Ostatnie targi ISPO 2012 obfitowały jak zwykle w interesujące premiery sprzętu narciarskiego. Tym razem dwie freeridowe nowinki – wiązania uchylne do freeride ze skalą DIN jak dla sportowych wiązań alpin.
Dotychczas na rynku freeride królował Marker ze swoim stopniowo modyfikowanym modelem Duke. Chcąc nie chcąc mając w dalszej perspektywie Diamir Freeride i nieistniejące już Naxo NX21 (obydwa modele to bardziej skitur/freeride niż big mountain freeride) – wybierano Duke.
Generalnie najważniejszą przesłanką stosowania w big mountain freeride uchylnych wiązań ze skalą zawodniczą, jest możliwość groźnego w skutkach utknięcia w hiper głębokim śniegu z możliwością powrotu tylko pod górę. Kto przeżył takie sytuacje ten wie ile zdrowia może to kosztować. A wystarczą tylko foki w plecaku, uchylne wiązania i po problemie. Niestety konstrukcja z zawiasami z przodu i koniecznością zastosowania mechanizmu blokowania piętek nie idą w parze z hardkorowymi zjazdami, obfitującymi w dropy. Nasze dotychczasowe doświadczenia (zarówno z punktu widzenia uprawiania freeride jak i prowadzenia serwisów narciarskich) pokazywały brak istnienia kompromisu pomiędzy uniwersalnością wiązań i bezpieczeństwem zjazdu w ekstremalnych warunkach. Wobec powyższych okoliczności, a pomimo pewnych technicznych niedociągnięć Duke nie miał konkurencji.
Dlatego riderzy z kategorii big mountain freeride od dawna oczekiwali pojawienia się na tym polu czegoś nowego.
Prawie jednocześnie na rynku zaistniały bliźniaki – Guardian od Salomona i Tracker od Atomica, a także Adrenalin od Tyrolii.
Podobieństwa
Obydwa modele (Guardian i Tracker) są do siebie na pierwszy rzut oka konstrukcyjnie podobne.
Zarówno przody Atomiców i Salomonów, ale też Tyrolii maja sprężyny umieszczone poprzecznie (w stosunku do osi narty), podobnie jak Marker Rotamat M4 i M44 – konstrukcje z 1972 roku (tutaj ukłon w stronę Markera). Takie umieszczenie sprężyn powoduje, że skrzynka przedniego wiązania jest o wiele krótsza niż w przypadku zastosowania sprężyn w osi narty. O ile ten rozmiar nie ma znaczenia w przypadku nart zjazdowych o tyle ma kolosalne w przypadku wiązań o konstrukcji uchylnej – do podchodzenia. Im bowiem krótszy przód tym wychylenie wiązania do góry, podczas podchodzenia, może być większe (zbliżone do kąta 90 stopni). Ten parametr z kolei umożliwia wykonywanie długich kroków, opóźniając efekt uboczny podczas skituru, polegający na podnoszeniu narty do góry a nie jej sunięciu po śniegu (im dłużej narta podczas podchodzenia ślizga się po śniegu, tym mniej przerzucamy pustych kilogramów).
Wiadomo poza tym, że w dbałości o doskonałe czucie nart podczas zjazdów w głębokich śniegach nie stosuje się płyt pod wiązaniami. Dlatego im krótszy przód tym ruchomość wiązań ‘do góry’ jest większa.
Obydwa modele wyposażone są w płytki poślizgowe pod butem. Tyrolia tradycyjnie dbając o bezpieczeństwo, stosuje płytkę przesuwną, zapewniającą idealny poślizg. Salomon natomiast zaleca wykonanie specjalnego testu, sprawdzającego ustawienie docisku buta do płytki (śruba regulacyjna) za pomocą załączonej podkładki.
Tyły wiązań są optycznie bardzo do siebie zbliżone, zachowując doświadczenia obydwu firm, pochodzące z konstrukcji wiązań alpin. Niczego lepszego do tej pory nie wymyślono.
Obydwie konstrukcje przewidują górną granicę skali ustawień na 16 DIN. To skala, która zadowoli zawodników freeride.
Obydwie konstrukcje również posiadają dwustopniowe podpórki do podchodzenia.
Drobne różnice
Podstawą, na podłożu której zamontowano wiązania jest w przypadku Salomona konstrukcja rusztowa, na bazie prętów o specjalnym profilu, wykonanych z lekkich stopów.
Konstrukcja jest ażurowa, więc zminimalizuje zaleganie śniegu lub lodu pod wiązaniem podczas podchodzenia, eliminując trudności z wpięciem się do pozycji „zjazd”.
Tyrolia jako podstawę wiązania zastosowała płytę kompozytową, która od spodu ma konstrukcję trochę przypominającą plastry miodu.
Moje doświadczenia podczas wycieczek skitourowych i akcji poszukiwawczych w TOPR, pozwalają stwierdzić, że zaleganie śniegu pomiędzy podeszwą buta a nartą lub płytą wiązania a konstrukcją blokującą może niekiedy sprawiać kłopoty. Nie miałem jeszcze możliwości przetestowania obydwu wiązań podczas podchodzenia, więc nie jestem w stanie ocenić pod tym kątem obydwu konstrukcji.
System blokowania do pozycji zjazd/podchodzenie jest w przypadku Tyrolii zapinany i odpinany przy pomocy kijków. Salomon i Atomic odpinają się kijkiem, a zapinają automatycznie.
Podpórka do podchodzenia pod wiązaniem jest w Salomonie zintegrowana z nartą a w Tyrolii z płytą wiązania, co generalnie pewnie nie ma większego znaczenia w praktyce.
Tyrolia przewiduje zastosowanie kilku rozmiarów skistoperów. Salomon póki co dedykuje jeden. Zważywszy, że są to wiązania do freeride to nie wydaje mi się żeby był to wariant konieczny.
Tyrolia przewiduje użycie noży lodowych. Salomon póki co nie komunikował takiej opcji. Noże lodowe są opcją zdecydowanie przydatną, jednak przy kosmicznej szerokości nart freeride – trudną do użycia na dłuższych dystansach.
Generalnie obydwie firmy mają kolosalny dorobek na polu produkcji wiązań do narciarstwa zjazdowego. Tyrolia kilkanaście lat temu miała nawet mały romans z wiązaniem skitourowym, jednak wycofała się z dalszej produkcji.
Dzisiaj wszystkie trzy firmy podjęły wysiłek stworzenia wiązań dla big mountain freeride i sadzę, że będą to udane konstrukcje.
Wiązania Salomon Guardian były już testowane przez polskich riderów Salomona – Bola i Osucha i na ten sezon obydwaj wskakują w te konstrukcje.
Nie mamy jeszcze opinii od riderów o Tyroliach. Jeśli tylko się takowe pojawią to na pewno się nimi z wami podzielimy.
Nie przedstawiamy tutaj naszych uwag do konstrukcji Marker Duke. Jest to wcześniejsza konstrukcja, wielokrotnie już opisywana w fachowej prasie i poddana osądowi internautów i servicemanów. Podstawowa różnica w konstrukcji opisywanych wiązań, a Duke’ami polega na systemie odblokowywania piętek do pozycji zjazd/podchodzenie. W przypadku Duke niezbędne jest całkowite wypięcie się z wiązań i odblokowanie mechanizmu ręcznie. Według mnie jest to istotny mankament tej konstrukcji, który ujawnia się w sytuacji, kiedy poruszamy się np. granią na fokach, co wiąże się z krótkimi odcinkami podchodzenia i zjazdu (nawet z przypiętymi fokami). Ciągłe wypinanie się z nart w trudnych warunkach nie jest komfortowe. Nie jest to też wg mnie bezpieczne, szczególnie w trudnych i eksponowanych miejscach, gdzie pozbycie się kolejno nart w celu ich przepięcia może się różnie skończyć. W takich sytuacjach osobiście lepiej się czuję, kiedy wiem, że mam dwie trzymające mnie na lodzie krawędzie (wprawny rider może także zdjąć foki bez odpinania nart). Na korzyść Markera przemawia być może argument, że nie da się odblokować narty do pozycji podchodzenie – podczas zjazdu.
Dokonując porównania wiązań celowo nie biorę na celownik wagi. Tyrolia wypada tutaj zdecydowania najlepiej. Atomic i Salomon są najcięższe – potem Duke. Mówimy jednak o freeride, a nie o skiturze. Wiadomo, że podczas sterowania w locie, podczas ewolucji waga się liczy, ale z technologicznego punktu widzenia – trudno o kompromis. Osobiście wolę pewne i mocne wiązania podczas zjazdu niż lekkie (a na pewno wolą je zawodnicy freeride). Dla amatorów freeride zawsze istnieje alternatywa sprzętowa – skitour/freeride, czyli lekkie szerokie narty, z lekkimi wiązaniami i buty skitour/freeride. I wszystko będzie ok – ale tylko do pewnej prędkości.
Oczywiście wszystkie te konstrukcje podlegają technologicznej ewolucji, a niektóre parametry sprawują się lepiej w jednych warunkach, inne w drugich.
model | DIN | przepięcie bez wypinania buta | podpórka pod buta | stopnie podpórki | rozmiary | waga (g) | cena (pln) |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Atomic Tracker | 7-16 | tak | tak | 2 | S/L | 2960g | 1499 |
Marker Duke EPF16 | 6-16 | nie | tak | 2 | S/L | 2790g | 1599 |
Salomon Guardian 16 | 7-16 | tak | tak | 2 | S/L | 2960g | 1399 |
Tyrolia Adrenalin 16 | 6-16 | tak | tak | 2 | S/L | 2650g | 1449 |
Konkluzja
Należy się chyba cieszyć, że narodziła się konkurencja. Już dzisiaj wiodący producenci wiązań narciarskich stanęli w szranki, podejmując wyzwanie zbudowania idealnych wiązań do big mountain freeride. Widać również, że wreszcie freeride zajął należne mu miejsce w branży narciarskiej o czym świadczy trend w produkcji dla stworzenia setu dedykowanego freeride’owi (narty, buty, wiazania, kije, protektory, kaski, plecaki i lawinowe ABC). Niebawem pewnie należy spodziewać nowego rozdania ze strony Rossignol/Dynastar i innych.