Spotykamy się w specyficznych okolicznościach – dla ciebie i dla ogarniętego pandemią świata. Poprzedni sezon zakończyłaś jeszcze przed jej wybuchem i nie udało ci się już wrócić na trasy Pucharu Świata. Czym byłaś zajęta podczas lockdownu i letniej przerwy?
Mikaela Shiffrin: Pod koniec sezonu ja i moja rodzina byliśmy w trudnej sytuacji. Musieliśmy od nowa poukładać sobie życie po śmierci taty, również od strony organizacyjnej i ekonomicznej. To on – jako głowa rodziny – zajmował się organizacją, finansami i podatkami. Prowadził też moje sprawy, kiedy byłam poza domem. Po sezonie musiałam się tego wszystkiego po prostu nauczyć. O wielu sprawach nie miałam pojęcia, inne wymagały tylko pomocy. Tato potrafił ogarnąć to wszystko sam, ja musiałam znaleźć odpowiednich ludzi. Byłam więc bardzo zajęta. Muszę przyznać, że cieszyłam się, że nie muszę szukać wymówek, żeby zostać w domu. Ale oczywiście nie zaniedbywałam treningów. Miałam szczęście i udało mi się skompletować sprzęt do domowej siłowni, zanim wykupiono wszystko ze sklepów internetowych. Trenowałam „na sucho” 15 albo 16 tygodni. Zwykle taki blok treningowy zajmuje mi 9 tygodni, więc pod względem przygotowania fizycznego wykorzystałam czas lockdownu maksymalnie.
Wspomniałaś o ojcu. Wszyscy pamiętamy wzruszające nagranie, które opublikowałaś w mediach społecznościowych po jego śmierci. Mówisz w nim otwarcie o swoich emocjach i przemyśleniach. Co skłoniło cię do decyzji o tego rodzaju publicznej deklaracji i dopuszczeniu szerokiego grona odbiorców do tego, co czujesz i myślisz?
Wbrew pozorom o takich sprawach jest mi łatwiej mówić publicznie niż prywatnie. W pewnym sensie jest to dla mnie naturalne. Ludzie i tak oczekują, że będę się czuć w określony sposób – powiedzenie tego głośno nie jest trudne. Co innego prywatne rozmowy. Kiedy po śmierci taty ludzie pytali mnie, mamę czy brata „jak się mamy?”, czuliśmy, że to nie jest zwykłe zagajenie – oni naprawdę chcieli wiedzieć, jak sobie radzimy. Dlatego nawet zwykłe codzienne rozmowy były dla mnie trudne i krępujące. Kiedy ktoś szczerze mówi „tak mi przykro”, doceniasz jego troskę, ale często nie wiesz, co odpowiedzieć. Poradziłam sobie z tym w taki sposób, że zebrałam swoje przemyślenia i powiedziałam publicznie to, co mam na ten temat do powiedzenia. Zresztą znacie mnie – ja lubię dużo mówić . Poza tym uznałam, że takie wyznanie może komuś pomóc, i było to dla mnie dodatkową motywacją.
Mówisz, że z początku nie wyobrażałaś sobie powrotu do nart. Później wyznałaś, że nie chcesz robić tego dla taty, tylko dla siebie – choć ojciec na pewno cieszyłby się, widząc, że „wycinasz dobre skręty”. Jak to w końcu było – czy na nartach odnalazłaś z powrotem wolność?
To bardziej złożona sprawa. Jazda na nartach sprawia mi ogromną frajdę – na przykład wtedy, kiedy trenujemy w idealnych warunkach i przy pięknej pogodzie. Ale też bardzo frustruje – kiedy warunki są trudne i nie idzie mi tak, jak bym chciała. To błogosławieństwo i przekleństwo w jednym. Poza tym narciarstwo zawsze będzie mi się kojarzyć z tatą. Trenując i startując, często myślę o tym, czy byłby ze mnie dumny. Kiedy wydaje mi się, że nie do końca, czuję się fatalnie. A kiedy myślę, że tak, jestem bardzo szczęśliwa – i między innymi dla tych chwil na pewno warto było wracać na śnieg. Jeżdżę na nartach, bo chcę, ale zawsze będą mi się one kojarzyć z tatą. Oczywiście! Kiedy zmarł tato, wiele osób pytało nas, gdzie mogą przekazać datki ku jego pamięci. To było zaraz po jego śmierci i zupełnie nie myśleliśmy o takich sprawach. Kilka tygodni później odwiedzili nas przyjaciele rodziny, którzy wspomagają Amerykański Związek Narciarstwa i Snowboardu i w przeszłości byli też darczyńcami. Rozmawialiśmy o sytuacji w branży i Związku w obliczu pandemii. Było oczywiste, że cały narciarski świat stracił stabilność finansową i dużą część dochodów – a Amerykański Związek Narciarstwa i Snowboardu utrzymuje się wyłącznie ze środków prywatnych, zbiórek pieniędzy i kampanii promocyjnych, takich jak New York Gold Medal Gala. Wszystkie tego typu wydarzenia zostały odwołane i ekonomiczne perspektywy amerykańskiego narciarstwa rysowały się co najmniej kiepsko. Tak narodził się pomysł stworzenia funduszu wspierającego Związek i amerykańskich przedstawicieli sportów zimowych, między innymi w zakresie kosztów treningów, zgrupowań, podróży, testów sprzętu. Celem było odciążenie sportowców i umożliwienie im skupienia się na trenowaniu i przyszłych startach – nie na poszukiwaniu pieniędzy. Chcieliśmy zapełnić finansową dziurę na najbliższy i kolejny, olimpijski sezon, kiedy najpewniej sytuacja nadal będzie bardzo trudna. Celem było uzyskanie 1,5 miliona dolarów. Tak powstał Jeff Shiffrin Athlete Resiliency Fund. Z pomocą marketingowców ze Związku miałam pozyskać prywatnych darczyńców. Z czasem zaczęliśmy też działać publicznie, organizując kampanie i zbiórki. Pojawił się pomysł przedstawienia historii sportowców i determinacji, jaką musieli się wykazać w czasie kariery. Fundusz łączy więc trzy cele. Po pierwsze upamiętnia mojego tatę – człowieka, który przez całe życie wspierał Amerykański Związek Narciarstwa i Snowboardu, kochał narciarstwo, sport i uwielbiał pomagać sportowcom realizować ich marzenia. Jestem pewna, że szukałby wszelkich możliwych sposobów pomocy w związku z pandemią. Drugi cel to zbieranie pieniędzy na rzecz amerykańskich sportowców. Trzeci – opowiedzenie historii wytrwałości sportowców zmagających się z przeciwnościami losu, aby dodać innym siły, nadziei i motywacji, zachęcić, żeby się nie poddawali. Spotkaliśmy się z fantastyczną reakcją ludzi, dlatego jestem dumna z tego projektu. Wierzę, że da wsparcie wielu sportowcom także kolejnych latach. Mam też nadzieję, że będzie inspiracją dla innych.
W zeszłym sezonie chciałaś wystartować w Åre, ale zawody zostały odwołane z powodu pandemii. Czy tamten start miał być oderwaniem od trudnych emocji?
Czułam, że powinnam spróbować wystartować w Åre. Kiedy zawody zostały odwołane, byłam zawiedziona. Nie wiem, czy byłam gotowa do ścigania, ale na pewno byłam gotowa, żeby stanąć na starcie. Byłam smutna, że nie doszło to do skutku, ale po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że pomocny był sam proces przygotowania do startu – to był dla mnie duży krok do przodu. Myślę, że było to równie ważne jak sam udział w zawodach. Wyjazd do Szwecji pozwolił mi się trochę oderwać, ale z drugiej strony ostatnią rzeczą, na jaką miałam wtedy ochotę, było znalezienie się daleko od domu. I tak naprawdę nadal trochę tak jest. Bycie tak daleko od miejsca, które najbardziej kojarzy mi się z tatą, jest niekomfortowe, ale wiem, że obie z mamą musimy przez to przejść. W końcu nie możemy zamknąć się w domu.
Kiedy mówisz o przygotowaniach do sezonu i radzeniu sobie z wyzwaniami ostatnich miesięcy, sprawiasz wrażenie osoby, która mocno pracuje nad sobą. Czy czujesz się dojrzalsza i bardziej świadoma niż rok temu? Czy w tym sezonie będziemy świadkami odrodzenia narciarki Mikaeli?Być może. Właściwie czuję się teraz tak, jakbym urodziła się wczoraj…………………..
Cały artykuł ukazał się w ostatniej, papierowej wersji Ski Magazyn’u
Mikaela Pauline Shiffrin urodziła się w 1995 w Vail.
Dwukrotna złota medalistka olimpijska – w slaomie (w Soczi w 2014 roku) i w gigancie (w Pjongczang w 2018 roku – zdobyła tam nadto srebrny medal w superkombinacji). Pięciokrotnie została mistrzynią świata (w slalomach i w supergigancie), raz zdobyła srebro i raz brąz (w gigantach). Trzykrotnie pod rząd wygrała klasyfikację generalną Pucharu Świata, zdobyła więc tzw. Dużą Kryształową Kulę (w sezonach 2016/17, 2017/18 i 2018/19). Minionej zimy zajęła w klasyfikacji generalnej Pucharu drugie miejsce. Jako jedyna zawodniczka w historii narciarstwa alpejskiego zwyciężała w sześciu dyscyplinach (slalom, zjazd, gigant, kombinacja, supergigant, slalom równoległy). Brakuje jej tylko wygranej w gigancie równoległym.
W zawodach Pucharu Świata zadebiutowała w 2011 roku w Szpindlerowym Młynie. W 2013 roku wygrała slalom na Mistrzostwach Świata w Schladming mając ledwie 17 lat. 28 listopada 2015 roku wygrała slalom w Aspen deklasując rywalki z przewagą 3,07 sekundy, co jest rekordem tej konkurencji w historii Pucharu Świata. Z kolei w grudniu 2017 roku zwyciężyła w zjeździe, startując w tej konkurencji w zawodach pucharowych zaledwie czwarty raz. Oznacza to, że jest niezwykle wszechstronną zawodniczką.
W 2018 roku została pierwszą zawodniczką, która wygrała 15 zawodów Pucharu Świata w roku kalendarzowym (9 slalomów, 2 slalomy giganty, 2 slalomy równoległe oraz 2 supergiganty).
W grudniu 2019 roku, wygrywając slalom w Lienz, stała się pierwszą zawodniczką w historii narciarstwa alpejskiego, która stanęła na podium w kolejnych 14 startach Pucharu.
Do tej pory na najwyższym podium zawodów pucharowych znalazła się 66 razy, a 30 razy zajęła w nich drugie bądź trzecie miejsce.
Minionej zimy na początku lutego Shiffrin niespodziewanie przerwała starty w cyklu Pucharu Świata 2019/20 i wróciła z Europy do Stanów Zjednoczonych. Kilka dni później media ujawniły, że powodem był wypadek jej ojca – Jeff Shiffrin spadł z dachu rodzinnego domu w czasie odśnieżania. Następnego dnia po powrocie narciarki do USA zmarł w szpitalu. Shiffrin zrezygnowała z dalszych startów w sezonie, a na dodatek wybuchła pandemia. W efekcie straciła szansę na ponowne zdobycie Wielkiej Kryształowej Kuli (a i tak wywalczyła drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, drugie miejsce w slalomie i trzecie w gigancie).
Wedle znajomych i dziennikarzy Mikaela to radosna, zdyscyplinowana wewnętrznie dziewczyna. Ma ponoć znakomite poczucie rytmu – świetnie tańczy i znakomicie i szybko radzi sobie z nowymi układami kroków, gra na gitarze i śpiewa. Być może w harmonii ciała z duchem oraz koordynacji ruchowej należy upatrywać jej znakomitego wyczucia linii zjazdu i umiejętności sterowania nartami w skręcie, podobnego do tego, jaki prezentował Marcel Hirscher, jej niegdysiejszy kolega z teamu Atomica.
Obecny sezon nie zaczął się jednak dla niej dobrze: nie wystartowała w zawodach inauguracyjnych z powodu kontuzji mięśni pleców. Tak czy tak już zapracowała sobie na miano jednej z najlepszych zawodniczek w historii narciarstwa alpejskiego, a o jej technice będzie się wspominać latami.
Podczas Atomic Media Day, Ski Magazyn reprezentował Tomasz Osuchowski
Tłumaczenie spotkań z angielskiego : Katarzyna Gajewska
Materiał fotograficzny otrzymaliśmy od AMER SPORTS