Z zawodowego obowiązku należę do najwybredniejszych klientów stacji narciarskich i choć wszędzie staram się znaleźć coś ciekawego dla siebie, to jednak – zwłaszcza w przypadku małych rejonów – nie zachwycam się tym, że trasy są wyratrakowane, a przy wyciągach nie ma kolejek.
Jeśli chodzi o Alpy jest to po prostu standard. W przypadku Turracher Höhe zaskoczyłem sam siebie – mimo małych rozmiarów stacja ta absolutnie mnie zachwyciła!
Położenie i atrakcje
Ten pięknie położony teren narciarski stanowi esencję Alp! Turracher Höhe leży na granicy austriackich landów Styrii (na północy) i Karyntii (na południu) nad brzegami niewielkiego jeziora Turracher See, na przełęczy o wysokości 1763 metrów. Odkryte szczyty grzbietu Rinsenock (2334 m) i Kornock (2205 m) sąsiadują z kopulastymi wzgórzami i malowniczym lasem na stokach Schoberriegel (2208 m). Całość wraz z pięknymi hotelami tworzy bajkowy krajobraz – tak kiczowaty, że wręcz nierealny!
Wysokie położenie rejonu sprawia, że gwarancja śniegu nie jest tylko hasłem marketingowym. Nasz pobyt miał miejsce w połowie stycznia i mimo, że na dole – przed podjazdem na przełęcz nie było całkowicie biało, to na górze parkingi były właśnie odkopywane z ponad półtorametrowej zaspy! O opadach warto pamiętać podczas dojazdu. Zarówno z północy, jak i z południa na przełęcz wiedzie prawdziwie alpejska droga – kręta i dość stroma. Łańcuchy mogą okazać się nieodzowne!
Turracher Höhe leży na starym szlaku podróżniczym, a przełęcz od wieków była naturalnym miejscem postoju. Stąd wiele hoteli ma wygląd zameczków i zajazdów. W środku wyposażone komfortowo i nowocześnie – na zewnątrz wyglądają jak malowane domki z krainy lalek. Taki też był nasz hotel – Schlosshotel Seewirt, położony nad maleńkim jeziorkiem, które oczywiście było nie do znalezienia pod grubą pokrywą śniegu. Śmiało mogę zaryzykować, że Seewirt ze swoimi apartamentami jest w ścisłej czołówce hoteli, w których dane mi było odpoczywać w Alpach. Ciekawych odsyłam na stronę: www.schlosshotel-seewirt.com
Turracher Höhe jest także rajem dla narciarzy biegowych – wytyczono tu 25 kilometrów tras dla biegaczy o sportowym zacięciu. Na zamarzniętym jeziorze odsłonięto spod śniegu naturalny tor łyżwiarski.
Wszystkie wyciągi połączone są oczywiście w system, a po terenie podróżuje się bez zajmowania nart. Także środek jeziora można pokonać na nartach – kursuje tam jedyna w swoim rodzaju taksówka. Stanowi ją spory skuter śnieżny z poprzecznymi poręczami, który zabiera na raz około 10 narciarzy.
Strona zachodnia – Kornock
Po zachodniej stronie przełęczy leżą trasy na zboczach góry Kornock (2205 m). Na szczyt wyjeżdża nowoczesne sześcioosobowe krzesełko z kabinką – Kornockbahn o długości 1400 metrów. Z góry roztacza się piękny widok na pasmo Nockberge. Na rozgrzewkę polecam zjazd czerwoną trasą numer jeden – Kornockabfahrt, która po pokonaniu łagodnej grani, schodzi do przepięknego nie zalesionego kotła. Cała trasa jest bardzo szeroka i liczy 1800 metrów długości. Alternatywny zjazd ze szczytu to propozycja dla zaawansowanych. Jest nią skirouta Kornock Stailhang – stroma i malownicza, która w kotle spotyka się z „jedynką”. Hirschkogelabfahrt długi na 1000 metrów to czerwona trasa numer 2. Jest mniej oblegana niż „1”, a wiedzie przez fajne hopki z ominięciem kociołka.
Wzdłuż orczyka Paulilift (długość 1150 m) wytyczono trzy inne trasy – wszystkie czerwone. Skrajnie lewa (patrząc w dół) to skirouta Pauli Stailhang. Środkowa to znakomita trasa Pauliafahrt – urozmaicona i z reguły bardzo pusta (długość 1300 m). Trzecia trasa to popularna Mapaki – rodzinna tura o długości 1400 m. Prawdziwym poletkiem dla szkół narciarskich są stoki przy orczykach Ottifanten i Ubungswiesen. Oba nie są zbyt długie (200-370 m) i dość tłoczne. Hotele położone w południowej części ośrodka obsługuje stare jednoosobowe krzesełko Panorama (długość 700 m). Warto choć raz się nim przejechać – tak dla samego powrotu w stare czasy. Do stacji Kornockbahn można wrócić super ścianką Eglanderabfahrt wzdłuż orczyka o tej samej nazwie. Choć nie jest ona długa (ok. 300 m) to tu często obywają się treningi slalomu.
Strona wschodnia – Schoberriegel
Trasy po wschodniej stronie Turracher Höhe mają nieco inny charakter. Na drugą stronę przedostajemy się w dwóch miejscach: albo tunelem w okolicy dolnej stacji Kornockbahn (powrót wyciągiem „linowym”) lub wspomnianą Seetaxi przy orczykach Ottifanten i Ubungswiesen. W tym drugim przypadku lądujemy przy szybkim dwuosobowym krzesełku Sonnenbahn (długość 600 m). Wyjeżdża ono na wzgórze sporo pod szczytem Schoberriegel (2208 m). Jednak właśnie stąd rozpościera się najładniejsza panorama Turracher Höhe. Wzdłuż Sonnenbahn wiodą dwie trasy – niebieska „33” – długości 400 metrów i świetna czerwona „25” długości 750 metrów. Pod krzesłem wiedzie także naturalny tor saneczkowy!
Na to samo wzgórze, na którym kończy się Sonnenbahn, wyjeżdża orczyk Weitentallift. Polecam zjazd wzdłuż niego czerwoną trasą Weitental (długość 1400 metrów). Otoczenie jest tu po prostu bajkowe. Góra trasy jest dość płaska – trzeba puścić się na pełny gaz, za to dół jest bardzo fajnie nastromiony. Po drugiej stronie orczyka wytyczono jeszcze lepszą czerwoną trasę Schwarzsee (dł. 1400 m), którą odbijamy w lewo pod orczyk Seitensprung. Tak dotarliśmy na deser oferowany przez Turracher Höhe. Na wzgórzu powyżej znajduje się górna stacja sześcioosobowej najnowocześniejszej kanapy z zasłoną – Turrachbahn (długość 1950 m), wzdłuż której wytyczono najlepsze trasy w ośrodku. Na początek polecam czerwony Eisnhutabfahrt – długi na 2,5 kilometra, który kończy się czarną ścianą Direttissimy! Na pierwszy raz końcówką można objechać niebieską stokówką, ale potem Direttissima już jest obowiązkowa. Dolna stacja kanapy jest zarazem najniższym punktem Turracher Höhe – 1400 m n.p.m.
Pod samym krzesłem wiedzie wyratrakowana skirouta Adrenalin (1800 m), którą także można zakończyć Direttissimą. Alternatywą dla tych zjazdów jest sieć niebieskich tras przecinających las. No i nareszcie moja ulubiona – po prostu genialna trasa FIS długa na 2300 metrów. Bardzo urozmaicona i szeroka, chyba odstrasza nieco nazwą, bowiem o dziwo nie ma tu wielkiego ruchu. Dość powiedzieć, że zdarzyło mi się jeździć FISem góra-dół przez cały boży dzień!
Górna stacja Turrachbahn to idealne miejsce do złapania opalenizny. Wystawiono tu na stałe wygodne leżaki, a od czasu do czasu skuterem wyjeżdża na górę barman w liberii i częstuje darmowym szampanem! Po prostu szok…
Ostatni stok we wschodniej części rejonu to dwie niebieskie trasy przy orczyku Wildkopf. Tu znajduje się snowpark dla snowboardzistów i freestylowców. Tędy właśnie co dzień zjeżdżałem do zameczku Seewirt.
Dojazd
Jak już wspomniałem istnieją dwa warianty dojazdu do Turracher Höhe: od południa i północy. Najpierw oczywiście jedziemy przez Cieszyn, Ołomuniec i Brno w kierunku na Mikulov. Granicę austriacką można przekroczyć także w Laa am der Thaya – jeszcze nie zdarzyło mi się tam czekać. W wariancie „południowym” kierujemy się na Wiedeń, a potem na Graz i Klagenfurt autostradą A2. W Klagenfurcie odbijamy na Feldkirchen i cały czas drogą 95 docieramy do Turracher Höhe. Wariant „północny” także wiedzie przez Wiedeń, ale po krótkiej jeździe A2 odbijamy na trasę szybkiego ruchu przez Semmering na Bruck – Judenburg. Potem drogą 97 jedziemy na Murau –Tamsweg, by w miejscowości Predlitz odbić na Turrach – Turracher Höhe.
www.turracherhoehe.at