BBR

Co roku biorąc udział w World Ski Test – sygnowanym osobą Franza Klammera , a także międzynarodowym teście sieci Intersport w Fellhorn, mogę obserwować rewolucję w budowie nart i jej wpływ na technikę jazdy riderów. W ostatnim czasie narty, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie to innowacyjne – Salomon BBR.

Powrót do niedalekiej przeszłości.

Kiedyś, jeszcze stosunkowo nie tak dawno, wiodący producenci wypuszczali na rynek co dwa lata kilka modeli nart dostosowanych do ówczesnych warunków śniegowych i konfiguracji terenu:

  • długością musiały sięgać co najmniej do wyprostowanej nad głową dłoni, żeby łatwo mogły wybierać nierówności nieprzygotowanego terenu, jak wysokie koła aut terenowych.
  • taliowanie było skromne i mało „pociągające” wąsko pod butem, w dziobach i na piętkach. Długość pomnożona przez szerokość i tak zapewniały odpowiednią powierzchnię do jazdy nawet po nieprzygotowanych trasach.
  • promień skrętu był raczej niezauważalny, gdyż na przeważnie zmuldzonych stokach, można było zapomnieć o wycinaniu łuków na krawędziach.

stare-w-tatrach-770x427

Jeździło się wówczas technikami NW, rotując piętkami.

Wraz z nastaniem epoki „bezśnieżnych zim”, biznes narciarski zaczął przenosić się w wyższe partie gór, włącznie z zagospodarowywaniem lodowców. Nastały czasy ratrakowania i sztucznego śnieżenia. Warunki śniegowe i trasy zmieniły swoje oblicze. Zaczęliśmy jeździć po ‘betonowych’ trasach.

Viagra.

Przemysł narciarski dostosował się błyskawicznie do zmieniających się warunków. Nastała era carvingu. Pełen zachwyt nad krótkimi funcarverami o 12 metrowym promieniu skrętu wyparł trudne do opanowania „longi”. Niektórzy zaczęli przeginać w drugą stronę, ogłaszając koniec stosowania poprzednich technik i długich nart. Szpanem było jeżdżenie bez kijków. Zaczęto rozgrywać widowiskowe zawody w funcarvingu, a pod wiązaniami zagościły potężne płyty, jak koturny pod butami japońskich aktorek.

Adepci narciarstwa zamiast jak dotychczas łamać spiralnie kości nóg, zaczęli się zderzać z funcarvingowcami wykańczającymi skręt łukiem pod górę.

Jednak po kilku latach euforii wszystko zaczęło wracać do równowagi. Piewcy „nieodwracalnego” przełomu z carvingowców stają się dzisiaj nagle freeriderami, skręt carvingowy stał się tylko jedną z ewolucji w wytycznych nauczania narciarstwa, a w trudnym terenie wciąż stosuje się techniki odciążenia z rotacją – karuzela kręci się dalej, nie zważając na ekstremalne odchyły od normy.

Tyle że carving dołożył skostniałemu, przerażonemu ekspansją snowboardu, przemysłowi narciarskiemu, „paliwa do pieca” jak – viagra.

Sprzęt zaczął się specjalizować, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom narciarzy w zakresie wyboru tras i terenu, oraz preferowanej techniki jazdy. Na scenie narciarskiej wyraźnie ugruntowały swoją obecność docelowe grupy nart: Race, Allmountain, Freeride, Park&Pipe, Skitour, oraz Women (zawierającą przedstawicieli wyżej wymienionych).

Statystycznie, pomimo niebywale szybkiego rozwoju znakomicie przygotowanych, sztucznie preparowanych tras narciarskich, najbardziej popularną wśród przeciętnego użytkownika grupą pozostaje Allmountain. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Każda firma ma dzisiaj w tej grupie kilka modeli różniących się powierzchnią, taliowaniem, promieniem skrętu, sztywnością, no i ceną. W ten sposób łatwo dokonać wyboru modelu, biorąc pod uwagę: poziom jazdy, wagę, wzrost, no i zasób portfela.

Afrodyzjak

Allmountainy są wielozadaniowe: powierzchnia ślizgów pozwala na jazdę w każdych warunkach śniegowych, krótki promień skrętu daje feeling na przygotowanych trasach, no a zaszczepiony od grupy freeride – rocker powoduje, że są jeszcze bardziej uniwersalne. Jadąc na płaskich nartach skrętami rotacyjnymi mamy łatwą w manewrowaniu krótką nartę, ale przechodząc wyraźnie na krawędzie rocker działa jak afrodyzjak i narta wydłuża się.

Nowym paliwem dla rozwoju narciarstwa jest dzisiaj jednak grupa Freeride. To ona po raz pierwszy, a nie grupa Race wniosła powiew świeżości do kolekcji wszystkich wiodących firm. Przyniosła rockera nawet do nart Race no i nowy feeling dla miłośników narciarskiego outdooru.

BEBER.

Mogłoby się wydawać, że wszystko na rynku narciarskim się dotarło i poukładało. Marki giganty dają szeroki wachlarz wyboru, wypuszczając co sezon pomiędzy 50 a 70 modeli nart.

Pan Bertrand Krafft – pseudonim „BEBER”, zagrał jednak sceptykom na nosie.(https://mpora.com/videos/2J2ovBouS/).

Przed kilkoma laty Salomon był bliski zrealizowania nowego działu – SURFING. Zatrudniono Bertranda – gościa zajawionego sportami wodnymi: wind i kitesurfingiem. „Beber” miał ogromne doświadczenie w tworzeniu prototypów desek i ich konstruowaniu na bazie laminatów i tworzyw sztucznych. Przede wszystkim ma jednak ogromne wyczucie, instynkt oraz cierpliwość do podglądania natury i eksperymentowania, czyli to czym natura obdarza wybitnych konstruktorów. Salomon jednak wycofał się z projektu – ale Krafft został w firmie.

BBR

16-770x160

Dwa lata temu, podczas międzynarodowych targów i testów sieci Intersport w Fellhorn koło Obersdorfu, miałem pierwszy raz okazję zobaczyć narty SALOMONA – BBR. No i miałem mieszane uczucia. Siła tradycji podpowiadała różne scenariusze: ostry surfingowy dziób, hiper szeroka łopata z przodu w porównaniu z obszarem pod butem i piętkami. Futurystyczny kształt jak kiedyś Citroen DS – albo go pokochasz od pierwszego wejrzenia albo masz problem. :)

Salomon zaproponował testowanie BBR z teamriderami marki. Jeździliśmy non stop na około półtorakilometrowej trasie, śladem riderów – krótkim i długim skrętem, z dużą i bardzo dużą prędkością. Niestety, było bardzo zimno, a na trasach beton, bez grama puchu. Narty jechały fenomenalnie, ze wskazaniem na dłuższy skręt. Były idealnie wrażliwe na impuls skrętny, a w łuku prowadziły się ze spokojem. Byłem lekko zszokowany – na pierwszy rzut oka wszystko idealnie pasowało. Chciałem dłużej zostać przy tych nartach, ale czekała kolejka do testów. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, a narty skręcały szczególnie fajnie kiedy dawałem mocny akcent na dzioby.

3-770x512

Zeszłej zimy w lutym zabrałem ze sobą na dyżur TOPR, na Kasprowym kilka par nart do przetestowania.
Wyciągi nawet nie ruszyły. Kurniawa naniosła ponad pół metra śniegu, ale nie puchu. Na zjazd wziąłem Rockery 2 – własność mojego syna – Osucha. Miodów nie było. W kotle potężna masa śniegu skutecznie hamowała nie dając się rozpędzić. Pod nogami długie kotwice grzęzły w ciężkim śniegu. Rasowe freeridowe narty potrzebują w świeżym śniegu po prostu dużego nachylenia no i prędkości.

Drugiego dnia sytuacja śniegowo-wyciągowa dokładnie się powtórzyła. Tym razem wziąłem BBR’y 8.9 no i zdziwiłem się po raz drugi. Szpiczaste dzioby leciutko wychodziły na powierzchnię i chociaż wąskie pod butem i tailem BBR’y zapadały się w głębokim śniegu to właśnie dzięki małej powierzchni pod butem nie stawiały oporu i dały sobą fajnie sterować w różnych rodzajach skrętu. Były też szybsze.

Franco Corvisiero testuje BBR’y w Jackson Hole w zróżnicowanym terenie, różnymi rodzajami skrętów przy muzyce Led Zeppelin.

Dobrze, że „BEBER” został w Salomonie i zajął się nartami. Jak się domyślacie to od jego ksywki nazwano nową grupę nart w Salomonie – BBR. Inspiracją dla Bertranda były sporty wodne i ślizganie się po wodzie na desce, dlatego też BBR’y ją przypominają, znakomicie sprawdzając się śnieżnych akwenach. :)

V-SHAPE.

Całkiem nowa koncepcja geometrii nart – Forma V wzoruje się na kształcie deski surfingowej z charakterystycznym dziobem – szerszym o ponad 30mm od tyłów nart oraz z wąską talią nie przekraczającą 90mm.

Dzioby BBR (pełnią w nartach rolę kierownicy – reagując na impuls skrętny.) – wyposażone są w rocker, sprawiając, że narta w połączeniu z krótkim promieniem skrętu (BBR 8.9 to 12,5m przy długości 176cm) daje jej cechy narty funcarvingowej. Jednocześnie duża powierzchnia dziobów powoduje, że znakomicie radzą sobie poza trasą.

Talia BBR (obszar pod butem pełni w nartach rolę podwozia odpowiedzialnego za trzymanie krawędzi i pewność sterowania) jest wąska (BBR 8.9 to 88mm pod butem przy długości 176cm) co gwarantuje, bardzo dobre trzymanie na krawędziach podobnie jak w nartach grupy Race.

Taile BBR (tyły pełnią w nartach rolę gazu – jeśli są np. agresywnie naostrzone lub mają specjalny kształt to wyjście ze skrętu odbywa się z dużym przyspieszeniem) Tyły BBR są o wiele węższe niż dzioby, więc wyjście ze skrętu jest spokojne i płynne.

Te cechy konstrukcyjne sprawiają, że te narty są niezwykle wszechstronne, znakomicie jadąc zarówno po twardych przygotowanych trasach jak i w puchu. W moim przekonaniu BBR’y posiadają cechy nart z grupy Allmountain, ale są klasą samą dla siebie. Dlatego pewnie Salomon wyodrębnił je jako osobną grupę, w której w tym sezonie jest obecnych sześć modeli w tym dwa damskie.

2-770x61

Wygląd BBR’ów jest na tyle futurystyczny, że na początku odstrasza potencjalnych testerów. Szczególnie agresywnie wyglądają dzioby, zakończone szpicem. Myślałem sobie nawet, że gdyby ich kształt był bardziej obły to grupa tradycjonalistów i sceptyków patrzyłaby na te narty z mniejszą obawą. No ale „BEBER” wiedział co robi. Właśnie w głębokim, kopnym śniegu ten kształt pozwala szybciej wyskoczyć na powierzchnię śniegu, a w efekcie uniknąć odchylania się do tyłu pozwalając zachować prawidłową i skuteczną sylwetkę podczas jazdy.

Myślę, że BBR są idealnym spoiwem łączącym grupę Allmountain i Freeride dla wszystkich tych, którzy chcą mieć znakomitą, uniwersalną nartę. Ekspertów i dobrze jeżdżących narciarzy BBR na pewno nie zawiedzie.