Już od dłuższego czasu jadąc doliną Innu w głąb Tyrolu miałem ochotę zajrzeć do Alpbachtal. Leżąca w tej dolinie miejscowość Alpbach została uznana przez samych Tyrolczyków za najpiękniejszą wieś w Tyrolu. Jest ona stolicą interesującego – kameralnego ośrodka narciarskiego.
Zima jak z obrazka
Wybraliśmy Alpachtal na tradycyjny „redakcyjny” wyjazd marcowy. Miało być marcowe słońce i śniegu po uszy. Tymczasem marzenia o śniegu już na dojeździe nieco nas przerosły. Podczas dojazdu trafiliśmy na największy dobowy opad śniegu ubiegłej zimy w Austrii. Najpierw objawiło się to czterogodzinnym staniem w korku przed Salzburgiem, potem jazdą po szczerym lodzie wokół Salzburga, a następnie – już po minięciu twierdzy Kufstein – dwudziestoma kilkoma centymetrami puchu na autostradzie. Było o czym myśleć przed ostatecznym podjazdem… Najpierw uratowały nas zimowe opony, a na koniec nie obeszło się bez łańcuchów. Dojazd do samego Alpbach z drogi głównej, jest naprawdę stromy, bowiem wieś leży na malowniczej półce zawieszonej nad doliną. Pod hotel dotarliśmy o trzeciej nad ranem, a śnieg padał i padał. Po otwarciu drzwi samochodu puch z poziomu parkingu wsypał się do środka…
Rano obudziliśmy się w bajkowym świecie wielkich białych czap. A obudziły nas hałasy z wirnikowego pługu, który czyścił drogi. Do południa wszystkie dojazdy były przejezdne. W samo południe zaświeciło słońce i miało nam towarzyszyć do końca wyjazdu. W takich warunkach aż żal było jeździć po ratrakowanych trasach – ruszyliśmy więc do wyciągów z myślą o freerajdzie.
Freeride
Śnieg był oczywiście kapitalny, ale zanim rozpoznaliśmy najlepsze sektory do jazdy poza trasą, dziewicza biel poryła się nitkami śladów. Startowaliśmy na górę gondolą na Hornboden (1850 m), a najlepsze miejsca do pozatrasowych zjazdów to okolice krzesełka Hornbahn 2000, które wjeżdża na grań w pobliże najwyższego w Alpbachtal szczytu Widersberger Horn (2128 m). Aby się tam dostać z Hornboden, trzeba pokonać długi trawers. Stoki na Widersberger Horn są szerokie, bezdrzewne, lecz dość strome. Nurkowanie w śniegu było wspaniałe, choć odrobinę męczące jak na pierwszy dzień. Nie obyło się bez długiego szukania nart pod puchem. Kapitalnym rozwiązaniem jest zjazd na samo dno doliny – do Inneralpbach (1050 m). Wiedzie tam Skirouta Baumgarten długa na cztery kilometry, z możliwością wielu poza trasowych wariantów wśród drzew.
Wyciągi
Jak już wspomniałem, główna gondola w Alpbachtal zaczyna się przy restauracji Achenwirt, a kończy na Hornboden. Stacja pośrednia Almhof (1350 m) nie wymaga wysiadania z gondolki. Cała kolejka liczy nieco ponad trzy kilometry, a wyjazd na górę zajmuje 12 minut. Hornoden to centrum ośrodka z dużą restauracją, sklepem i wypożyczalnią. Wzdłuż górnej sekcji gondoli wiedzie rzadko czynne jednoosobowe krzesełko Widersbergerhorn – ewidentnie pozostałość po dawnych czasach. Dużo nowsze jest trzyosobowe krzesło Gmahbahn, które obsługuje kilka tras kończących się przy restauracji Asthuette. Drugim ciągiem komunikacyjnym, który wywozi narciarzy z poziomu doliny jest, a właściwie było dwusekcyjne stare krzesełko startujące z Inneralpbach. Jeszcze w zeszłym sezonie wyjazd na grań Gmahkopf (1900 m) zabierał ponad 20 minut. W tej chwili trwa budowa nowoczesnej gondoli Poeglbahn, której ośmioosobowy wagonik już w grudniu wywiezie narciarzy w 8 minut. Nowa gondola będzie miała długość 2,5 kilometra. Patrząc do góry na lewo od linii gondoli napotkamy jeszcze kanapę Brandegg – niezbyt długą (570 metrów) obsługującą dwie dość strome trasy – czerwoną i czarną. W samym Inneralpbach mamy do dyspozycji jeszcze podwójny orczyk Galtenberg. Wzdłuż niego wytyczono teren do treningów slalomu i giganta. Ćwiczą tu miejscowe szkółki, ale poza treningami trasa otwarta jest dla wszystkich.
Na północnych łąkach Gmahkopf znajduje się poligon dla początkujących wzdłuż orczyka Muldenlift. Dla ambitniejszych zbudowano kanapę Kohlgruben obok „pofałdowanej” trasy nr 13.
Trasy
O otoczeniu Inneralpbach wspomniałem już wcześniej. Słoneczne i szerokie stoki w głębi doliny uzupełniają dwie czerwone trasy i jedna niebieska. Najdłuższą trasą w Alpbachtal, poza skiroutą, jest czerwona „8”, zaczynająca się na Gmahkopf, a kończąca w Inneralpbach. Szerokie i strome ścianki przedzielone są krótkimi trawersami „bezpieczeństwa”. Cała trasa to po prostu poezja! Liczy ona ponad 4 kilometry długości.
Równie długi zjazd wiedzie kombinacją czerwonych tras 2 i 6, który kończy się przy pierwszej gondoli. Górny odcinek zjazdu można pokonać kapitalną czarną „1” – slalomowym stokiem FIS. Ci co lubią pomęczyć kolana mogą wybrać odcinek z muldami, odbijający z czerwonej „2”. Jest tam naprawdę stromo!
Wiodąca na dno doliny „szóstka” to prawdziwa nagroda na koniec dnia. Jest bardzo szeroka, a sama końcówka pod gondolą to stroma ścianka. Można ją oczywiście objechać łatwiejszymi trawersami.
Reith
Osobna uwaga należy się niewielkiemu ośrodkowi, leżącemu na wjeździe do doliny Alpbachtal. Mowa o Reith i terenie narciarskim na Reitherkogel (1337 m). Obowiązuje tu oczywiście ten sam karnet i absolutnie nie można Reith pominąć. Dół ośrodka stanowi raj dla najmłodszych. Wielka, szeroka i zupełnie nie stroma łąka wyposażona została we wszelkie dziecięce atrakcje – narciarską karuzelę, slalom między postaciami z bajek, dwa łatwe orczyki. Jest to także idealne miejsce dla początkujących.
Na górę wjeżdża się nowoczesną gondolą Achtergondolbahn Reitherkogel. Ponad górną stacją gondoli znajduje się jeszcze jeden krótki wyciąg orczykowy na malowniczej hali. W dół z gondoli wiodą dwie trasy – obie kapitalne. Łączą się przy barze Almstuberl, gdzie startuje orczyk Nordlift. Czerwona „16” – czyli Nord Abfahrt to miejsce dla miłośników adrenaliny. Jednolite nastromienie i całkiem spora szerokość pozwalają na pełny gaz. Równoległa do niej „15” jest jeszcze szersza – kończy się przy samej dolnej stacji i przetykana jest świetnymi garbami. To właściwie wymarzona trasa gigantowa, czyli do doskonalenia długiego skrętu. Warto zaznaczyć, że poza dołem ośrodka, podczas naszego pobytu Reith nie było bardzo oblegane, przez co trasy pozwalały naprawdę się wyszaleć.
Podsumowanie
Alpbachtal wraz z Reith to ośrodek, dla tych którzy chcą się wyjeździć bez tłoków na stoku. Jest tu na pewno taniej niż w słynnych miejscach. Trasy są urozmaicone i zaspokoją każde wymagania. Można śmiało się zrealizować także poza trasami. Urok Alpbach docenili… Włosi, którzy od lat właśnie tu przyjeżdżają na austriackie wakacje. Nie ma tu hałaśliwych dyskotek i nocnych zabaw. Jeśli jednak szukasz spokoju w świeżym tyrolskim powietrzu – Alpbachtal czeka na ciebie.
Ocena
Cisza, spokój, dobrze przygotowane stoki i nowoczesna wyciągi to niewątpliwe atuty Alpbachtal. Nie mamy tu do przejechania tyle kilometrów, co na przykład w sąsiedniej Zillertal. Jednak za uroczy klimat Alpbach otrzymuje od nas cztery gwiazdki.
Dojazd
Z Cieszyna przez Ołomuniec i Brno w kierunku na Znojmo. Potem na Hollabrunn i Tulln drogą „19” i w St. Christophen na A1 do Salzburga. Dalej autostradą w kierunku na Monachium – Innsbruck, lub drogą krajową na Lofer i St. Johann. Na Alpbachtal odbijamy w Kramsach. Jest oczywiście perfekcyjnie oznaczony. Z granicy w Cieszynie mamy do pokonania około 1000 kilometrów.