pracują całym ramieniem, nie pozdrawiając innych i nie zaburzając reszty układu. Wtedy jest to zupełnie przyzwoite.

SKI: Na filmach widać, że często jeździsz tyłem tak szybko prawie jak przodem. Do czego w praktyce przydaje się taka umiejętność?
AO: Jest to głównie umiejętność używana przez jeżdżących w snow parku, do najeżdżania na skocznię czy lądowania. W głębokim śniegu po prostu fajnie jest tak pojechać. Co wam będę gadał, po prostu sami spróbujcie… Metoda? Hmm…: odwróć się tyłem, pochyl się mocno nad dzioby i jedziesz! Jak skręcasz w prawo to patrz przez prawy bark, jak w lewo to przez lewy… i tyle: cała filozofia.

SKI: Czy budowa nart z Double Rockerem pomaga w takich ewolucjach?
AO: Oczywiście! Jak jedziesz tyłem w świeżych śniegach to podwinięte tyły działają tak jak dzioby.

SKI: Niektórzy mówią, że co to za freeride, jak wyjeżdżasz do startu kolejką, albo wylatujesz śmigłowcem. Co im odpowiesz?
AO: „To weź se chłopie narty freeridowe, które ważą 2 razy tyle co skitury, kask, protektory, ciężkie buty, sprzęt lawinowy i zasuwaj do góry w śniegu po kolana, a na koniec jeszcze trzaśnij dobrą linię, ale tego samego dnia, a nie dopiero rano…”! (śmiech).

SKI: Jakim rodzajem skrętu jeździsz najczęściej? Kiedyś na starszych, zresztą unikalnych filmach wszyscy jeździli przeważnie gęstym śmigiem…
AO: Śmig to piękny skręt, ale szerokie narty i głęboki śnieg wymagają większej prędkości, żeby utrzymać się na powierzchni, więc zasadniczo jeżdżę długim skrętem. Niebagatelne jest też bezpieczeństwo. Długi skręt, w miarę zbieżny z linią spadku stoku, zmniejsza niebezpieczeństwo podcięcia lawiny oraz zwiększa szanse na skuteczną ucieczkę. Oczywiście, mam pełen szacunek dla „ojców freeride”, którzy musieli jeździć śmigiem w kopnych śniegach – nogi mieli chyba ze stali (śmiech).

SKI: Kiedy jeździsz krótkim skrętem?
AO: Skręt dobieram do terenu, w którym zaplanowałem linię.

SKI: Jaką formę doskonalenia techniki zaproponowałbyś amatorom podnoszącym swoje kwalifikacje freeride?
AO: Pojeździć za dobrym instruktorem. Posłuchać jego rad dotyczących techniki jazdy i poruszania się w górach. Potem jeździć sporo z kimś lepszym – jego śladem. Nie musisz na tym etapie wybierać optymalnej trasy – ktoś to robi za ciebie, ale i wymusza tor jazdy – jak te wspominane tyczki. Oglądać filmiki i… przede wszystkim dużo jeździć!

 

SKI: Przy okazji poprzedniego numeru rozmawialiśmy trochę o sprzęcie i o możliwościach jakie dają nowe technologie, czyli przede wszystkim Rocker. Porozmawiajmy teraz bardziej szczegółowo jak dobrać narty do jazdy poza trasami?
AO: Nie ma co ukrywać: nie jest to łatwy temat i można o tym gadać godzinami. Producenci nie ułatwiają nam zadania, bowiem co roku wypuszczają na rynek nową kolekcję nart. Sam co roku mam problem z doborem odpowiednich desek. Na dodatek żeby się dobrze poznać z nartami, czyli jaką długość wybrać w zależności od sztywności i przeznaczenia, czy w którym miejscu zmontować wiązania, potrzebuję prawie 15 dni dobrej jazdy! By dokonać pierwszej eliminacji warto zatem usiąść i opowiedzieć sobie na kilka pytań: Co ja właściwie robię na nartach? Preferuję jazdę w lesie, ze szczytów na otwartym terenie, czy może skocznie w backcountry? Jedyne co będzie podobne w doborze nart dla tych trzech odmian freeride to długość desek, W przypadku osób dorosłych dla mężczyzn nie mniej niż 180 cm, a dla kobiet nie mniej niż 165 cm. Natomiast jeśli chodzi o juniorów to w odpowiednim wieku, dobieramy do wysokości zawodnika: czyli 3–5 cm więcej od wzrostu.

Tak więc bomby do lasu: pod butem ok. 122 mm. Najczęściej są to narty z twin rockerem, więc nie ma co się bać długości, bo Rocker dużo ułatwia, szczególnie w ciasnym lesie i dużo też wybacza.
Dla panów będzie to od 180 cm do 187cm, dla większych zawodników od 185 cm do 191 cm, albo ile tam firma oferuje. Montaż wiązań bliżej środka nart np. -3 od true center.
Dla Pań pod butem ok. 115 mm, od 170 cm wzwyż, dla mocniej jeżdżących lub większych zawodniczek do 180 cm.

Bomby do Big Mountain pod butem ok. 115 mm, najczęściej z Rockerem z przodu i mini rockerem z tyłu. Narty te są sztywniejsze na odcinku 10 cm przed wiązaniem do końca nart. Dzięki temu lepiej się zachowują przy większych prędkościach podczas zjazdów ze stromych i czasem przewianych szczytów.
Dla panów od 185 cm do 190+.
Dla Pań od 175 cm do 180+, choć zdarza się, że Panie startujące w Freeride World Tour używają męskich modeli od 180+.

Bomby do skakania: pod butem ok. 108 mm. Raczej wszystkie występują w Twin Rockerze dla ułatwienia lądowania np. tyłem w głębokim śniegu.
Dla mężczyzn od 180 cm do 185 cm.
Dla Kobiet 165 cm do 170+.

SKI: Jakie wiązania poleciłbyś do nart freeride? Jak dobrać ich skalę?
AO: Wiązania to oprócz Rockera jest klucz przy doborze nart freeride. Do startu w zawodach używam zjazdowych wiązań STH14 lub STH16 ze skalą odpowiednio 6–14 DIN i 9–16 DIN.
Podczas startów nie trzeba za dużo łazić pod górę… chociaż się zdarza. By narty były uniwersalne do bólu, to warto przykręcić do nich wiązania uchylne. Nie jakieś tam skitury, bo nie wytrzymają długo takich obciążeń i masy samych nart, ale dedykowane specjalnie do freeride. Testowałem w zeszłym sezonie, a teraz już się doczekałem na wiązania Salomon Guardian ze skalą do 16 DIN. Bliźniacze mają w firmie Atomic nazywają się Tracker. Konstrukcja jest mocna i bardzo dobrze przemyślana. Nie masz żadnych dźwigni i zapadek: przesuwasz kijem specjalna platformę do tyłu i możesz „łazić”. Uchylne wiązania to podstawa. Kto się wpakował do kotlinkę, w śniegach po pas, z której można wydostać się idąc tylko pod górę, a nie miał uchylnych wiązań i fok – to wie, jak dużo można za to zapłacić.

SKI: Jak regulować wiązania?
AO: Tak jak wiązania zjazdowe, a nawet dokładniej. Freeride jeździmy niekiedy w przewianych, zmrożonych albo mokrych śniegach. W lesie też nigdy nie wiadomo, gdzie pod śniegiem czai się korzeń albo krzak. Na zawody wiadomo: kręcę mocno na skali do 14 DIN. Ale do normalnej jazdy niewiele więcej niż trzeba. No chyba, że masz w planie jakiegoś solidnego dropa…Ważny w ustawieniu wiązań jest docisk, czyli odległość między przodami i tyłami wiązań. Na skali możesz sobie skręcić na maxa. Jak docisk nie był w normie, to masz szanse na tak zwane „do widzenia” (śmiech). Reguluje się to wg tabeli. Dajesz na plus jeśli czujesz, że będziesz szarżować. Ważne – nie można wozić nart na dachu samochodu bez pokrowca! Często widać mistrzów z nartami na dachu, a na drodze dziadostwo – piasek i sól. Jak takie wiązania wyschną to na bank nie wypną!

SKI: Jak montować wiązania do nart freeride? Spotykamy się z wieloma wyznaczonymi punktami montażu na narcie. Do czego one służą?
AO: W nartach do lasu montujemy wiązania bliżej true center (czyli do przodu) np. ok. –3. Jazda w lesie często łączona jest ze skakaniem, no i jest ciasno. Narty zmontowane trochę bardziej do przodu lepiej zachowują się podczas skakania i łatwiej wchodzą w skręt. Ale uwaga nie można przesadzić, bo wtedy nawet Rocker nie pomoże…
Narty do Big Mountain: jeżeli masz w planach do swoich linii dorzucić jakiś zacny trick to proponuje zmontować pomiędzy true center a standard. Jeżeli jeździmy bez tricków to pomiędzy –3 a standard.
Narty do skakania maksymalnie –3 od true center.
Sam mam ze dwie pary nart z trzema (!) kompletami dziur, zanim nie znalazłem słynnego punktu „G” (śmiech). Wszystko przed Wami. Najbardziej śmiał się z tego mój kumpel z Teamu – czyli Bolo. Bolo – pozdrawiam Cię serdecznie (śmiech). Nie ma się czego bać. Jak Wam nie spasują ustawienia standardowe to wierćcie nowe dziury, byle z dystansem minimum 1,5 cm od poprzednich. Różni „guru” mówią, że to osłabia narty etc. Może i osłabia, ale mnie nie osłabiło. Tyle, że cierpią wrażenia wizualne i możliwość odsprzedania zdecydowanie maleje.

SKI: Jak przygotowywać narty do jazdy freeride?
AO: Smarować, smarować i jeszcze raz smarować! We freeride ważna jest prędkość: nie ma prędkości, to nie jedziesz… a toniesz!

SKI: Na jakie kąty ostrzyć krawędzie?
AO: To też kwestia gustu i własnego doświadczenia: kto jak lubi. Mogę tylko podpowiedzieć co sam robię. Ja robię boki na 89 stopni. Gdzie przody i tyły nart są zaostrzone delikatniej niż pod butem. Następnie podcięcie krawędzi od spodu, przody i tyły na 0,7, a pod butem 0,5 lub jak nie ma takiej możliwości to cała narta na 0,5. Na koniec można lekko przytępić gumką przody i tyły.

SKI: Czy Rocker przeszkadza w szlifowaniu ślizgów i nakładaniu struktur? W porównaniu z innymi modelami wyglądają one monstrualnie!
AO: Dobre maszyny bez problemu radzą sobie ze szlifowaniem ślizgów. Rocker nie przeszkadza. Na narty freeride nie ma potrzeby nakładania struktur krzyżowych, takich jak dla Alpine Racing. Jeździmy po nieprzygotowanych trasach – nie na czas. Ślizgi często się niszczą. Trzeba je zatem częściej szlifować. Struktury sportowe są w tym przypadku bez sensu, bo przecież z nikim się nie będziemy ścigać. Ja stosuje szlifowanie wyłącznie kamieniem i nakładam struktury linearne – średnie lub grube. Są one łatwo odnawialne.

SKI: Czy warto samemu przygotowywać swoje narty czy oddawać je do specjalistycznego serwisu?
AO: Samemu nie jesteś w stanie dobrze wyszlifować ślizgów. Pozostaje więc specjalistyczny serwis. I oczywiście finalnie narty muszą być wykończone kamieniem – nie papierem szlifierskim, bo nie będą jechały. Będziesz miał efekt jak na skitourach, bez konieczności podpinania fok (śmiech). Warto też wyprowadzić na dobrych maszynach krawędź boczną i tuning. Standardowo narty, które wychodzą z fabryki maja 90 stopni z boku i 0 tuningu od spodu. No i nie są posmarowane, a tylko zabezpieczone warstewką „dla klienta”. Jak ktoś ma zacięcie servicemana, doświadczenie no i narzędzia (kąty i pilniki do boków, kąty do tuningu od spodu, diamenty, smary, żelazko i imadła) to potem można już samemu dbać o swoje narty. Ale i tak co najmniej raz w sezonie trzeba oddać narty do splanowania ślizgów na maszynie. Od początku września przebywam w Szwajcarii, gdzie przygotowuję się do sezonu i jednocześnie poszerzam wiedzę w zakresie serwisowania sprzętu narciarskiego, obserwując i testując sprzęt przygotowywany przez jedną z najlepszych firm produkujących maszyny do serwisowania sprzętu narciarskiego – Montana. Muszę powiedzieć, że troszkę mi Szwajcarzy przestawili sposób myślenia na ten temat.

SKI: Jeździłeś już w tym sezonie?
AO: Zacząłem sezon w Soelden i w Hintertux. Jeździłem na nartach Freeride i All Mountain. Wszystkie były wyposażone w technologię Rocker. Wiem, że ludzie trochę „pękają”, dobierając nowe narty. Boją się nart trochę dłuższych niż mieli dotychczas. Nie ma się czego obawiać! Warto spróbować gdzieś na testach albo wziąć dłuższe narty z wypożyczalni. To inna bajka. Dobierając coś Freeride warto zwrócić uwagę na dobór odpowiedniego Rockera. Na rynku jest kilka marek, które produkują modele ewidentnie skonstruowane do puchu z karykaturalnie podwiniętymi do góry dziobami i tyłem, chociaż wcale nie mają wielkiej powierzchni ślizgów. To są narty dedykowanie głównie na radykalny puchy. Nie będą na bank uniwersalne. Ja wybierałbym spośród firm, które mają ugruntowaną markę na rynku narciarskim i solidne przedstawicielstwa w Polsce, a przede wszystkim organizują testy, gdzie możesz wypróbować przyszłą nartę, a przy okazji ktoś z firmy może doradzić, co kupić.

SKI: Dzięki za rozmowę i do zobaczenia na śniegu.
AO: Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich amatorów freeride’owych randek.