Tekst: Marcin Szafrański
Będzie o kilku detalach, o których zapominają bądź po prostu o nich nie wiedzą, amatorzy startujący w zawodach.
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie powracająca podczas treningów (a najczęściej podczas oglądania wideo z przejazdów) dyskusja: na co zwrócić uwagę, żeby być skutecznym i szybkim w pokonywaniu bramek giganta czy slalomu?
Otóż trzeba zrozumieć i wprowadzić w życie tylko trzy (!) rzeczy. Trzy fundamenty skutecznej i szybkiej jazdy na nartach.
Baza to oczywiście odpowiednio przygotowany sprzęt, wytrzymałość oraz siła, ale nie o tym ten tekst. Bo zakładam, że baza jest.
Jesteśmy więc na starcie GS, stok niełatwy, śnieg twardy. Ważne: znamy ustawienie i staramy się przewidzieć, jak będzie w akcji. Widzisz na dwie bramki do przodu!
1/ Najważniejszy jest czysty skręt! Co z tego, że jedziesz całość na 100 proc., jeśli zawalisz jedną bramkę, stawiając narty w poprzek stoku? Przegrałeś. Straconej prędkości – przewagi nad rywalami już nie nadrobisz. To zbyt krótkie zawody: przejazd trwa zwykle od 45 sekund do minuty.
2/ Najciaśniejsza, możliwa do utrzymania linia. To oczywiste, ale wymaga sporo treningu, żeby dopasować timing rozpoczęcia i zakończenia skrętu. Kto pojedzie najciaśniejszym torem, ten pojedzie najkrótszą trasą. I wygra. Linia zależy oczywiście od konfiguracji stoku i ustawienia bramek. Im bardziej stromo, tym bardziej skręt trzeba zakończyć przy bramce. Idealnie byłoby po dotknięciu tyczki już skierować narty w miejsce rozpoczęcia kolejnego skrętu.
3/ I najważniejsze: właściwy rozkład siły nacisku między bramkami. Uwaga – jest to co innego niż tor jazdy między bramkami. Chodzi o reakcję zawodnika w poszczególnych fazach skrętu. Z tym bywa często bardzo źle! Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego dziury przy tyczkach pojawiają się obok i poniżej samej bramki? O tym właśnie mówię. Amator, jeśli nawet wybierze właściwą linię podczas oglądania trasy, to najczęściej jest bierny w pierwszej fazie skrętu. Po prostu jedzie, po czym gwałtownie naciska na krawędzie przy samej tyczce.
Dlatego wspomniałem o planowaniu na dwie bramki do przodu, co jest nie łatwe, ale da się wytrenować. Chodzi o mocne postawienie narty na krawędź, a następnie dociśnięcie poprzez zejście w skręcie. Przy tyczce wypadałoby już kończyć, a wpadamy w dziury i mocujemy się z utrzymaniem wysokości do następnego skrętu.
Można to zobrazować następująco:
Kluczem jest dociśnięcie narty dolnej na początku skrętu. Dostaniesz solidność, kontrolę i szybsze jego zakończenie. Trenując dzieci nazywam to tak: na początku skrętu dociskają mistrzowie! W środku skrętu musza być aktywni wszyscy. Nie ma innego wyjścia.
Podczas zakończenia skrętu – po minięciu bramki dociskamy wyłącznie w celu ratowania toru jazdy. Czyli hamujemy! To właśnie tutaj znajduje się powód częstego wypadania. Narty wyrzucają zawodnika w górę, zamiast oddawać energię w kierunku linii spadku stoku.
Jak to działa? Zerknijcie na następną grafikę. Wyobraź sobie, że tor jazdy jest w tym przypadku zakrzywioną płaszczyzną (ścianą), w którą rzucimy piłką. Co się stanie? Odpowie fizyka, a konkretnie trzecie prawo dynamiki:
Na początku skrętu piłka odbije się w pożądanym kierunku, czyli zgodnie z linią spadku stoku. W środkowej fazie odbije się do wewnątrz, utrzymując zawodnika w ciasnym torze. A pod koniec skrętu? Odbije się do góry! Tego nie chcemy. I powtórzmy: tutaj najczęściej tkwi przyczyna wypadnięcia z trasy. Czyli – nie tylko właściwy tor jazdy, ale aktywna jazda daje skuteczność, timing i efekt w postaci poprawiania rezultatu.
Podsumowując: można ominąć dziury na trasie wykonując skręt nad nimi. Możesz jechać własnym torem. Musisz tylko aktywnie działać na narty natychmiast po rozpoczęciu skrętu i zakrawędziowaniu. Naciśnięcie przy tyczce i pod nią to obrona, która skończy się wysłaniem w powietrze. Wygięte narty oddadzą energię w niewłaściwym kierunku.
Oglądając zawody PŚ, widzimy zawodników jadących niezwykle lekko. Jak to zrobić na nartach 195 cm? Kąt zakrawędziowania i timing. Proste? Wcale nie. Ale do wytrenowania.