Ingemar Stenmark: Miałem dwie pary nart slalomowych – jedną do startu, a drugą do treningu i oglądania trasy. Używałem ich zarówno do slalomu, jak i do giganta.
Rozmawiał korespondencyjnie Tomasz Osuchowski
Tomasz Osuchowski: Witaj, Ingemar! Piszę do ciebie w imieniu polskich fanów narciarstwa, szczególnie tych urodzonych w latach 50. i wcześniej. W napięciu oglądaliśmy twoje starty – kiedy najpierw trzymałeś nas w niepewności, a potem z zimną krwią wygrywałeś zawody w drugim przejeździe. Twoim pierwszym ważnym sukcesem było zwycięstwo w Tatrach – w Mistrzostwach Europy Juniorów w Jasnej w 1974 roku. Czy masz w pamięci te zawody?
Ingemar Stenmark: Tak. Pamiętam, że wygrałem w slalomie gigancie, a w slalomie specjalnym ominąłem bramkę tuż przed metą.
Twoja kariera niemal zbiegła się w czasie ze startami naszych najlepszych alpejczyków – Andrzeja i Jana Bachledów.Pamiętasz takich zawodników? Miałeś okazję ich poznać?
Miałem dobry kontakt z Janem, ale nie widzieliśmy się, odkąd przestaliśmy startować. Andrzeja udało mi się spotkać kilka razy po tym, jak zakończył karierę.
Byłeś wysokim – mierzącym ponad 180 cm – i szczupłym facetem. Internet dostarcza wielu dowodów na to, że wciąż jesteś w doskonałej formie i masz rewelacyjną sylwetkę. Można choćby zobaczyć filmik, na którym wykonujesz skok przez skrzynię. Czy to geny, czy nadal trenujesz, aby być w formie?
Szczupłą budowę mam po matce. Ale ruszam się, żeby utrzymać formę – przede wszystkim jeżdżę na rowerze. Nie robię już żadnych intensywnych treningów.
Jakie były narciarskie początki Ingemara Stenmarka w Szwecji? Zacząłeś jeździć dzięki rodzicom, czy zachęcili cię rówieśnicy?
Do świata narciarstwa wprowadził mnie mój sąsiad, Stig Strand. Miał też duży wkład w moje późniejsze sukcesy zawodnicze.
Jak w tych czasach narciarstwo było finansowane w Szwecji? Czy jako młodzi zawodnicy mogliście liczyć na wsparcie klubu, czy też ciężar finansowy sprzętu i startów spoczywał raczej na barkach rodziców?
Rodzice płacili za moje narty (jedną parę na sezon) i karnety. Klub opłacał paliwo, kiedy jeździliśmy na zawody, około 5 – 6 razy w sezonie. Nie dysponował jednak dużymi pieniędzmi. Na początku korzystaliśmy z wyciągu mającego prywatnego właściciela, potem nasz klub kupił niedrogi wyciąg.
Dzisiaj za zawodnikami alpejskiego Pucharu Świata stoi cały sztab ludzi – trenerzy, ludzie odpowiedzialni za planowanie startów, dietetycy, serwismeni.Jak to było za twoich czasów?
Mieliśmy 2–3 trenerów na całą ekipę. Ja dodatkowo miałem serwismena, Juriego.
Miałeś całoroczny plan treningowy czy treningi planowaliście spontanicznie?
Zaprawę i trening siłowy organizowaliśmy spontanicznie, a treningi narciarskie planowali trenerzy.
Jak wyglądała wtedy kwestia diety – dziś tak istotna?
Nie przejmowałem się tym, co jem. Nikt nie uświadomił mi, jak ważna jest kwestia odżywiania.
Dzisiaj niezwykle ważny jest sprzęt. Topowi narciarze dysponują wieloma parami nart. Niektórzy, na przykład Marcel Hirscher, ściśle współpracują z producentami i mają duży wpływ na opracowanie technologii i samo wykonanie modelu. Jak to było, kiedy ty byłeś u szczytu kariery? Iloma parami nart dysponowałeś?
Miałem dwie pary nart slalomowych – jedną do startu, a drugą do treningu i oglądania trasy. Używałem ich zarówno do slalomu, jak i do giganta.
Czy współpracowałeś z producentem sprzętu? Brałeś udział w procesie projektowania nart i mogłeś sugerować konkretne rozwiązania – na przykład, że wolisz sztywniejsze lub miększe narty bądź mniej lub bardziej sztywne dzioby albo piętki?
Narty wybierał dla mnie Juri, a ja czasem je testowałem. Kiedyś wpadliśmy na pomysł opracowania nart z szerszymi dziobami. Juri namówił fabrykę do wyprodukowania takiego modelu – powstał w 1988 roku. Był to początek nart carvingowych!
Czy sam ostrzyłeś krawędzie nart czy zajmował się tym twój serwismen, a ty tylko testowałeś narty na śniegu i przekazywałeś informacje zwrotne?
Juri przygotowywał krawędzie – były bardzo ostre, a ja czasem tępiłem je papierem ściernym.
Jeździłeś i trenowałeś na naturalnym śniegu. Stoki nie były sztucznie śnieżone, tylko ratrakowane. Po wielu przejazdach na trasie slalomu było mnóstwo muld i nierówności. Czy ostrzenie krawędzi było równie istotne dzisiaj, kiedy de facto jeździ się po lodzie, boczne krawędzie nart są naostrzone na ostry kąt i podniesione?
Kiedy ja startowałem, ostrzenie krawędzi też było ważne. Czasem jeździliśmy po litym lodzie, kiedy indziej po miękkim śniegu.
A jak dużą wagę przykładało się do smarowania?
W przypadku nart do slalomu i giganta smarowanie nie miało wielkiego znaczenia.
Jak dopasowywano długość nart do konkretnego narciarza?
Większość zawodników miała narty gigantowe o długości 210 cm i narty slalomowe na około 205 cm.
Ale ty slalom i gigant jeździłeś na nartach tej samej długości, prawda?
Tak, byłem jedynym zawodnikiem startującym w obu dyscyplinach na nartach o długości 205 cm.
Skąd taka decyzja?
Narty do giganta nie leżały mi od samego początku. Postanowiłem sprawdzić, jak w gigancie będą sprawować się slalomki – przekonały mnie błyskawicznie.
Byłeś uważany za introwertyka, rzadko okazywałeś emocje. Czy to cecha twojego charakteru czy po prostu byłeś skoncentrowany na swojej robocie?
Według testu, który zrobiłem kiedyś online, mam introwertyczną naturę.
Ciąg dalszy nastąpi…
Cały artykuł dostępny już do przeczytania w drukowanym wydaniu Ski Magazynu dostępnych w sieci salonów Empik.