Seefeld – Na olimpijskim poziomie

Rejony Garmisch-Partenkirchen i Zugspitz Arena należą do organizacji Happy Ski Card – można na nie wykupić jeden karnet, ważny w obu stacjach. Do tej samej struktury należy także słoneczne Seefeld – leżące po tyrolskiej stronie granicy w malowniczej kotlinie na południowy wschód od Ga-Pa.

Intrygujące
Zanim kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziłem Seefeld, nazwa tej destynacji intrygowała mnie z kilku powodów.
Po pierwsze dlaczego Seefeld używa określenia „Olimpiaregion”, skoro nie widnieje w statystykach jako gospodarz zimowej olimpiady? Miałem oczywiście przeczucie, graniczące z pewnością, że chodzi o Igrzyska Olimpijskie w Innsbrucku, ale należało to sprawdzić.
Po drugie jak to się stało, że w sumie nieduży – jak na alpejskie standardy – ośrodek narciarski należy do prestiżowej organizacji „The Best of The Alps”?
Moja pierwsza wizyta w Seefeld miała miejsce na którejś z kolei edycji World SkiTestu – właściwie na samo zakończenie sezonu – na początku kwietnia. Warunki narciarskie były wciąż niezłe, ale już nie wszystkie wyciągi działały. Tradycyjnie podczas WST nie było szans na zwiedzanie czegoś więcej niż trasy testowej (test miał miejsce na stokach Gschwandkopf), dlatego wątpliwości
co do narciarskiej oferty Seefeld były ciągle aktualne.
Jak wspomniałem we wstępie poprzedniej zimy postanowiłem zorganizować redakcyjny wyjazd do wszystkich ośrodków posługujących się karnetem „Happy Ski Card”, a na samo Seefeld zarezerwowałem 3 osobne dni.
Pierwsza wątpliwość rozwiała się szybko – Seefeld dysponuje najlepszymi w Tyrolu terenami do uprawiania dyscyplin narciarstwa klasycznego – przede wszystkim biegania. Płaskowyż Seefeld położony nad brzegami malowniczego jeziora na wysokości 1200 metrów oferuje znakomite warunki śniegowe i ponad 250 kilometrów przygotowanych tras biegowych. Mój trop odnośnie zimowych Igrzysk Olimpijskich okazał się słuszny. To właśnie w Seefeld – dwukrotnie podczas zimowych olimpiad w Innsbrucku: w 1964 i 1976 – rozgrywane były konkurencje biegowe.
Także w Seefeld, w oparciu o skocznię Toni-Seelos-Olympiaschanze HS 100, rozgrywane są zawody w kombinacji norweskiej. Podczas naszej redakcyjnej wizyty w Seefeld mieliśmy przyjemność uczestniczyć w zawodach Pucharu Świata FIS w tej właśnie konkurencji. I choć wstyd się przyznać – nie interesuję się za bardzo wynikami w tej konkurencji – to zawsze oglądanie zawodów na żywo w jakiejkolwiek dyscyplinie ma swoje niepodważalne uroki.
Trochę więcej czasu zająło rozpoznanie oferty Seefeld, która predestynowałaby tę miejscowość do elitarnego klubu „The Best of The Alps”.
Trochę więcej – nie znaczy długo. Zanim wskoczyliśmy w narty, aby pozjeżdżać na terenach Gschwandkopf i Rosshutte, spędziliśmy wieczór w centrum. Seefeld w czasie zimy to przeurocze miasteczko z malowniczym centrum, w którym stoją typowo tyrolskie budynki – wysmakowane hotele i restauracje. Każdy dom jest zadbany i pięknie oświetlony, co w połączeniu ze śniegiem, tworzy atmosferę wymarzonych zimowych wakacji. Mieliśmy to szczęście, że w dzień naszego przyjazdu – wieczorem zaczął padać obfity śnieg. Nietrudno sobie wyobrazić, że wszystko to stworzyło anturaż wręcz bajkowy i poczucie przebywania w samym sercu Alp. Pasowało to jak ulał do formuły organizacji „The Best of The Alps”, do której zamkniętego kręgu należą prestiżowe miejscowości, określane mianem „Classic Gebiet”.
W Seefeld nie tylko można iść do restauracji lub regionalnego baru, czy dyskoteki, ale także do kasyna. Casino Seefeld znane jest w całej Austrii i bywają w nim znakomici goście.
Jednak Seefeld to przede wszystkim wspaniała karta historii narciarstwa alpejskiego związana z osobą Antona Seelosa. Ten domorosły narciarz w latach międzywojennych opracował technikę równoległego skrętu slalomowego, która pozwalała mu na absolutną dominację na alpejskich stokach. Zdarzały się zawody, gdzie Toni przyjeżdżał na metę na 10 sekund przed rywalami!!! Pozwoliło mu to na zdobycie czterech tytułów Mistrza Świata. Niestety, formuła Igrzysk Olimpijskich nie pozwoliła mu na wzięcie w nich udziału. W IO mogli startować wyłącznie amatorzy, a Toni od młodości pracował w Seefeld jako instruktor narciarski. Na Olimpiadzie w Garmisch-Partenkirchen w 1936 roku wystąpił w kombinacji wyłącznie jako przedzjeżdżacz, a uzyskany przez niego czas był o 6 sekund lepszy od zwycięzcy zawodów, którym został ostatecznie Niemiec Franz Pfnür!
Warto pamiętać o osobie Toniego Seelosa i jego rewolucyjnym wkładzie w rozwój narciarstwa alpejskiego, gdy szusujemy po gościnnych stokach Seefeld.

Gschwandkopf
Narciarska oferta Seefeld to przede wszystkim dwie góry, niestety, nie połączone ze sobą wyciągami i trasami. Pierwsza góra znajduje się niedaleko od centrum miasteczka. Mowa oczywiście o Gschwandkopf, która stanowi niejako domową górę Seefeld. Gschwandkopf wznosi się na wysokość dokładnie 1500 metrów, dolna stacja znajduje się na wysokości 1200 metrów, a więc w skali alpejskiej nie jest to moloch. Z sąsiednim terenem Seewald stanowi mini huśtawkę narciarską, oferującą łącznie kilkanaście tras i 10 wyciągów.
Najciekawszy stok znajduje się w centralnej części góry pod główną czteroosobową kanapą Gschwandkopflift, która liczy nieco ponad 1 kilometr długości. Pod kanapą znajduje się wielkie pole śnieżne o zróżnicowanym nastromieniu, które nominalnie dzieli się na 7-8 tras, ale w rzeczywistości jest jednolicie wyratrakowane. Pozwala to na swobodną jazdę „gdzie dusza zapragnie”. Mimo, że trasy pod kanapą są w teorii niebieskie w lewej części stoku – patrząc z góry – możecie spodziewać się dość stromej ścianki, która obsługiwana jest przez osobny orczyk o nazwie Olympia. Oprócz Olympia dolną – najszerszą część stoku obsługują jeszcze trzy inne orczyki: Happy Schleppi, Brunnental i Sportalm. Jadąc lewym odbiciem trasy w dole góry, trzeba zachować szczególną ostrożność. To poligon dla dzieci i początkujących narciarzy i nie HGH można jeździć tam na pełen gaz.
Najmniej uczęszczanymi trasami są bez wątpienia „przenikające” się dwa ciekawe czerwone zjazdy przy krzesełku Sonnenlift Reith. Szkoda tylko, że krzesełko jest już bardzo zabytkowe – jednoosobowe i bardzo wolne. Liczy ono także ponad 1 km długości, więc podróż nim zdąży się znudzić. Zdecydowanie przydałaby się modernizacja tego wyciągu.
W stronę Seewald dostajemy się krótkim orczykiem Brennerkopfl. Pod nami stoki Seewald, które obsługiwane są przez dwa – położone jeden nad drugim – orczyki: Seewald 1 i 2. Dwie niebieskie trasy zasługują raczej na kolor czerwony, a zjazdy liczą około 1500 metrów długości i są bardzo przyjemne. Szkoda, że i tu nie ma nowoczesnej kanapy – byłoby to naprawdę świetne miejsce. Ogólnie Gschwandkopf to fajna góra, można by rzec, że panuje tu trochę beskidzki klimat, jednak otoczony przez skaliste szczyty. W sam raz nadaje się na rozjeżdżenie. Można tu także poszaleć – szczególnie na stokach Seewald, obsługiwanych przez orczyki, bowiem większość narciarzy wybiera wygodny i szybki transport kanapą Gschwandkopflift.

Rosshutte
Jak się jednak okazało, głównym narciarskim daniem Seefeld jest teren Rosshutte. Dolna stacja leżąca na wysokości 1230 metrów, położona jest nieco dalej centrum miasteczka: po lewej stronie drogi łączącej Ga-Pa z Innsbruckiem. „Nieco dalej” nie oznacza, że dotarcie do niej stanowi jakikolwiek problem.
W Seefeld działa znakomicie zorganizowana sieć skibusów, które kursują między dolnymi stacjami wyciągów na Gschwandkopf i Rosshutte, no i oczywiście zabierające narciarzy z centrum miasteczka i spod wielu hoteli.
Teren Rosshutte jest nie tylko większy, ale i sporo wyższy niż Gschwandkopf. Wyciągi wyjeżdżają na Seefelder Joch na wysokość 2064 m.
Głównym wyciągiem transportowym z doliny jest kolej linowo-terenowa Seefeld-Rosshütte, która startuje z nowoczesnego budynku kasowo-parkingowego. Kolej liczy prawie 2,5 kilometra długości i dojeżdża do tytułowego schroniska Rosshutte na wysokość 1760 m. Stoki w pobliżu schroniska są znakomite. Znajduje się tu bardzo szerokie pole śnieżne o świetnym nastromieniu – góra niebieska, dół czerwony – które obsługuje szybka dwusekcyjna sześcioosobowa kanapa 6-er Rosshutten-Express. Tutaj naprawdę można poszaleć, tym bardziej, że zjazd wzdłuż kanapy liczy ponad 2 kilometry długości.
Zaawansowani narciarze nie mogą ominąć wjazdu gondolką Seefelder Jochbahn na grań Seefelder Joch (2064 m). Jest tu wspaniałe miejsce widokowe, a w dół prowadzą dwie znakomite czarne trasy o długości około 1 kilometra. Dwie świetne czerwone trasy znajdują się także przy orczyku Jochlift, który znajduje się powyżej Rosshutte.
Trasa, gdzie często odbywają się treningi, znajduje się poniżej Rosshutte przy orczyku Kaltwasser. Jest ona nominalnie niebieska, ale urozmaicony teren pozwala na ciekawe ustawianie slalomu i giganta. Najbardziej płaski dół stoku poniżej Rosshutte obsługuje jeszcze jeden orczyk – Brandlift. Cały zjazd ze szczytu Seefelder Joch do dolnej stacji kolejki terenowej liczy grubo ponad 3 kilometry.

To jednak nie koniec oferty terenu
Z budynku Rosshutte startuje gondolka Harmelekopfbahn, która śmiało powietrzem ponad głębokim kotłem – niemalże w poziomie – pokonuje przestrzeń pomiędzy schroniskiem a bocznym grzbietem szczytu Harmelekopf (2242 m). Z niewielkiego plateau startuje półtorakilometrowa trasa, która śmiało może uchodzić za najlepszą w całym Seefeld. Wiedzie ona wzdłuż nowoczesnej sześcioosobowej kanapy 6-er Reitheralmbahn, której dolna stacja znajduje się przy restauracji na hali Reitherjoch Alm (1500 m). Można stąd zjechać „nieformalną” stokówką w kierunku głównej niebieskiej trasy – „nieformalna” bowiem nie jest ona zaznaczona na mapce, ale narciarze bardzo często z niej korzystają. Jak się rzekło główną trasą tej części ośrodka jest niebieski i w całości oświetlony zjazd wzdłuż takiej samej nowoczesnej sześcioosobowej kanapy Hochangerbahn, która bierze swój początek przy dolnym parkingu. Zjazd jest szeroki i bardzo popularny. Mniej więcej w połowie odbija z niego w prawo ciekawy niebieski zjazd w kierunku tras pod Rosshutte, na którym niedawno wytyczono fajny czarny, ale dość krótki wariant.

Podsumowanie
Rosshutte sposobem zagospodarowania, nowoczesnością wyciągów i utrzymaniem tras należy z pewnością do alpejskich klasyków, które trzeba odwiedzić. Dzięki temu Seefeld –mimo że oferuje około 45 kilometrów tras, co przy wielu tyrolskich klasykach nie jest ilością zbyt imponującą – zdecydowanie zyskuje na atrakcyjności. Jeśli brakuje Wam kilometrów tras, a zamierzacie wybrać się na tydzień, warto zakupić karnet Happy Ski Card, który obejmuje ponad 230 kilometrów tras i około 100 wyciągów. Oprócz Ga-Pa i Zugspitz Arena do oferty należą także nieodległe od Seefeld wyciągi w bawarskim Mittenwald.
Za odwiedzeniem Seefeld przemawia uroda samego miasteczka i jego niepowtarzalny klimat. Zdecydowanie plusem jest także jakość hoteli, które ostro ze sobą rywalizując, narzucają sobie wysokie standardy. A jak traficie na pogodą taką jak my – kiedy w ciągu jednej nocy spada 40 cm śniegu – znajdziecie się w prawdziwej alpejskiej bajce.

Dojazd
Najkorzystniejsza droga z Polski do Seefeld wiedzie od północy – podobnie jak do Zugspitz Arena – przez bawarskiego sąsiada, czyli przez Garmisch-Partenkirchen. Za Monachium w stronę gór wiedzie autostrada A95, która kończy się przed samym Ga-Pa. Droga B2 z Ga-Pa w kierunku Tyrolu jest bardzo komfortowa. Po lekkim podjeździe i minięciu kilku zakrętów tuż za Ga-Pa szosa praktycznie się nie wznosi i ma tylko łagodne łuki. Nie jest to więc typowa alpejska droga, z którą czasem trzeba „powalczyć”. Przejeżdżamy przez Mittenwald i za chwilę znajdujemy się po tyrolskiej stronie granicy, gdzie droga zmienia oznaczenie na B177. Z Ga-Pa do Seefeld dojazd liczy około 35 kilometrów.

Szczegółowe informacje:
www.seefeld.at