Dolce Vita w Dolomitach

 Dolce Vita w Dolomitach

Średniowieczne miasteczka i setki kilometrów stoków w bajkowej scenerii. Trasy olimpijskie i tzw. karuzele narciarskie. Biel śniegu, słońce i jazz. To Trentino z jego słynnymi dolinami Val di Fassa i Val di Fiemme.

Reinhold Messner, słynny zdobywca największych gór świata mawiał: „Dolomity nie są wprawdzie najwyższe w świecie, ale chyba są najpiękniejsze”. Można podziwiać tu magiczne szczyty osnute często wianuszkiem mgły, skrzące w słońcu lodowce, skalne wieże, przy których czuje się majestat Natury. Nie bez powodu wybitny francuski architekt Le Corbusier przekonywał z kolei, że Dolomity są najpiękniejszą architekturą występującą w przyrodzie. Trzeba być zupełnie nieczułym na piękno, by nie oniemieć z zachwytu na ich widok. Najlepiej wybrać dobry punkt widokowy: np. wjechać kolejką na Sass Pordoi (Taras w Dolomitach) na 2950 m n.p.m. i stamtąd właśnie podziwiać słynne szczyty Roda di Vael, Catinacco z wieżami Vajolet, wierzchołki Sassolungo i masywu Sella oraz lśniącą królową tych gór – Marmoladę. To w środku krainy tych skalnych olbrzymów, które fascynowały całe pokolenia alpinistów, powstały wspaniałe tereny dla narciarzy.

Już same melodyjne nazwy ośrodków: Cavalese, San Pellegrino czy Predazzo, wprawiają w miły nastrój. Jeśli dorzucić do tego świetną kuchnię, rozgrzewające bombardino i mnóstwo après-ski, to można poczuć się jak w niebie. Na moim celowniku znalazły się słynne, sąsiadujące ze sobą doliny Val di Fassa i Val di Fiemme. Ale mimo tej bliskości każda z nich okazała się inna.

 Val di Fassa – Otoczona górami

Wciśnięta między masywy Sella i Sassolungo, dolina Fassa (w języku ladyńskim dosłownie „otoczona górami”) jest rewelacyjnym miejscem na narty. Znajdziemy tu ponad 200 km przygotowanych stoków, a można jeszcze stąd przeskoczyć na słynną Sellarondę, a z niej w doliny Gardeny, Alta Badia i Arabby (z karnetem Dolomiti Superski daje to w sumie 1200 km tras). Jeśli dodamy, że przez większość dni świeci słońce i że wokół ciągną się zapierające dech widoki, to łatwo zrozumieć, dlaczego Fassa, zdaniem wielu, uchodzi za najlepszą dolinę narciarską Europy.

Ponad miejscowościami Vigo i Pozza pną się ku górze skalne iglice masywu Catinacco (Rosengarten). To przepiękne miejsce opisał już w XIX w. Teodor Christmannos, miejscowy sędzia i pisarz, jako „potężne fortyfikacje lub bramy królestwa nieśmiertelnych duchów, latających w przestrzeni gigantów”. Rosengarten niemiecką nazwę zawdzięcza różom, które według legendy miały tutaj rosnąć. Schwytany w górach król Laurens rzucił jednak na nie czar, aby nikt w dzień i w nocy nie mógł ich zobaczyć. Zapomniał o świcie i zmierzchu, kiedy chylące się ku zachodowi słońce nadaje skałom różowawy poblask, aż wydaje się, że góry stają w płomieniach. Ten spektakularny cud natury, zwany Enrosadirą, jest wielką atrakcją Val di Fassy. Już pierwszego wieczoru, po zakwaterowaniu się w Canazei, czatujemy na ten moment na hotelowym tarasie. Kiedy czerwona poświata rozlewa się na szczyty, słychać tylko okrzyki zachwytu…

Ze stoku do spa

Canazei to gwarny, zimowy kurort z wieloma knajpkami, sklepami, życiem nocnym i nowoczesnym centrum wellness „Dolaondes&Eghes”, gdzie po nartach można posiedzieć w termalnych basenach. Poza tym to świetny punkt wypadowy na stoki – miasteczko leżące u stóp masywu Sella, jest jednym z odcinków popularnej Sellarondy. Przy dobrym śniegu można do samego dołu zjechać na nartach (czerwoną trasą nr 155). Ruszamy gondolą na Belvedere (2423 m n.p.m.), aby zrobić sobie wycieczkę do Col Rodella (2485 m n.p.m.). To pozwala poznać największy ośrodek w dolinie (łącznie ok. 40 km tras plus snowpark). Przez cały czas towarzyszy nam wielka sceneria, a szerokie nartostrady, przyjazne nawet dla gorzej jeżdżących, prowadzą do celu bez zmyłki. Już nie trzeba martwić się, że zabraknie śniegu – ten problem rozwiązują wszechobecne armatki.

Następnego dnia przerzucamy się na tereny narciarskie Ciampac – Buffaure. Trasy są tu bardziej wymagające, można spróbować sił na czarnych nartostradach Vulcano i Ciampac. Ale nie brakuje też łatwiejszych. Dzięki nowej kolejce Alba – Col dei Rossi, wywożącej do góry ponad 1100 narciarzy w godzinę, też można bez problemu dostać się stąd na Sellarondę. Planując wypad zimowy, warto pamiętać, że sezon narciarski w Fassa kończy się 19 marca, a ceny karnetów narciarskich zależą od terminów. Carezzea ski pass, dający wstęp do wszystkich siedmiu stacji Fassy i na Marmoladę, przed sezonem (czyli na początku grudnia) kosztuje 181 euro na pięć dni. W okresach szczytu – powyżej 220 euro.

 Val di Fiemme – Dolina Płomieni

W wielu przewodnikach nazywana jest Wrotami Dolomitów, bo właśnie tutaj zaczynają się efektowne, monumentalne góry. Polacy polubili ją, choćby dzięki wyczynom Adama Małysza i Kamila Stocha na skoczniach w Predazzo i niesamowitym biegom Justyny Kowalczyk.

Zatrzymujemy się w Cavalese, przepięknym miasteczku, z górującą nad nim wieżą św. Sebastiana. Uwagę przyciąga tu budynek zdobiony freskami, wzniesiony jeszcze w średniowieczu przez książąt – biskupów z Trydentu. Dziś mieści się w nim siedziba Wspólnoty Fiemme, Magnifica Comunita di Fiemme, założonej w… 1110 r. i do dziś cieszącej się dużą autonomią. Ma swojego prezydenta, i – jak mówi Anna Vanzo z lokalnej organizacji turystycznej – jest właściwie minipaństwem. Wspólnota dba m.in. o środowisko i tutejszy „las skrzypcowy”, liczący około 60 milionów drzew. To głównie świerki „rezonansowe”, z których od lat powstają najwyższej klasy instrumenty. Ponoć sam mistrz Stradivarius zapuszczał się w te strony, aby wybrać najlepsze drzewo na swoje skrzypce.

Val di Fiemme (Dolina Płomieni), ciągnąca się na długości 35 km stała się przede wszystkim synonimem wielkiego narciarstwa. Znajdziemy tu 140 km tras zjazdowych połączonych z trasami Dolomiti Superski (karnety w cenie ok. 160-200 euro za pięć dni), skocznie narciarskie i ośrodki narciarstwa biegowego w Passo Lavaze i Lago di Tesero.

Zjazdowcy mają do wyboru kilka zacnych obszarów. Zaczynamy od Ski Center Latemar. To klasyczna huśtawka narciarska – sieć połączonych tras i wyciągów na zboczach masywu Latemar (2846 m n.pm.). Można tu dostać się od strony Predazzo, gdzie będzie kilka trudniejszych tras czarnych i czerwonych. Wjeżdżając zaś od strony Obereggen – skorzystać z oświetlonego stoku i toru saneczkowego. Jest też snowpark przy górnej stacji wyciągów Pampeago.

Olimpia nie tylko dla mistrzów

Jeśli chcielibyśmy zmierzyć się z jedną z najdłuższych tras w Dolimitach, Olimpią (ok. 8 km), trzeba wybrać się do sąsiedniej stacji Alpe Cermis. To spore wyzwanie – trasa prowadzi ze szczytu na samo dno doliny, różnica poziomów sięga 1500 metrów. Zjazd jest niesamowitym przeżyciem – 90-stopniowe zakręty, strome ścianki… Aż strach pomyśleć, że rozgrywane są tutaj zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich, w których nieraz święciła triumfy Justyna Kowalczyk.

Większość wyciągów dochodzących na stoki Palon (2250 m n.p.m.) startuje z centrum Cavalese. Wjazd na sam szczyt zapewnia gondolka (z przesiadką) i krzesło. Warto też odwiedzić niewielką stację Alpe Lusia- Bellamonte. Nam się to nie udało, a jak się mówi wśród wtajemniczonych, jest to jedno z lepszych miejsc w Dolomitach: niezbyt dużo tras, za to urozmaiconych oraz stoki dla miłośników fun carvingu. I cudowne widoki ze szczytu Passo Lusia…

Ale nie samymi nartami w górach się żyje. Trzeba skosztować lokalnych atrakcji. Choćby serów Fontal di Cavalese czy Capriono di Cavalese z koziego mleka, który serwuje się z miodem. Nie zaszkodzi też łyk birra di Fiemme, produkowanego od prawie 30 lat. Po ciężkim dniu na stoku wypada udać się na après-ski– z takich imprez słynie Ski Center Latemar, zwłaszcza schronisko Ganischeralm. Dobrej zaś muzyki będzie można posłuchać podczas Dolomiti Ski Jazz (11-18 marca 2017). Dolce Vita zdarza się tylko w Dolomitach!

Tekst i zdjęcia

Elżbieta Pawełek