Od kilku lat w szeroko pojętym outdoorze nastała moda na kurtki typu softshell. Każda szanująca się firma narciarska, wspinaczkowa czy turystyczna ma w swojej ofercie odzież z tego typu materiałów. Wiele osób podążając za modą kupuje takie ciuchy, często nie do końca zdając sobie sprawę z przeznaczenia danego modelu czy też dobiera sprzęt nie do końca odpowiadający potrzebom.
PERTEX&PILE – CZYLI KILKA SŁÓW O IDEI I HISTORII
Lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, zimna i mokra Wielka Brytania. Niejaki Hamish Hamilton we współpracy z firmą Perseverance Mills tworzy nylonowy materiał, zwany później Pertex (obecnie produkowany przez japońską firmę Mitsui). Przy produkcji śpiworów z owym Pertexem okazuje się, że tkanina ta może być także wykorzystywana do szycia odzieży zewnętrznej. Zalety: świetna nieprzewiewność, dobre odprowadzanie wilgoci. W połączeniu z materiałem typu „pile” – czyli po prostu „włochatym” polarem od wewnątrz – powstaje pierwowzór dzisiejszych softshelli.
Klasyczna trójwarstwowa koncepcja ubioru w turystyce (bielizna+polar+kurtka zewnętrzna) została przez to nieco zaburzona. Pierwsze softshelle powstały niejako przez połączenie warstwy zewnętrznej – wiatroszczelnej, oddychającej, z warstwą ocieplającą, np. polarową. Jednocześnie gdy minęło pierwsze „zauroczenie”, zauważono, że materiały membranowe, „oddychające” wcale nie działają tak rewelacyjnie przy bardzo mocnym wysiłku. I według tej teorii powstała hybryda, której najważniejszą cechą ma być uniwersalność. W gruncie rzeczy chodziło tu o stworzenie takiej tkaniny, która przede wszystkim będzie wiatroszczelna, ochroni przed lekką mżawką/suchym śniegiem. Jeżeli już całkiem przemoknie, to szybko wyschnie. A przede wszystkim – będzie oddychać lepiej, niż jakakolwiek kurtka z membraną wodoszczelną. Jak więc osiągnięto wiatroszczelność i lekką wodoodporność, jeżeli nie mamy membrany? Prosta sprawa. Wystarczył gęsty, ciasny splot tkaniny. Odległości między pojedynczymi włóknami są bardzo małe. Da nam to 80-90% wiatroszczelności, ale zostawi „furtkę” właśnie dla odprowadzania potu przy mocnym wysiłku. Lekką wodoodporność zapewnia fabryczna impregnacja zwana DWR (durable water reppelency), którą oczywiście w warunkach domowych można odnawiać odpowiednimi środkami. Do tego wszystkiego – elastyczny materiał powoduje, że odzież tego typu nie krępują ruchów, nie jest tak sztywna jak klasyczne kurtki zewnętrzne, od czasu pojawienia się softshelli nieco przekornie zwane hardshellami.
Tak to wygląda w idei. W praktyce – jedną z moich kurtek jest właśnie taki „purytański”, zgodny z pierwotnymi założeniami softshell. I mówiąc szczerze – jest to najbardziej uniwersalny ciuch, jaki używam w terenie. Spektrum zastosowań – od biegania zimą, przez narty biegowe, turystykę o każdej porze roku, czy po prostu jako miejska bluza. Pierwszy raz mam rzecz, gdzie na podejściu czuję, że faktycznie odprowadza wilgoć, nie „gotuję się” we własnym sosie. A po wejściu na szczyt, gdy wieje – wystarczy pozapinać zamki i wiatroszczelność jest wystarczająca, aby mnie zbytnio nie wychłodziło.
RODZAJE SOFTSHELLI – CZYLI SZYBKI PRZEGLĄD RYNKU
Obecnie, wbrew pierwotnej idei, znajdziemy w sprzedaży również softshelle z membranami oddychającymi. Oprócz tego cienkie windstoppery, windshirty, kurtki stretchowe. Można to w prosty sposób usystematyzować:
- proste kurtki softshell, dostępne w niektórych marketach, sieciówkach odzieżowych itp. Zazwyczaj w najprostszej i najtańszej z możliwych konstrukcji. Bez membrany, ale z powłoką kleju łączącą materiał zewnętrzny z polarową wyściółką. Taki ciuch jest dość ciepły, całkowicie wiatroszczelny, często mocno wodoodporny. Ma jedną, bezsprzeczną wadę – bardzo kiepską oddychalność. Takie produkty nadają się do lekkich spacerów. Przy mocnym wysiłku zdecydowany brak odprowadzania wilgoci.
- kurtki softshell z membraną oddychającą. Materiał zewnętrzny zlaminowany jest w procesie produkcji z mikroporową membraną i wyściółką polarową lub siateczką. Kurtki tego typu charakteryzują się całkowitą wiatroszczelnością. Oddychalność – to już w zależności od parametrów samej membrany. Od lat jedną z najlepiej oddychających membran wiatroszczelnych jest Windstopper firmy Gore. Wodoodporność zależna jest również od parametrów membrany, a termika – od gramatury ociepliny użytej jako wyściółka. Tu jeżeli parametry oddychalności są wysokie – przy wysiłku czujemy, że materiał przynajmniej częściowo odprowadza nasz pot na zewnątrz.
- materiały softshellowe z membraną perforowaną. Czyli np. Polartec PowerShield – membrana zapewnia praktycznie stuprocentową wiatroszczelność, a oddychalność jest nieco lepsza, gdyż membrana ma po prostu dodatkowe, czasem nawet widoczne gołym okiem mikrootwory. Tracimy na wodoodporności, zyskujemy na odprowadzaniu wilgoci.
- i wreszcie zgodny z pierwotnymi założeniami – softshell bez membrany. Gęsty splot zapewnia sensowną wiatroszczelność, świetna oddychalność i lekka odporność na wodę, bardzo szybki czas schnięcia. Termika również zależna od konstrukcji. Są na rynku materiały w tej konstrukcji z długim, polarowym „futrem”, bardzo ciepłe. A na drugim biegunie – tzw. windshirty – ultralekkie i cienkie, gęsto tkane materiały, chroniące jedynie przed wiatrem, ale nie izolujące od niskiej temperatury.
- konstrukcje „hybrydowe” – łączące wady i zalety w/w materiałów. Wiele firm ma w swojej ofercie kurtki, które w miejscach najbardziej narażonych na wiatr czy wodę, mają materiał membranowy, nieco bardziej pancerny i z cieplejszą wyściółką (np. przód kurtki, ramiona, łokcie), natomiast w miejscach, gdzie bardziej się pocimy – pod pachami, na plecach – mamy cienki, bezmembranowy strecz, żeby zapewnić lepsze odprowadzanie wilgoci.
Która z tych konstrukcji jest najlepsza – a to już zależy od tego, do czego chcemy używać. Niestety, w całym szeroko pojętym outdoorze nie ma jednej rzeczy, idealnej na każdą pogodę i do każdego sportu…
RÓŻNE FAKTURY SOFTSHELLI
Zdjęcie: Salomon