Zimowy urlop z bazą w Innsbrucku pozwala spróbować wielu zacnych stoków w okolicy, a po nartach korzystać z uroków miasta: muzeów, teatru, koncertów bądź alternatywnych klubów. Bądź robić zakupy.
Miejsce ma wielką narciarską tradycję: to tu dwukrotnie już (w 1964 i 1976 roku) odbyły się zimowe igrzyska olimpijskie (więcej, konkurencje alpejskie były jednocześnie zawodami mistrzostw świata FIS). I przecież charakterystyczna – i widoczna już z autostrady – skocznia na rogatkach jest jednym z jego symboli. Z kolei emocje alpejskie gwarantowały trasy w nieodległych Axamer Lizum i Patscherkofel. Czynne do dziś! Zwyciężali na nich m.in. najwięksi: Josef Stiegler, Egon Zimmermann (przed zjazdem na Patscherkogel miał powiedzieć „Jeżeli się nie porozbijam, to mam zamiar wyjechać cało z tego lasu”), Franz Klammer, Pierro Gros, Rosi Mittermaier. Igrzyska 1964 r. były też pierwszymi masowo oglądanymi zawodami zimowymi: liczbę kibiców oszacowano na milion!
Jeszcze bogatsza jest jego tradycja historyczna. Z racji położenia tuż pod przełęczą Brenner już w czasach rzymskich był wszak bramą między południem a północą Europy (nie bez powodu jego mieszkańcy żartem mawiają, że to ich miasto jest stolicą kontynentu). Znaczenie dla rozwoju osady miała też wijąca się doliną – od samego St. Moritz aż do Dunaju – rzeka Inn. Szczyt świetności nadszedł w XV wieku, kiedy Innsbruck stał się stolicą Tyrolu, a Maksymilian I Habsburg przeniósł doń dwór cesarski. Na jego potrzeby rozbudował zamek Hofburg (obecnie muzeum właśnie). Cesarzowi Innsbruck zawdzięcza także słynny Złoty Dach na wykuszu centralnej kamienicy Starego Miasta – z 2738 złoconymi gontami. Jest tu więc co zwiedzać (przednim przewodnikiem jest choćby pełna energii p. Elisabeth Grassmayr, pochodząca skądinąd ze słynnej tu rodziny ludwisarzy – ich fabryka dzwonów działa od 1599 r.) Równocześnie dzisiejszy Innsbruck jest miastem studenckiej młodzieży – nawet przy średniowiecznych uliczkach pełno jest więc piwiarni i klubów. Z kolei główna promenada miasta Maria Theresien Strasse spodoba się miłośnikom zakupów z uwagi na ulokowane przy niej sklepy z rozmaitym dobrem (począwszy od sprzętu sportowego po ciuchy czy biżuterie) światowej sławy marek.
Prócz jednak zwiedzania, jedzenia i zakupów można też w Innsbrucku przednio pojeździć na nartach czy desce. I to niemal dosłownie „w Innsbrucku”: stacja kolei szynowej na górujący nad miastem od północy obszar Nordkette znajduje się tuż przy jednej z miejskich arterii. Kolej – częściowo biegnącą podziemnym tunelem, częściowo nadziemna – zaprojektowała pochodząca z Iraku architektka Zaha Hadid (jej autorstwa jest też nowa wieża skoczni Bergisel, która w 2002 roku zastąpiła konstrukcję znaną z olimpiad lat 1964 i 1976). Wśród nowinek technologicznych najbardziej użyteczne dla podróżnych okazuje się zawieszenie przedziałów wagoników na osiach utrzymujących podłogę w poziomie niezależnie od stromizny, jaką pokonuje akurat pociąg. Drugi etap podróży to tradycyjna już kolej linowa, którą dociera się na Seegrube (1905 m n.p.m.), będący centralnym punktem Nordkette (m.in. z restauracją). Swoje robią widoki na dolinę Innu i sam Innsbruck (oraz samoloty, lądujące na położonym na krańcu miasta lotnisku).
Okoliczne trasy – niezbyt długie, ale zróżnicowane, bo przeznaczone zarówno dla lubiących stromizny, jak uczących się nart – oraz mały snow park obsługują dwa wyciągi krzesełkowe. Kulminacją wyprawy jest wyjazd panoramicznym wagonikiem następnej kolejki linowej na Hafelekar – 2256 m n.p.m. Tu pejzaże są jeszcze ciekawsze – widać i przełęcz Brenner, i dolinę Stubai, i najwyższy szczyt Niemiec, czyli Zugspitze w Alpach Bawarskich. A przy odrobinie szczęścia można z wagonika zobaczyć wylegujące się na skałach tuż pod górną stacją kozice. Nieopodal można też obejrzeć drewniany kompleks jednego z pierwszych w Alpach obserwatoriów meteorologicznych.
Z grani wiedzie kilka szlaków pieszych na okoliczne wierzchołki. Narciarze i snowboardziści mają zaś do wyboru kilka tzw. off route, czyli wariantów zjazdów po oznakowanych, ale nietkniętych ratrakami, trasach oraz niezliczone możliwości absolutnego off piste. Rzecz w tym, że nie jest, co przyznają nawet miejscowi, górą łatwą. Trzy żleby nieopodal kolejki są wąskie a nachylenie sięga 70 proc. Kiedy w Innsbrucku zaczyna śnieżyć, wielu mieszkańców szybko zwalnia się z pracy i wyjeżdża na Nordkette, by zakosztować puchu. Podobnie reagują, gdy ktoś da cynk, że na górze zrobił się firn. Szansa na ten śnieg – marzenie każdego narciarza, jest tu spora, bo stok z racji południowej ekspozycji jest zwykle nasłoneczniony, a z kolei wysokość gwarantuje niskie temperatury w nocy.
Mieszkańcy i goście Innsbrucku mają zresztą i inne możliwości, jako że tzw. Olimpia SkiWorld obejmuje aż 9 stacji zimowych położonych w niewielkiej odległości od miasta. Łącznie jest to ok. 260 km tras obsługiwanych przez 90 kolejek i wyciągów.
Na takim Patscherkofel (gdzie niedawno wybudowano nowy wyciąg) jest szansa nie tylko pojeżdżenia trasami mistrzów, ale i obejrzenia mnóstwa fotografii z igrzysk. Z kolei w Axamer Lizum można pojeździć też na rozległych, łagodniejszych halach bądź spróbować skitourów (oraz przekonać się, jak dawniej wyglądała infrastruktura na zawodach tej rangi – m.in. kwatery dla zawodników).
Osobną jakością jest Kühtai – a to dlatego, że sama osada, a więc i dolne (!) stacje kolejek, leżą na 2020 m n.p.m. Wioska reklamuje się więc jako najwyżej położony ośrodek zimowy Tyrolu (wiodąc o to spór z Hochgurgl). Jakość śniegu jest tu w każdym razie zwykle znakomita, co sprzyja przyjemnej jeździe po łagodnych w większości i rozległych, a nadto pięknie nasłonecznionych, zboczach. Trudno o lepsze miejsce na rodzinne narty.
Równie zaciszne są zbocza nad wioską Oetz (dostępne albo z doliny Ötztal albo właśnie od strony Kühtai). Tu trasy też nie są ekstremalne, a choć jeździ się na nieco niższych wysokościach, to krajobraz wydaje się bardziej dziki.
Z Innsbrucka można wreszcie szybko dotrzeć skibusem (bezpłatnym – podobnie jak do Muttereralm, Rangger Köpfl i Glungezer, czyli pozostałych ośrodków Olimpia SkiWorld) na lodowiec Stubai czy do Schlick 2000. Wszędzie oczywiście jeździ się w ramach jednego skipassu.
Niektóre wydarzenia zimy 2018/2019 w Insbrucku i okolicach:
► Jarmark Bożonarodzeniowy 15.11.2018-06.01.2019
► LIGHTSHOW MAX500 20.11.2018-20.01.2019
► European Outdoor Film Tour 2018/19, czyli wielki przegląd filmów poświęconych sportom ekstremalnym i innym aktywnościom outdoorowym
► Mistrzostwa Świata FIS w konkurencjach klasycznych 19.02-23.02.2019