Lina na nartach… czyli o przydatności technik alpinistycznych w narciarstwie pozatrasowym. Część pierwsza.

Poszukiwanie połaci niezjeżdżonego śniegu spowodowało rosnącą ilość zjazdów stokami, które nie muszą być same w sobie ekstremalne, lecz dostanie się do nich wiąże się z koniecznością pokonania grani, ścianek i żlebów będących od stuleci naturalnym matecznikiem alpinistów.

Dążenie do przeżycia przygody nigdy się nie kończy i w ciągły ewolucyjny sposób zmienia świat. Kolejne bariery są przełamywane i działania postrzegane kiedyś jako wyjątkowe stają się codziennymi. Widać to doskonale w narciarstwie pozatrasowym. Jeszcze kilkanaście lat temu ludzie wyjeżdżający poza trasy byli szczególną kategorią – ocena czy śmiałków, czy straceńców, bywała różna, ale z pewnością uchodzili za coś wyjątkowego.

Minęło niewiele czasu i narciarstwo poza trasami stało się aktywnością popularną. Oczywiście, wciąż można zobaczyć tam zarówno ludzi kompetentnych, jak i całkowicie nieprzygotowanych, ale w żadnym wypadku widok ten nie jest już sensacyjny. Zresztą tych nieprzygotowanych stale ubywa – zarówno ze względu na uruchamiany ich własnym działaniem mechanizm selekcyjny, jak i na rozpowszechnianie się wiedzy o zagrożeniach związanych z jazdą poza trasami.

Szkolenie szkoleniu nierówne

Podstawowym zagrożeniem są oczywiście lawiny, ale to temat na tyle nagłośniony, że tym razem poświęcę mu tylko jedną uwagę. W związku z rozpowszechnionym w Polsce zwyczajem nazywania „lawinowymi” szkoleń skoncentrowanych na wzajemnym ratownictwie w zespole, trzeba zdawać sobie sprawę, na jakie szkolenie się wybieramy. Umiejętność używania sprzętu lawinowego jest oczywiście niezbędna, ale warto upewnić się, że program szkolenia obejmuje także zajęcia w terenie polegające na ocenie stabilności śniegu, wyborze właściwej trasy w zależności od sytuacji oraz inne elementy związane z unikaniem wypadków lawinowych, a nie tylko działania ratownicze, które przeprowadza się, kiedy do wypadku już doszło.

Wyzwania freetouringu

Ciągły rozwój w połączeniu z parciem na poszukiwanie połaci niezjeżdżonego śniegu oraz jeszcze większym parciem na sławę w mediach społecznościowych spowodował rozwój tak zwanego freetouringu i rosnącą ilość zjazdów stokami, które nie muszą być w sobie ekstremalne, ale dostanie się do nich wiąże się z pokonywaniem terenu zagrożonego upadkiem – grani, ścianek i żlebów będących od stuleci naturalnym matecznikiem alpinistów. Realizacja takich pomysłów bez nuty rosyjskiej ruletki wymaga w zakresie sprzętu więcej niż kamerki dopinanej do kasku, a w zakresie umiejętności więcej niż zamieszczenia klipu z tej kamerki w internecie jeszcze przed powrotem do domu.

W grupie przewodnickiej Freerajdy na użytek prowadzonych przez nas szkoleń stworzyliśmy katalog podstawowych umiejętności alpinistycznych, które mogą być przydatne narciarzom – z zachowaniem oczywistego zastrzeżenia, że oczywiście im więcej się wie i potrafi, tym lepiej.

Tu przedstawię jedynie pakiet minimalny oraz rozsądną kolejność kroków w jego kompletowaniu. Rzecz jasna, poza wymienionymi umiejętnościami samodzielne planowanie i realizowanie górskich planów wymaga zdolności nawigacyjnych, oceny zagrożenia lawinowego, zarządzania ryzykiem i podejmowaniem decyzji w grupie itd. Nie pojawiają się one w tym tekście, bo jego zamysłem jest przedstawienie pakietu podstawowych umiejętności technicznych, które przekazujemy na szkoleniach „techniki alpinistyczne w narciarstwie pozatrasowym”. Umiejętności, niestety, nie da się nabyć dzięki lekturze, ale materiał ten pozwoli co najmniej na oszacowanie swoich braków i zmotywuje do ich uzupełnienia.

Czekan, raki, plecak

Pierwszym elementem, wyprzedzającym jeszcze umiejętność używania dowolnego sprzętu jest zapoznanie się z nim i dobór takiego, który będzie odpowiedni dla naszego –  narciarskiego – zastosowania.

Na początek sprzęt podstawowy, czyli czekan, raki i plecak, bo kask i sprzęt lawinowy oczywiście już mamy.

Potrzebny jest czekan klasyczny, czyli z prostym styliskiem i nie bardzo agresywnie wygiętym, lecz koniecznie stalowym ostrzem. Co ważne, czekana używamy bez pętli nadgarstkowej, mimo że niektórzy producenci dodają do czekanów takie pętle.

Do tego raki o dwunastu zębach, zaopatrzone w płytki gumowe lub plastikowe, które zapobiegają klejeniu się śniegu pod stopami. Raki powinny mieć mocowanie typu automatycznego, czyli z przodu buta raka powinien trzymać metalowy pręt – analogicznie, jak trzyma go wiązanie narciarskie. Mocowania typu paskowego i półautomatyczne z reguły źle spisują się we współpracy z butami narciarskimi i nie są polecane. Oczywiście buty snowboardowe będą wymagały użycia wiązań paskowych, czyli obejmujących całego buta  kształtkami plastikowymi. Znalezienie raków na tyle szerokich, żeby but snowboardowy dobrze się w nich układał jest pewnym wyzwaniem, bo buty wspinaczkowe i górskie przeznaczone do raków są z reguły wąskie, a raki przeznaczone głównie do nich. Jak chodzi o wybór między rakami aluminiowymi i stalowymi, to trzeba wziąć pod uwagę, że aluminiowe w kontakcie ze skałą zużyją się naprawdę szybko, a możliwość połamania ich też jest jak najbardziej realna.

Plecak jest o tyle istotny, że musi dawać możliwość przytroczenia nart w sposób absolutnie stabilny, pewny i nie utrudniający ruchów. Optymalny układ to narty pod paskami kompresyjnymi na bokach plecaka, z dziobami spiętymi górą, ewentualnie złączone narty przypięte w skos z tyłu plecaka.

Ta pierwsza możliwość jest najlepsza do noszenia, ale z reguły niemożliwa do wykorzystania na plecakach lawinowych nie posiadających ze względów konstrukcyjnych plasków kompresyjnych. Narty złączone i niesione w skos to popularne rozwiązanie w plecach skitourowych, ale sprawdza się dobrze tylko w przypadku nart bardzo lekkich. Jego zaleta, czyli szybkość przypinania nart, nie rekompensuje poważnej słabości, czyli oddalenia nart od pleców i pogorszenia stabilności: szerokie, a tym samym względnie ciężkie, narty przypięte w ten sposób zawsze będą się poruszały w jakimś zakresie razem z materiałem plecaka.

Niezależnie, jakiego plecaka ostatecznie będziemy używać, trzeba nauczyć się przypinać do niego narty w stabilny sposób. Jeśli bowiem na stromym stoku coś zacznie się poluźniać, to zrobi się gorąco, bo poprawki w niewygodnym miejscu mogą się skończyć upuszczeniem narty lub wręcz upadkiem.

Na bardziej stromych podejściach poza nartami do plecaka będziemy dopinać również kijki. Najprostszy sposób to układać je wzdłuż nart i dopinać tymi samymi paskami, lecz niezależnie od wybranej metody, trzeba ją ze wspomnianych powodów dobrze opanować.

Dysponując rakami, czekanem i nartami na plecaku niemal możemy się już porywać na przejścia stromych, eksponowanych miejsc prowadzących do wymarzonych linii zjazdu. Należy jednak jeszcze opanować zarówno prawidłowe dopinanie raków do butów, jak i właściwą technikę chodzenia oraz chwytu czekana. Dodatkowo musimy wyćwiczyć hamowanie upadków.

Podstawową wszelako regułą jest nie spadać, co wymaga opanowania  poruszania się co najmniej na poziomie zapewniającym odpowiednie stawianie nóg i nie wbijanie sobie raków w nogawki. Wbrew pozorom nie jest to bardzo łatwe, szczególnie, że prawidłowa technika stawiania stóp w rakach jest odwrotnością tego, co robimy na nartach. Narty – o ile chcemy stać na stoku – ustawiamy na krawędziach, natomiast raki należy stawiać płasko na stoku tak, aby wszystkie zęby wbijały się w śnieg. Podobnie jak kilka elementów pojawiających się poniżej, nie jest to kwestia wiedzy, a umiejętności, która musi zostać wyćwiczona pod okiem przewodnika lub instruktora.

Koniec części pierwszej.

Zdjęcia: Freerajdy