Kasprowy: a może cud?

„Śmieję się sam z siebie, kiedy zasiadam – po raz nie wiem który – nad mapą naszych Tatr i kreślę narciarskie wizje i perspektywy.”

Pamiętam jako dziesięciolatek, podczas zimy w 1956 roku, gorące dyskusje mojego Ojca, wuja Tomka Gluzińskiego, Staszka Ziobrzyńskiego, Witolda Rowickiego i wielu, wielu innych ówczesnych znakomitych, związanych na śmierć i życie z Zakopanem i Tatrami ludzi, na temat nowej narciarskiej Polski: tras, wyciągów i tego wszystkiego, co przynieść miało radość, przyjemność, zdrowie i rozum dzięki dwóm deskom ślizgającym się po tatrzańskim śniegu. 55 lat minęło od tych chwil. I co? Nic, albo prawie nic. I na tym powinienem skończyć.

TJR_6463xpop

Świstaki i narciarze

Jednak może raz jeszcze, tym razem już bez udowadniania, że tzw. sztuczny śnieg to mieszanka czystego powietrza z czystą wodą, że świstaki w zimie nie są rozjeżdżane przez narciarzy, że smary narciarskie nie wpływają na florę, że krawędzie nart nie zerwą miki z granitowych głazów, czyli bez obalania i obśmiewania tych wszystkich błazeństw wytaczanych przeciwko narciarzom przez kilku wyleniałych gronostajowców.

ABM_7379xpopObecne uprawianie narciarstwa w olbrzymiej większości opiera się korzystaniu z, ogólnie mówiąc, kolejek i odpowiednio przygotowanych tras. Taki jest ogólnoświatowy standard. Kolejki, krzesełka, wyciągi postawione na betonowych fundamentach, stalowe konstrukcje podpór, stacji, liny, maszyny do przygotowywania tras (tzw. ratraki), skutery śnieżne do obsługi, restauracje, WC, systemy odprowadzania ścieków, stawy do poboru wody potrzebnej do robienia sztucznego śniegu, kable doprowadzające energię elektryczną itp. – to po prostu normalne i niezbędne instalacje służące jeździe na nartach i sprawdzone od wielu dekad wszędzie tam, gdzie się to robi. Nie da się być w ciąży do połowy. Albo myślimy o stacji narciarskiej i akceptujemy wymienione urządzenia oraz technologie albo poddajemy się upiornej, upupiającej nas wszystkich, sile wywodów ekipy Tatrzańskiego Parku Narodowego.

 I stanie się cud..

Wyobraźmy sobie jednak, że staje się cud i wszyscy, łącznie z TPN i Wojtkiem Byrcynem, normalniejemy. Wtedy my, narciarze przestajemy być zalewani żółcią, a druga strona to sama oliwa z oliwek.

Pragniemy, jak przed stu laty, jeździć w trzech dolinach (Gąsienicowa, Goryczkowa ze Świńskim Kotłem oraz Kondratowa) i tam się narciarsko urządzić, a TPN i Wojtek w tym uczestniczą i pomagają.

Wyobrażam sobie to tak:

  1. Kolejka na Kasprowy: istniejąca, jednak pracująca zimą z taką przepustowością, jaka jest faktycznie możliwa
  2. Kolej krzesełkowa „Gąsienicowa”: istniejąca – ale jej dolna stacja przeniesiona o około 250 metrów wyżej, na znane wszystkim wypłaszczenie.
  3. Kolej krzesełkowa „Beskid”: nowa – z dolną stacją na miejscu lub poniżej obecnej stacji „Gąsienicowej”, a górną – pod granią Beskidu.
  4. Kolej krzesełkowa „Goryczkowa”: istniejąca, lecz całkowicie przebudowana – z dolną stacją w obecnym miejscu, stacją pośrednią (główną) około 150 metrów poniżej obecnej stacji górnej oraz stacją końcową poniżej grani Kasprowego, czyli około 150-200 metrów powyżej obecnej stacji.
  5. Kolej krzesełkowa „Świński Kocioł”: nowa – z dolną stacją na Rówienkach Kondrackich, a górną na zboczu Pośredniego Goryczkowego (na wysokości 1700-1750 m n.p.m.).
  6. Kolej krzesełkowa „Kondratowa”: nowa – z dolną stacją przy mecie dawnej trasy FIS II, a górną w dolnej części Łopaty (około 1500 m n.p.m.)

Do tego doszłyby trasy dojazdowo-odjazdowe: ze stacji Myślenickie Turnie na Równienki Kondrackie do krzesła „Świński Kocioł” oraz nartostrady z Gąsienicowej do Kuźnic, z Goryczkowej do Kuźnic, z Kondratowej do Kuźnic.

I tyle.

Naturalnie, każdy z tych proponowanych punktów jest do szczegółowego omówienia. Żeby jednak się nad nimi pochylić – trzeba wpierw poczekać na cud. Jestem człowiekiem wierzącym, więc wierzę…

Zdjęcia: Tomasz Rakoczy – Tommysuperstar.com